Apel Malwiny: „Znajoma zaniedbuje swoje dziecko. Czy powinnam to komuś zgłosić?"

Zdaniem Malwiny sytuacja jest dramatyczna.
Apel Malwiny: „Znajoma zaniedbuje swoje dziecko. Czy powinnam to komuś zgłosić?"
Fot. iStock
25.03.2017

W naszym społeczeństwie często mówi się o problemie, jakim jest zaniedbywanie dzieci. Jednak kiedy widzimy go w najbliższym otoczeniu, często przymykamy oko. Nie chcemy się mieszać, boimy się konfliktów, wymawiamy się własnymi sprawami. A dzieciaki cierpią. Zdarzają się też osoby, które reagują, ale skutki podobnych interwencji bywają różne. Maluchy trafiają do domów dziecka, znajomi próbują się mścić... Niekiedy sprawy są rozwiązywane pozytywnie. Dzieci znajdują nowe rodziny albo ich prawdziwi rodzice zaczynają je traktować inaczej, bo obawiają się skutków prawnych i opinii sąsiadów. W każdym razie jest pewne, że trzeba reagować, ale w sposób przemyślany i ostrożny. Właśnie takiego zdania jest Malwina, autorka maila.

Malwina zauważyła, że dzieci jej sąsiadki są zaniedbywane. Na początku myślała, że przesadza, ale kiedy przyjrzała się sprawie dogłębniej, jej obawy się potwierdziły. Rozmowa ze znajomą nie przyniosła efektów. Malwinie szkoda maluchów i prosi Was o radę, jak powinna postąpić, aby przestała im się dziać krzywda.

- Zawsze denerwowały mnie uwagi sąsiadek odnośnie wychowywania mojego dziecka, wścibskie pytania i wszelkie przejawy podobnego zachowania, dlatego nie chciałam się mieszać w sytuację sąsiadki. Uważam jednak, że będę musiała złamać tę regułę, bo jej dzieci są skandalicznie zaniedbywane. Chodzi mi zarówno o sprawy fizyczne, jak i całokształt wychowania. Może najpierw napiszę trochę o tej koleżance. Jest ona w separacji, a jej mąż mieszka i pracuje za granicą. Z tego co wiem ma nową partnerkę i dziecko. Jednak to nie ten Mariusz zawinił, ale moja znajoma, która go zdradziła. On chciał potem widywać się z dziećmi, ale mu zabroniła. Potem wyjechał i zostało na tym, że przesyła alimenty. Oprócz tego koleżanka dostaje 500+ na dwoje dzieci. Mieszka z rodzicami w dużym domu. Nie płaci rachunków. Wiem, bo sama mi mówiła. Razem ma na życie ok. 2500 zł. Przypuszczam jednak, że wydaje je na swoje potrzeby, a nie na dzieci, które są w okropnym stanie. Ma ich trójkę. Dwóch chłopców w wieku 4 i 7 lat oraz 18-miesięczną dziewczynkę. Ta mała często bywa u mnie i bawi się z moją córką, bo sąsiadka narzeka, że ma zbyt dużo pracy z pozostałą dwójką. Nie pracuje i na głowie ma tylko te dzieci, bo prowadzeniem domu zajmuje się głównie jej matka, ale dobra, zgodziłam się. Moja mała ma dzięki temu towarzystwo.

Zobacz także: EXCLUSIVE: Zostawiłam dziecko w Oknie Życia

zaniedbane dziecko

Fot. iStock

Malwina zaczyna od opisu pewnej sytuacji. Twierdzi, że to w domu znajomej reguła wychowawcza.

- Koleżanka ma zwyczaj karania dzieci brakiem posiłku i zamykaniem ich w pokoju na 40-50 minut. Czteroletniego i siedmioletniego malca... Już kilka razy byłam tam w porze obiadowej. Sąsiadka gotowała obiad, a chłopcy przeszkadzali, jak to dzieci. Moim zdaniem w ich zachowaniu nie było nic nienormalnego. Kiedy jeden z malców podkradł dwie marchewki do zabawy, zareagowała bardzo ostro. Szarpnęła go i zamknęła w pokoju. Drugiego też za współudział. Powiedziała, że za karę nie dostaną nic do jedzenia aż do wieczora. Próbowałam tych chłopców ratować z opresji i tłumaczyć koleżance, że takie zachowanie w ich wieku jest normalne, ale nie dała sobie nic powiedzieć. Jestem za karaniem dzieci, ale jeżeli umyślnie coś przeskrobią i na pewno nie w taki sposób!

Malwina twierdzi, że podobne karanie miało miejsce kilka razy. Za nieumyślne rozbicie doniczki z kwiatkiem, ganianie za kotem i przeszkadzanie matce w rozmowie ze mną.

