Prawdopodobnie każdy rodzic błyskawicznie rozwijającego się i ciekawego świata kilkulatka niejednokrotnie został postawiony w kłopotliwej sytuacji, gdy jego pociecha bez żadnych ogórek nagle wypaliła: „Patrzcie, mam siusiaka!”. Dla przedszkolaków bowiem wszystko, co wiąże się ze sferą seksualną bądź układem wydalniczym, jest atrakcyjnym tematem do rozmowy. Głównie z tej przyczyny, że dorośli uważają je za tematy tabu i budują wokół nich napięcia, które dziecko wyczuwa. Gdy dorzucimy do tego rozwój słownictwa i pragnienie zabaw nowo poznanymi słowami niezależnie od kontekstu wypowiedzi, okazuje się, że nasza pociecha może świetnie się bawić, a nasze zakłopotanie tylko dodatkowo podsyci powstałą atmosferę.
Gwałtowny rozwój słownictwa zbiega się w czasie ze wzrostem
zainteresowania seksualnością. Dzieci podglądają się wzajemnie w celu porównywania swoich organów płciowych. Chłopcy zaczynają na rysunkach zaznaczać „siusiaki”, wykazują ogromną chęć do zabawy w lekarza. W ten sposób Dzieci obniżają rosnące w nich napięcie.
Gdy jednak w języku naszego dziecka pojawia się przesada i malec zaczyna wypowiadać się wulgarnie, należy przeprowadzić dochodzenie - od kogo nauczył się przekleństw - od rówieśników czy może od ich rodziców? - oraz wytłumaczyć dziecku, jakie mogą być konsekwencje stosowania języka rodem z rynsztoka. Trzeba malcowi objaśnić, że może w ten sposób kogoś zranić i pozostawić po sobie złą opinię.
W przypadku wyrażeń dotyczących sfery seksualnej oraz czynności fizjologicznych pozbądźmy się pruderii, nie udawajmy, że te słowa nie istnieją. Warto jednak powiedzieć dziecku, że używa się ich w określonych okolicznościach, np. podczas wizyty u lekarza, ale już w kolejce w sklepie - niekoniecznie. Wszak w naszej kulturze jest to sfera intymna i należy uszanować poglądy ogółu społeczeństwa. Zaznaczmy także, że używanie tego typu słów w odniesieniu do innych osób jest obraźliwe. Gdy jednak zauważymy, że pociecha posługuje się owymi wyrazami, aby nas sprowokować, lepiej udawać, że się ich nie słyszy. Istnieje spora szansa, że dziecku znudzi się granie nam na nerwach.
Gabriela Mostowicz–Zamenhof
Zobacz także:
Jaki jest najlepszy wiek na dziecko?
Czy dwudziestolatka może być dobrą i odpowiedzialną matką? Czy czterdziestolatka dobrze wychowa malucha?
Niepłodne małżeństwa coraz częściej poszukują surogatek, które urodzą im dziecko. Oczywiście, za odpowiednią kwotę, najczęściej kilkuzerową…