Oddałam dziecko do adopcji. Nie żałuję

Minęła kilka lat, a kobieta twierdzi, że postąpiłaby dokładnie tak samo.
Oddałam dziecko do adopcji. Nie żałuję
Fot. iStock
28.09.2017

Osądzanie innych ludzi przychodzi nam bardzo łatwo, o czym doskonale świadczy historia Marioli. Kobieta cztery lata temu oddała dziecko do adopcji. Nie żałuje, chociaż do dzisiejszego dnia ponosi konsekwencje tamtej decyzji. Mariola zdecydowała się opowiedzieć swoją historię. Jednocześnie pragnie was zapytać, dlaczego tak łatwo kobiety krytukują postawę innych kobiet? Oto jej historia.

W ciążę zaszłam przypadkiem. Ani ja, ani mój facet jej nie planowaliśmy. To był dla nas ogromny szok, ponieważ zawsze używaliśmy zabezpieczenia. Przyznaję, że nie ucieszyliśmy się. Chociaż byłam w związku z Piotrem od dwóch lat i wiedziałam, że to z nim chcę spędzić życie, wiadomość o ciąży okazała się ciosem. Gdy powiedziałam mu o wszystkim, potwierdził, że dla niego również.

Zarówno Mariola, jak i Piotr dopiero co skończyli studia. Oboje zarabiali po 1500 zł i wynajmowali mieszkanie. Ich rodziców nie stać było na udzielenie pomocy finansowej.

Zobacz także: Najładniejsze arabskie imiona dla Twojego dziecka (Są bardzo oryginalne i pięknie brzmią!)

 

adopcja

Fot. unsplash.com

Przez kilka tygodni rozpaczałam, co zrobić. Nie chciałam abortować tego dziecka, ale wychowanie również nie wchodziło w grę. Niby za co mielibyśmy je wychować? Nasze zarobki ledwo wystarczały na życie od miesiąca do miesiąca, a gdybym ja przeszła na macierzyński, byłoby jeszcze gorzej. Poza tym dziecko to dodatkowa gęba do wykarmienia. Tak, wiem, że wyrażam się dosłownie i może według niektórych bez serca, ale łatwo to mówić osobom, które dużo zarabiają i mają swoje własne mieszkania. My nawet o kredycie mogliśmy pomarzyć.

Któregoś dnia Piotr zaproponował, żebyśmy oddali dziecko do adopcji. Chociaż nie uśmiechało mi się chodzenie z brzuchem przez 9 miesięcy, przystałam na to. Rozumiałam, że nie było lepszej opcji... Bałam się tylko, jak powiemy to innym, w końcu wszyscy znajomi mieli zobaczyć moją ciążę. Podobnie rodzina.

Okazało się, że przypuszczenia Marioli nie były bezpodstawne.

Na początku powiedzieliśmy prawdę tylko najbliższym. Oczywiście komentarzom nie było końca. Zwłaszcza rodzina Piotra dała nam się we znaki. Jego mama powiedziała, że zerwie z nami kontakt, jeśli tak postąpimy. Uznała, że za bardzo się nad sobą rozczulamy. Piotrowi kazała się postarać o lepszą pracę, a mnie wziąc garść. Ciągle powtarzała, że jak urodziła Piotra, również była z jego ojcem w kiepskiej sytuacji finansowej.

adopcja

Fot. unsplash.com

Te argumenty nie przekonały nas. Ja szukałam pracy przez prawie rok, a Piotr jeszcze dłużej. Oboje ukończyliśmy kierunki, po których trudno coś znaleźć. Szkoda, że nie znaleźliśmy zrozumienia u jego rodziców. Zresztą moi nie okazali się lepsi. Mama przez kilka dni płakała, a ojciec przestał się do nas odzywać. Nie mógł przeboleć, że chcemy oddać jego pierwszego wnuka do adopcji. Nie potrafili nam pomóc finansowo, ale jeszcze bardziej nas zdołowali.

Mariola i Piotr się nie ugięli. Kilka tygodni po porodzie było dla nich bardzo bolesne, ale czuli, że postępują dobrze. Wiedzieli, że córka trafiła w dobre ręce.

Chyba każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko dorastało w komfortowych warunkach. Obecnie minęło kilka lat, a nasza sytuacja materialna niewiele się poprawiła. Nadal wynajmujemy mieszkanie i prawdopodobnie będziemy jeszcze długo oszczędzać na wkład własny. Niestety nie to jest najgorsze. Ludzie dosłownie nas zlinczowali.

Mariola twierdzi, że finał był taki, że zarówno rodzice Piotra, jak i jej matka oraz ojciec przestali się do nich odzywać. Podobnie zareagowali sąsiedzi oraz mieszkańcy osiedla.

