W Polsce na ciężarne patrzy się z przychylnością. Wyjątkiem mogą być niektóre przypadki – gdy dziewczyna nie cieszy się dobrą opinią i gdy jest dla niej za wcześnie na dziecko. Dlatego te kobiety czy też dziewczyny decydują się na ukrywanie błogosławionego stanu. Są takie, którym się to udaje nawet do dnia porodu. Głośno było o przypadku 14-latki z województwa pomorskiego. O tym, że jest w ciąży, nie wiedział nikt. Dziewczyna urodziła w szkolnej szatni. Podobne historie, chociaż nie tak kontrowersyjne, zdarzają się znacznie częściej niż nam się wydaje.
Olga ma 19 lat. Rok temu została mamą. Nikt nie wiedział, że spodziewa się dziecka. Jej rodzice poznali prawdę po czasie, gdy syn Olgi już był na świecie. Ostatnie dwa tygodnie ciąży pod pozorem choroby spędziła w domu. Rodzice często wyjeżdżali służbowo i byli bardzo zabiegani. Gdy dziewczynę dopadły skurcze, była sama. Zadzwoniła po karetkę, a kilka godzin później trzymała w ramionach dziecko. Poznajcie szczegóły tej niezwykłej historii.
- Nie było łatwo. Momentami myślałam, że nie wytrzymam, poddam się rozpaczy. Tylko ja wiem, ile nocy przepłakałam w poduszkę. Bardzo bałam się reakcji rodziców, ponieważ pochodzę z tzw. dobrego domu. Moja rodzina jest zamożna. Zawsze bardzo dużo ode mnie wymagano. Ze szkoły musiałam przynosić same piątki i wzorowo się zachowywać. Spełniałam wszystkie oczekiwania, ale gdy dostałam się do najlepszego liceum w mieście, coś we mnie pękło. Zbuntowałam się.
Zobacz także: Urszula prosi o radę: Jak zmusić 27-letnią córkę, żeby wreszcie zaszła w ciążę?
Fot. unsplash.com
Poznałam nowe osoby i zaczęłam imprezować. Rodzice niczego się nie domyślali, bo najczęściej nie było ich w domu. Gdy się pojawiali, wcielałam się w rolę pracowitej, przykładnej córki. Nadal miałam bardzo dobre oceny, więc niczego nie podejrzewali.
Na jednej z imprez przeholowałam z alkoholem. Wszyscy pili, więc piłam i ja. W pewnym momencie podszedł do mnie jeden z chłopaków. Spodobał mi się. Zaczęliśmy rozmowę od poważnego tematu i przeszliśmy do drugiego pokoju, bo przeszkadzał nam hałas. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Ponieważ byłam podchmielona, nie wiem, czy G. użył zabezpieczenia. Pewnie nie. W każdym razie więcej go nie zobaczyłam, a kilka tygodni po imprezie zrobiłam test. Gdy zobaczyłam dwie kreski, nie mogłam uwierzyć w nieszczęście, które mnie spotkało. Postanowiłam ukrywać ciążę, a potem oddać dziecko do adopcji lub zostawić je w oknie życia.
Olga miała przed sobą maturę i planowała iść na studia. Poza tym panicznie bała się tego, co powiedzą jej rodzice. W grę wchodził rodzinny skandal.
- Rodzice zawsze chwalili się mną przed krewnymi i znajomymi. W wyobraźni już widziałam, jak matka płacze, a ojciec wrzeszczy, jak bardzo ich zawiodłam. Zastanawiałam się, czy nie wyrzucą mnie z domu. Rozważałam wiele scenariuszy. Uznałam, że najlepiej postąpię, jeżeli wszystko przemilczę, a potem zrzeknę się dziecka w szpitalu.