- Chłopcy są moim zdaniem o wiele za chudzi. I w ogóle zaniedbani. Noszą stare, wyświechtane ubrania, za duże buty, niedoprane spodnie. Często mają nieprzystrzyżone włosy, brudne paznokcie, itp. Zauważyłam też, że matka w ogóle nie poświęca im uwagi. Czasami widzę ich wszystkich na podwórku. Ona opala się z głową zakrytą książką, a oni biegają. Ta malutka siedzi w kojcu z zabawkami. To trwa nawet po kilka godzin. Dobrze, że chociaż dba o to, aby dziewczynka miała czapeczkę i parasol ochronny nad głową. Często widuję też chłopców na podwórku samych, bez żadnej opieki. Ona siedzi w środku. Jej rodzice też mają w nosie te dzieci. Nieraz słyszałam, jak krzyczą, żeby dały im spokój i poszły się bawić. Czasami padają wyrażenia typu „ty gówniarzu” albo „smarkacze”. A ja tego wszystkiego słucham.

zaniedbane dziecko

Fot. iStock

Znajoma często podrzuca swoją córkę Malwinie, której dziecko jest z zbliżonym wieku. Malwina zauważyła, że dziewczynka ciągle jest brudna. Nie zdarzyło się jeszcze, aby dziecko trafiło do niej czyste.

- To nie jest kwestia brudnych rączek czy stóp, chociaż te ostatnie przeważnie są czarne jak noc. Na początku myślałam, że może biegała boso, ale problem jest poważniejszy. Nie dało się nie zauważyć, że ma brudną szyję, uszy, paznokcie i włosy. Mało tego, ta sąsiadka nie myje dokładnie jej pupy! Przecież w ten sposób doprowadzi jeszcze do jakiegoś zakażenia. Czasami widok tej Majki przeraża mnie tak bardzo, że sama zabieram się do jej kąpania. Boję się, że moja córka czymś się od niej zarazi, poza tym siedzą obie w łóżeczku mojej Marcelinki. Już kilka razy prałam całą pościel i koce, bo śmierdziały. Zwróciłam koleżance uwagę, bardzo delikatnie i oczywiście była oburzona. Stwierdziła, że dzieci zawsze się brudzą, a ona codziennie kąpię małą, a ja jestem pedantką. Stwierdziła też, że dziecko musi mieć kontakt z brudem, bo w ten sposób się uodparnia. Mimo wszystko cieszę się, bo teraz mała jest czysta, kiedy znajoma ją przynosi.

Malwina zwróciła również uwagę na karmienie dziewczynki.

- Miałam wrażenie, że sąsiadka oszczędza na jedzeniu dla Majki. Ja zawsze karmię swoją małą aż do momentu, kiedy wyraźnie daje do zrozumienia, że już nie chce, czyli grymasi, wypluwa i odwraca główkę. Sąsiadka daje swojej córce jeść, dopóki nie przestanie płakać. Majka krzyczy, kiedy jest głodna i jak tamta ją karmi. Kiedyś miałam wrażenie, że już ma zamiar przestać ją karmić, ale dziecko zaczęło się drzeć i przestało, gdy łyżeczka powędrowała do jego ust. Koleżanka nie sprawdziła, czy mała chce jeszcze. Nie ryczała, więc odsunęła jedzenie. A sama potrafi zjeść podwójną porcję! Poza tym najpierw je sama, a dopiero potem karmi dziecko. Kiedyś pomyślałabym, że jestem przewrażliwiona, ale te wszystkie szczegóły składają się na spójną całość. Dzieci są chyba niedożywione i zaniedbane pod każdym możliwym względem.

zaniedbane dziecko

Fot. iStock

Malwina myślała o kontakcie z ojcem dzieci, ale nie ma do niego żadnych namiarów i nie wie, jak je zdobyć. Rodzice sąsiadki są ludźmi podobnego pokroju co ich córka, więc nie można na nich liczyć. Rozmowa ze znajomą odpada, bo pierwsza tylko ją rozjuszyła. Od tamtej pory sąsiadka znacznie ograniczyła kontakt z Malwiną. Kobieta myśli o zgłoszeniu sprawy na policję albo do MOPS-u.

- Moja sąsiadka chodzi wystrojona, wymalowana, a jej dzieci cierpią. Podejrzewam, że większość pieniędzy wydaje na siebie, a na maluchy już nie starcza. Nie dość, że nie pracuje i żeruje na innych to nawet tych dzieci nie wychowuje. Czy zgłoszenie sprawy do MOPS-u jest dobrym pomysłem? Podpowiedzcie!

Zobacz także: Tak wygląda rozstanie z klasą: Młoda mama składa HOŁD swojemu byłemu partnerowi

 

Polecane wideo

Komentarze (12)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 27.03.2017 06:57
Zgłoś, szkoda dzieci.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 27.03.2017 06:56
Zgłoś, zaniedbane dzieciaki często same później z ofiar stają się katami. Szkoda ich cierpienia, baba nie nadaję się na matkę.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.03.2017 11:04
Twoja sąsiadka to ku*wiszcze... Zgłoś.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.03.2017 10:15
Pewnie ze zgłosić dzieci ewidentnie są zaniedbywane serce się sciska co za matka z niej boże kochany Ja bym się nie wahała nie ma na co czekać jeszcze stanie się coś gorszego
odpowiedz
Kinga (Ocena: 5) 25.03.2017 21:34
Ja ma Twoim miejscu już dawno bym zgłosiła.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie