Moja dziewczyna chce usunąć nasze dziecko

Robert jest przeciwny, ale niewiele może zrobić. Nie ma żadnych praw.
Moja dziewczyna chce usunąć nasze dziecko
Fot. iStock
21.04.2018

Z biologicznego punktu widzenia do poczęcia dziecka jest potrzebna kobieta oraz mężczyzna. Jednak, jak coraz głośniej podkreślają panowie, nie są oni wystarczająco chronieni przez prawo. Z jednej strony spada na nich wiele obowiązków formalnych, ale przywilejów nie mają żadnych. W myśl zasady „moja macica, moja sprawa” - to wyłącznie matka decyduje o losach potomstwa. Przekonał się o tym Robert, który zgłosił się do nas z dramatycznym apelem.

Zobacz również: Usunęły ciążę i wyznają: „Aborcja to najłatwiejsza i najlepsza decyzja w życiu”

27-latek miał zostać ojcem, ale najprawdopodobniej nigdy nie zobaczy swojej pociechy. Jego partnerka podjęła inną decyzję, a on nie jest w stanie się skutecznie przeciwstawić. Młoda kobieta chce skorzystać z możliwości legalnego przerwania ciąży bez konsultacji z nim. On kategorycznie sprzeciwia się aborcji, ale w tej konkretnej sytuacji ma związane ręce. W myśl przepisów to do matki należy ostatnie słowo. On nie jest w stanie się z tym pogodzić.

W rozmowie z nami zdradza, co poczuł, kiedy dowiedział się, że zostanie tatą. I jak żyje mu się z myślą, że partnerka chce mu to odebrać. To wyjątkowo trudna historia, w której trudno zająć jednoznaczne stanowisko. A Ty po której staniesz stronie?

legalna aborcja w Polsce

fot. Unsplash

Papilot.pl: Dowiadujesz się od partnerki, że spodziewa się dziecka i…

Robert: Rzeczywiście, to ona mnie poinformowała. Ale jestem zdania, że nie tylko ona się spodziewa. To my mamy zostać rodzicami. Sama matka niewiele by zdziałała. Potrzebny jest również ojciec. Byłem zaskoczony. Z jednej strony strach, ale też ekscytacja. Potrzebowałem chwili, żeby ochłonąć i przyjąć to do wiadomości. Później była już tylko radość i duma.

Długo się cieszyłeś?

Zaledwie kilka tygodni. Wyobrażałem sobie nasze dziecko i robiłem wszystko, żebyśmy wychowali je razem. Zaproponowałem pełne wsparcie. Chciałem stworzyć z nią rodzinę. Ona od początku uważała to za swoją porażkę. Nie chcę niczego sugerować, ale kiedy dowiedziała się o komplikacjach, chyba jej ulżyło. Tak jakby problem spadł jej z serca i znowu wszystko będzie po staremu.

Lekarze poinformowali was, że dziecko nie jest zdrowe.

Poinformowali ją, bo w naszym kraju ojciec to piąte koło u wozu. Jeśli kobieta niczego nie powtórzy, to mężczyzna do końca może nie być niczego świadomy. Ale tak - dotarło do nas, że maleństwo urodzi się z pewnymi wadami. Dość poważnymi, ale z którymi można żyć. To wymaga oczywiście poświęcenia z naszej strony. Byłem na nie gotowy.

A partnerka?

Zupełnie nie. W przeciwnym razie nie zaczęłaby od razu mówić o aborcji.

Zobacz również: Na złość hejterom publikuje zdjęcia córki ze zdeformowaną twarzą

legalna aborcja w Polsce

fot. iStock

Nie mówimy o podziemiu, ale w pełni legalnym zabiegu usunięcia ciąży.

Dla mnie to żadna różnica. Od razu usłyszałem od niej, że trzeba się pozbyć problemu. Ona już rozmawiała z tym i owym, dostanie zgodę na aborcję, ale musi się szybko zdecydować. Nawet poprosiła mnie, żebym za bardzo nie chwalił się tą ciążą, bo ona nie chce później świecić przed ludźmi oczami. Niby zdecydowała się uśmiercić to dziecko, ale jakieś wyrzuty sumienia od razu się ujawniły. Może nawet wstyd.