Fot. unsplash.com
Zdobyłam zwolnienie z wf-u od zaufanej pani ginekolog i zaopatrzyłam się w luźniejsze ubrania. Po raz pierwszy cieszyłam się z tego, że mam lekką nadwagę. Do piątego miesiąca prawie nie było widać zmian, dopiero potem pojawił się brzuch. Mimo wszystko nie był zbyt duży. Starałam się jeść jak najmniej, żeby nie przytyć za bardzo. Z perspektywy czasu wiem, jak nieodpowiedzialnie postąpiłam, ale wówczas nic nie czułam do dziecka, które nosiłam w łonie. Dla mnie było tylko zawadą i nawet liczyłam na to, że jakimś cudem poronię. Planowałam, że w najgorszym przypadku zawiadomię moją ciocię. Na szczęście miałam ukończone 18 lat, więc mogłam sama o wszystkim decydować. Ale nie poroniłam.
Olga zniosła ciążę dobrze. Nie pojawiły się żadne symptomy oprócz wymiotów i osłabienia w pierwszych miesiącach. Potem wszystko minęło. W szkole nikt nie zorientował się, że nastolatka jest w ciąży.
- Gdy myślę o tym z perspektywy czasu, myślę, jakie to nieprawdopodobne. Uratowała mnie wrodzona tusza, odmawianie sobie jedzenia i luźne ubrania. Oczywiście nikogo nie zachęcam do podobnego postępowania. Chyba tylko cud sprawił, że nie zaszkodziłam własnemu dziecku.
Przez ostatnie tygodnie symulowałam chorobę. Bóle brzucha. Rodzice jak zwykle nie mieli czasu sprawdzić, co się ze mną dzieje. Powiedziałam im, że to nic poważnego i byłam u lekarza. Poprosiłam koleżankę, aby załatwiła mi zwolnienie lekarskie od swojej krewnej. Pokazałam je też rodzicom i to wystarczyło. Wraz ze zbliżaniem się daty porodu czułam coraz większy niepokój. Ale znowu dopisało mi szczęście. Rodzice ogłosili kolejny służbowy wyjazd. Chcieli zaangażować babcię, aby posiedziała ze mną ze względu na chorobę, jednak wyperswadowałam im ten pomysł. Wiele razy zostawałam sama w domu, a oni wierzyli w mój rozsądek i odpowiedzialność. Pozostało mi się już tylko modlić, aby poród rozpoczął się podczas ich nieobecności. Tak też się stało.
Fot. unsplash.com
Pierwsze bóle porodowe pojawiły się u Olgi nad ranem. Dziewczyna od razu zadzwoniła po karetkę.
- Zakochałam się w swoim synu, jak tylko go zobaczyłam. Gdy wzięłam go w ramiona, wiedziałam już, że go nie oddam. Co prawda nadal panicznie bałam się rodziców i nie wiem, skąd wzięło się u mnie silne postanowienie, żeby o wszystkim im opowiedzieć i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Ale najważniejsze, że w nim wytrwałam.
Najpierw dopadła mnie matka. Okazało się, że sąsiadka usłyszała karetkę i zadzwoniła do mojej rodzicielki. Przyjechała tak szybko jak mogła. Nie mogła uwierzyć, że urodziłam dziecko i ukrywałam ciążę przez 9 miesięcy. Była w takim szoku, że nawet nie krzyczała. Gdy pokazałam jej dziecko, od razu przepadła. Potem dołączył do nas ojciec. Z nim już nie poszło tak łatwo.
Szczerze powiedziawszy nie ominęły mnie trudne chwile. Ojciec był wściekły i przez miesiąc się do mnie nie odzywał. Matka również miała pretensje, gdy minął pierwszy zachwyt nad wnukiem. Oboje nie cieszyli się, że tak szybko zostali dziadkami. Pomogli mi jednak uregulować sprawy w szkole i obiecali wsparcie, dopóki nie stanę na nogi. Obecnie mój syn ma ponad rok, a ja zdałam maturę i planuję iść na położnictwo. W październiku rozpocznę studia. Janek pójdzie do żłobka. Rodzice pomogą znaleźć mi pracę. Wierzę, że moje życie jeszcze się ułoży. Niczego nie żałuję, bo dzięki wpadce mam dziecko, które kocham, i zbliżyliśmy się do siebie z rodzicami.
Zobacz także: REPORTAŻ: Przywiozłam z wakacji w Egipcie niechcianą pamiątkę - CIĄŻĘ!