Zobacz także: Prośba Justyny: „Doradźcie mi, czy wybrałam dla syna ładne imię”

 

adopcja

Fot. unsplash.com

Nie mieszkamy w małym mieście, ale na osiedlu wszyscy się znają. Sąsiedzi i znajomi widzieli, że chodzę z brzuchem. Gratulowali mi, ale ja od razu ucinałam temat. Nic nie chciałam mówić o dziecku. Dopiero po porodzie, gdy nadeszła kolejna fala ciekawskich pytań, przyznałam, że oddaliśmy córkę do adopcji. Gdybym wiedziała, że spotkam się z taką falą nienawiści i potępienia, być może skłamałabym, że dziecko zmarło. Niestety stało się. Pamiętam, gdy raz kasjerka w sklepie odmówiła mi skasowania towaru. Bezczelnie powiedziała, że wyrodnej matce nie sprzeda. Zażądałam spotkania z kierownikiem, ale okazał się kolejną babą, która mnie osądziła. Wyszłam ze sklepu ze spuszczoną głową, pośród wyzwisk i nieprzyjemnego syku. Przecież nie będę się tlumaczyć każdemu, że nie stać mnie na dziecko. Poza tym powiedziałam kilku osobom, a one uznały, że to nie jest wytłumaczenie i trzeba się było bardziej postarać, żeby zapewnić dziecku byt. Oprócz tego zdarzyło sie jeszcze kilka innych nieprzyjemnych sytuacji. Tylko dwie znane mi osoby nas nie potępiły. Znajomy ksiądz oraz moja siostra. O reszcie szkoda w ogóle mówić... Przez kilka miesięcy rozważaliśmy nawet z Piotrem wyjazd z miasta albo przeprowadzkę na inne osiedle. W końcu daliśmy sobie spokój. Piotr powiedział, że jeżeli tak zrobimy, zachowamy się jakbyśmy byli winni, a to przecież nieprawda. 

Mariola twierdzi, że żadne z nich nie żałuje decyzji podjętej kilka lat temu.

Nie zdążyliśmy jej pokochać. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Wiem, że nasza córka została adoptowana przez bogatych ludzi, którzy nie mogli mieć własnego dziecka. Na pewno została otoczona miłością oraz żyje w dostatku.

Nigdy nie przyszło nam do głowy, aby ją odwiedzić. My tylko daliśmy jej życie. Prawdziwi rodzice to ci, którzy wychowują. Słyszałam, że niektórzy ludzie żałują takich decyzji, ale my do nich nie należymy. Minęło kilka lat, a ja wiem, że gdyby podobna sytuacja przydarzyła się teraz, postąpilibyśmy podobnie. Nie zdecydowałam się na aborcję, więc mam spokojne sumienie. Jest mi tylko przykro, bo inni uznali nas za ludzi bez serca.

Mariola

Polecane wideo

Komentarze (130)
Ocena: 4.63 / 5
gość (Ocena: 5) 20.03.2023 18:30
Powinna była usunąć ciążę wtedy nikt by nawet nie wiedział i nie padłaby ofiarą ostracyzmu. Czego innego się spodziewać mieszkając w Polsce w takiej mentalności ?
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 19.11.2022 18:55
Kolejni którym się wszystko należy a od siebie nic, nawet nie potrafili pokochać własnego dziecka. W takiej sytuacji są tylko dwie możliwości skrajna patola ćpuny alkoholicy ale upośledzeni
odpowiedz
Aldi (Ocena: 1) 19.11.2022 16:31
A może wolicie pić ćpać i balować. Co za patologia
odpowiedz
Adopcyjna mama (Ocena: 2) 19.11.2022 16:24
Z tego co piszecie też pochodzicie z ubogich rodzin a rodzicie jakoś was nie oddali. Jesteście niezaradni i pozbawieni uczuć nawet nie potraficie wyprowadzić się z osiedla gdzie wszyscy was nienawidzą. Zapamiętajcie jak odezwą się wyrzutu sumienia, jak będziecie starzy niedołężni bez środków do życia to nie szukajcie tego dziecka bo nie macie do niego prawa i nic wam od niego nie należy i ono nie ma obowiązku się wami zajmować. Co za bezduszność. Jak można 9 miesięcy nosić dziecko pod sercem i go nie pokochać. Nie nadajecie się na rodziców.
odpowiedz
gość (Ocena: 2) 19.11.2022 16:16
A co z kolejnymi nieplanowanymi dziećmi też oddacie? Jeśli nie potraficie się zabezpieczyć to poddajcie się odpowiednim zabiegom i się nadal nie rozmnażajcie. Moja koleżanka urodziła córkę sama ja wychował skończyła wieczorowo szkołę jej córka skończyła studia obecnie jest na kierowniczym stanowisku w międzynarodowej firmie, moi rodzice jak urodzili mnie i siostrę mieszkali s jednym pokoju z piecem, wspólną kuchnią bez łazienki i ciepłej wody nigdy nawet nie pomyśleli żeby nas oddać z czasem wszystko się unormowało mamy duże mieszkanie i nikomu niczego nie brakuje. Ale to trzeba chcieć, wziąć się do roboty a nie biadolić lenić i użalać się nad sobą. Nie tylko wam jest ciężko ale wam się nie chciało.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie