Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku ludzie nie powinni mieć problemu z komunikacją. Na przykładzie codziennych zachowań można jednak zauważyć coś innego. Unikamy bezpośrednich konfrontacji, uciekając się do zostawiania innym kartek, pisania SMS-ów czy wiadomości na Facebooku. Czasami nie ma innego wyjścia, ale czasami nie mamy odwagi stawić czoła problemowi. Bardzo często zachowują się w ten sposób sąsiedzi. Zamiast otwarcie porozmawiać, zostawiają kartkę na wycieraczce. Jedną z nich dostała Kalina. Dotyczy jej dziecka.
Kalina jest koleżanką jednej z naszych znajomych i zdecydowała się na opublikowanie treści listu sąsiadki oraz swojego własnego wyznania na naszym portalu. Kalina uważa, że sąsiadka jest pozbawiona ludzkich uczuć. Nie za bardzo wie, jak z nią postąpić i jak się odnieść do jej wiadomości. Bardzo liczy na wasz odzew.
Oto wiadomość, którą otrzymała.
„Do sąsiadki z dzieckiem,
nie mam najmniejszej ochoty wysłuchiwać płaczu twojego dziecka. Niestety jestem zmuszona być świadkiem jego koncertów kilka razy w nocy od kilku miesięcy. Rano jestem padnięta i w takim stanie idę do pracy, gdzie wymaga się ode mnie skupienia i podejmowania decyzji, które mogą mieć w przyszłości poważne skutki. Twoje dziecko nie daje mi normalnie żyć. Nie interesuje mnie, w jaki sposób nad nim zapanujesz. Skoro się o nie postarałaś, zadbaj też o to, aby nie przeszkadzało twoim sąsiadom. Przenieś je do innego pokoju albo wycisz ściany. Mogłabyś też pomyśleć o dywanie na podłogi, gdyż słychać każdy twój krok, a nie poruszasz się z gracją, co rozpoznaję po hałasie.
Nie robię problemu z byle czego i nie jestem pozbawiona empatii. Dziecko nie rozumie, że przeszkadza innym, ale jego rodzice mają obowiązek zająć się nim w taki sposób, aby jak najmniej doskwierało sąsiadom. Nie interesuje mnie, co z tym zrobią. Ja nie będę ponosiła w pracy konsekwencji przez cudze dziecko.
Proszę coś z tym zrobić.
Sąsiadka”
Fot. unsplash.com
- Kilka dni temu zobaczyłam na wycieraczce kartkę z tą wiadomością i zupełnie oniemiałam. Po pierwsze zachowanie się w ten sposób według mnie jest dziecinne. Po drugie argumenty są bezsensowne. Po trzecie ta kobieta użyła bardzo niemiłych słów. Według mnie jest bezczelna.
Moje dziecko urodziło się kilka miesięcy temu i na co dzień zajmuję się nim sama. Mąż przyjeżdża tylko na weekendy, bo pracuje w innym mieście. Jestem zdana sama na siebie.
Diana, moja córka, nie przespała jeszcze nigdy całej nocy. To prawda, że budzi się kilka razy. Zanim ją usłyszę i pójdę do jej pokoju, mija kilka minut. Podejrzewam, że sypialnia dziecka sąsiaduje z sypialnią sąsiadki i dlatego ona dobrze słyszy jej krzyki. Ściany są cienkie.
Kalina odnosi się do zarzutów z listu.
- Nie będę specjalnie izolowała ścian. Zresztą nawet nie wiem, jak miałabym to zrobić. Wieszać na niej dywan, tak jak kiedyś było to modne? Być może są jakieś specjalne materiały, ale nie mam czasu zawracać sobie tym głowy. Jestem sama i zajmuję się dzieckiem. To wystarczający problem i aż nadmiar obowiązków. Uważam, że jeśli szanownej sąsiadce przeszkadza płacz mojego dziecka, niech sama zatroszczy się o izolację ścian. Nie mam takiego obowiązku.
Fot. unsplash.com
Dzieci płaczą. Takie już są. I moja sąsiadka być może też była kiedyś płaczącym dzieckiem, które nie dawało spokoju innym sąsiadom. Niby jak miałabym je uspokoić? Zatkac mu usta? Przecież to się w głowie nie mieści. To tylko małe dziecko... Na dodatek ona pisze, że nie brakuje jej empatii. Chyba sobie kpi!
Doszło teraz do tego, że w nocy zamiast przejmować się Dianą, zastanawiam się, czy ona już się obudziła i czy jest wściekła. Zrobiłam się przez to nerwowa. Wczoraj zaczęła pukać znacząco w ścianę, a dwa dni temu po południu dobijała się do mnie. Przyszła z wizytą. Widziałam przez wizjer, że to ona, ale nie otworzyłam jej drzwi. Stała tam chyba z 10 minut, a ja obgryzałam paznokcie z nerwów i modliłam się, aby dziecko nie zaczęło płakać i nie zdradziło naszej obecności w mieszkaniu.
Kalina uważa, że problem sąsiadki nie jest jej problemem.
- Płacz dziecka nie jest nigdzie zakazany. Sąsiadka mogla kupić sobie dom, skoro nie potrafi dostosować się do warunków panujących w bloku. Mnie też nieraz przeszkadzało cudze dziecko, ale przecież nie jesteśmy w stanie na wszystko wpłynąć.
Fot. unsplash.com
Jeżeli moja sąsiadka się nie wysypia, polecam zatyczki do uszu albo zmianę pokoju do spania. Skoro mnie doradziła przeniesienie sypialni dziecka do innego, dlaczego sama nie zastosuje sie najpierw do swojego zalecenia? Najpierw niech sprawdzi, czy płacz niesie się tak bardzo, jeżeli śpi w innym pomieszczeniu.
Problemy w pracy tej pani wynikajace z płaczu mojego dziecka mnie nie interesują. To jej sprawa, jak poradzi sobie z sytuacją.
Kalina obawia się, że jej argumenty mogą nie przemówić do sąsiadki.
- Z takimi jak ona trzeba postępować ostrożnie. Obawiam się, że będzie upierała się przy swoim zdaniu i niewiele poradzę. Boję się, że zatruje mi życie. O kilku dni nie wychodzę z Dianą na spacer, ponieważ mogę ją spotkać. Nie wiem, jak to załatwić, żeby coś do tej kobiety przemówiło. Mąż zapowiedział, że teraz przyjedzie dopiero za kilka tygodni i muszę poradzić sobie sama. Liczę na waszą pomoc.