W jaki sposób przekonywałeś ją, żeby tego nie robiła?

Zapewniłem, że będę dobrym i kochającym ojcem. Razem damy sobie radę. Dziecko chore jest taką samą istotą, jak każda inna. Wymaga wsparcia i miłości, a nie skrobanki. Jeśli będzie chciała - to na mnie może spaść główny ciężar opieki. Ja nie mam zamiaru skazywać jej na cierpienie. Skoro ona nie jest w stanie się poświęcić, to ja to zrobię. Nie chciała słuchać. Mówiła tylko, że robię jej wodę z mózgu i utrudniam sprawę.

A wydawało się, że w ten sposób sporo ułatwiasz.

Gdyby brała pod uwagę urodzenie, to tak. Ale ona już się nastawiła, że załatwi problem, a ja niepotrzebnie snuję różne scenariusze. Dla niej sprawa była już od początku zamknięta. „Ja nie pytam ciebie o zgodę. Ja cię tylko informuję” - usłyszałem od niej. I niestety niewiele mogę z tym fantem zrobić. Decyzja zapadła i niedługo najprawdopodobniej zabieg się odbędzie.

Poddałeś się?

Szukałem pomocy w kancelarii prawnej. Odesłali mnie z kwitkiem, bo prawo nie chroni ojca nienarodzonego dziecka.

Zobacz również: Prawdziwe życie: "Tak. Miałam aborcję" 

legalna aborcja w Polsce

fot. Unsplash

Zrobiłeś coś jeszcze?

Próbowałem przemówić do jej sumienia. Rozmawiałem z jej rodzicami. Oni niby stoją po mojej stronie, ale wychodzą z założenia, że córka jest dorosła i sama wie najlepiej. Są zupełnie z boku i nie chcą się mieszać. Pytam ich, czy chcą mieć na sumieniu swojego wnuka. Nie odpowiadają. Z tego powodu nasze relacje bardzo się pogorszyły. My nie jesteśmy już parą, a ja nie mam wstępu do jej rodzinnego domu. Podobno to ja wszystko utrudniam.

Naprawdę jesteś skłonny zająć się ciężko chorym dzieckiem, jeśli jego matka nie będzie chciała się za bardzo angażować?

Uważam, że zmieniłaby zdanie po porodzie. Zobaczyłaby, że to nie żaden uszkodzony płód, ale jej maluszek. Myślę, że dzięki porodowi przejrzałaby na oczy. Moglibyśmy do siebie wrócić. Jeśli nie - jestem facetem i biorę odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje. Ja już teraz czuję się ojcem. Gdybym został z dzieckiem sam - trudno, jakoś dałbym sobie radę. Myślę, że dla miłości człowiek zrobi wszystko.

Utrzymujecie ze sobą kontakt?

Tylko przez pośredników. Nie chce ze mną rozmawiać po tym, jak nazwałem ją morderczynią. Nie wprost, ale stwierdziłem, że aborcja to zawsze morderstwo. Woli się ode mnie odciąć, niż żeby zżerały ją wyrzuty sumienia. Ale i tak twierdzę, że jeśli to zrobi, to już nigdy spokojnie nie zaśnie. Ona w głębi duszy wcale nie jest potworem.

Co teraz czujesz?

Bezsilność. Wszyscy są przeciwko mnie. I dziecku.

