Macierzyństwo to zupełnie nowy etap w życiu, który potrafi zmienić wszystko. Z dnia na dzień zapominamy o dawnych priorytetach. Liczy się tylko dobro dziecka. I chociaż nie ma w tym nic złego, ani dziwnego - czasami przesadzamy w drugą stronę. Przestajemy być kobietami, a stajemy się wyłącznie matkami. Zrywamy wieloletnie przyjaźnie, a nawet jeśli nie - potrafimy rozmawiać wyłącznie o potomku.
Zobacz również: Mam 19 lat i marzę o sterylizacji
Dobrze wie o tym dziennikarka Nadia Bokody. 34-latka przekonała się na własnej skórze, co oznacza ciąża przyjaciółki. I to nie jednej. Jak twierdzi, z większością dzieciatych znajomych nie chce mieć już nic wspólnego. Te stają się monotematyczne, oderwane od rzeczywistości i zwyczajnie nieznośne. W rozmowie z portalem „Mail Online” szczerze tłumaczy, dlaczego unika z nimi kontaktu.
Według niej większość matek nie nadaje się do tego, by utrzymywać normalne reakcje z otoczeniem. Od kiedy zostały matkami, trudno się z nimi porozumieć, bo ich priorytety znacząco różnią się od oczekiwań bezdzietnych.
Dziennikarka uczciwie przyznaje, że nie jest w stanie przyjaźnić się z kobietą, która ma dzieci. Kiedy któraś z koleżanek dzieli się z nią radosną nowiną o ciąży - ona już wie, że nadszedł czas, aby się rozstać. Nie dlatego, że ciężarne mają wahania nastroju, a niemowlaki ją irytują. Chodzi właśnie o zmianę priorytetów, których nie da się ze sobą pogodzić.
- Tu nie chodzi o to, że nie staram się utrzymać takiej znajomości. Po prostu każda matka koncentruje się przede wszystkim na nowym życiu, które w sobie nosi, a później całe jej życie kręci się wokół dziecka. To normalne, że nie rzuci nagle wszystkiego, żeby pójść ze mną na drinka - tłumaczy.
34-latka wielokrotnie próbowała się dopasować. Nawet jeśli udawało się ustalić termin spotkania - prędzej czy później rozmowa i tak schodziła na dzieci. Kiedy dowiaduje się o ciąży kolejnej koleżanki - targają nią skrajne emocje.
Zobacz również: „Będzie bolało i poczujesz się strasznie, ale…”. Młoda mama ujawniła prawdę o porodzie i macierzyństwie
- Z jednej strony bardzo się cieszę, że spełnia swoje marzenia. Udało jej się ułożyć życie w taki sposób, by z przekonaniem i radością powiększyć rodzinę. Bardzo jej wtedy kibicuję. Ale z drugiej strony - odczuwam ogromną stratę. Niemal żałobę. To moment, kiedy zdaję sobie sprawę, że nasza przyjaźń właśnie dobiegła końca - twierdzi.
Nadia nie ma do nikogo pretensji. Stara się jednak racjonalnie ocenić sytuację. 34-latka zdaje sobie sprawę, że życie matki wygląda zupełnie inaczej, niż bezdzietnej. Koniec wieczornych wyjść, szczerych rozmów o seksie, wspólnych wyjazdów. Co ciekawe, najbardziej zainteresowane, czyli jej dzieciate koleżanki - przyznają jej rację.
- Moje byłe koleżanki zdają sobie sprawę, że nasza relacja zmieniła się dramatycznie, kiedy na świecie pojawiło się dziecko. To na nim się koncentrują i nie mogę z tego powodu narzekać. Warto jednak powiedzieć sobie szczerze: było miło, ale już niewiele nas łączy - przekonuje.
Najlepiej pokazuje to ostatni przykład z jej życia. Bliska przyjaciółka zaszła w ciążę i zarzekała się, że to nic pomiędzy nimi nie zmieni. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Znajomość być może przetrwała, ale kobiety bardzo się od siebie oddaliły.
- Wpadła w amok związany z ciążą, ale przekonywała mnie, że to nic takiego. Nadal będzie tą samą osobą. Urodziła 2 lata temu i od tego czasu widziałyśmy się może 2 razy. Za każdym razem było bardzo niezręcznie, bo okazało się, że nie mamy wspólnych tematów - wspomina.
I choć Nadia dla niektórych brzmi jak wojująca feministka, która ma alergię na matki - tak naprawdę chodzi jej o coś innego. Kobieta chce po prostu uczciwej rozmowy na temat priorytetów. Żadna z nas nie powinna przysięgać, że wraz z narodzinami dziecka nic się nie zmieni. To zwyczajnie niemożliwe.
Zobacz również: Zwierzenia ciężarnej: „Należy mi się podwójny szacunek, a w Polsce panuje znieczulica”