Polecane wideo

Komentarze (30)
Ocena: 4.07 / 5
Elizabeth Bathory (Ocena: 1) 26.10.2023 10:51
Do wszystkich facetów pokroju autora listu do redakcji/udzielającego wywiadu: z rozkoszą zadałabym wam ból taki, jaki czuje kobieta rodząca, a może nawet jeszcze gorszy. Celowo zapisałam zaimek "wam" małą literą, bo nie szanuję wołów rozpłodowych, którzy wymagają od partnerki poświęcenia dla swojego "bezcennego" DNA. Ale nie martwcie się. Przeszczep kobiecych narządów rozrodczych już jest możliwy. Może nawet dostaniecie dofinansowanie na operację. I będziecie sobie rodzić "maleństwa" jak tak bardzo chcecie. Tyle ode mnie. Nie pozdrawiam. Adios.
odpowiedz
Wkurzony (Ocena: 1) 08.01.2019 09:30
Wszyscy się interesują płodem zanim się urodzi w myśl przysłowia "Jeszcze Maciek w dupie a już mu wesele szykują". Jakoś cała troska kończy się z chwilą urodzenia. Takie pseudo tatusie są nie lepsi. Człowieku, nie zdajesz sobie sprawy z tego co to znaczy mieć niepełnosprawne dziecko. Zespół Downa nie najgorsza ewentualność. Pomyśl sobie, że to dziecko mogłoby być upośledzone i fizycznie i umysłowo, taka leżąca całe życie roślinka. Do tego pomyśl co się z nim by stało gdyby zabrakło matki? Albo ciebie? Gdzie to dziecko by trafiło? Kto by się nim zajął? Teraz pięknie mówisz, że byś się nim zajął, ale to tylko deklaracje a życie je mocno reguluje. Gdybyś miał je wychowywać sam to pomyśl, że do końca życia byłbyś na garnuszku państwa, bo nie mógłbyś pracować, przez 24 godziny 7 dni w tygodniu musiałbyś się nim zajmować. Chore dzieci często nie śpią po nocach tylko płaczą. Po 3 dniach miałbyś dosyć. Dlatego popieram decyzję dziewczyny. A ty się dokształć. Może właśnie obejrzyj jak wyglądają chore dzieci w jakimś ośrodku, a potem jak żyją chorzy dorośli w DPS-ach.
odpowiedz
Obeah (Ocena: 5) 21.04.2018 23:25
Proponuje autorowi wizytę w placiwce dla dzieci z zzespolem downa i upośledzeniami w ramach wolontariatu Przejzy na oczy że to nie jest takie maleństwo tylko ogromny problem dla rodziców Pote proponuje jakiś ośrodek dla dorosłych upośledzonych i chorych którzy nie maja już rodziców żeby się nimi zajmowali
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 21.04.2018 21:41
Aaa "razem dalibysmy sobie rade":D pajac. Potem wlasne zrzucilby i tak wszystko na nia. Chore dziecko to przeklenstwo dla rodzicow. Panowie nie maja nic do gadania, bo boja sie odpowiedzialnosci, nie chca brac wylacznej odpowiedzialnosci za dziecko. Sa pojedyncze przypadki, kiedy ojciec chce wziac wylaczna opieke na dziecko. Reszta mysli, ze jakos to bedzie.
odpowiedz
i (Ocena: 5) 21.04.2018 20:20
I tak dziewczyna zostałaby głównie z tym problemem. Facet chodziłby sobie do roboty jak gdyby nigdy nic i jego życie jako ojca nie różniłoby się aż tak bardzo, niż gdyby miał zdrowe dziecko. A kobieta? Pracować już raczej nie będzie. Nie znam żadnej matki, z życia lub ze świata medialnego (mam tu na myśli różnego rodzaju programy poruszające dramaty społeczne typu Uwaga), która byłaby aktywna zawodowo. Czyli jedna pensja, jakieś mikre dodatki socjalne i to by było na tyle. A opieka nad chorym dzieckiem jest dużo droższa. Nie wyczytałam nigdzie, żebyście byli małżeństwem, więc gdyby Cie to wszystko przerosło, to mógłbyś odejść bardzo łatwo. I potem szarp się dziewczyno o alimenty. A wiadomo, że alimenciarze są sprytni w ukrywaniu dochodów, żeby zabrać im jak najmniej. Póki można przerwać ciąże legalnie, to trzeba to zrobić.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie