Przed tym, jak kobieta weźmie ślub, powinna ustalić z partnerem kwestię posiadania potomstwa. Kilka lat później może się mocno rozczarować, gdy okaże się, że ukochany ma na ten temat inne zdanie. Potrzeba macierzyństwa jest u niektórych kobiet bardzo silna, więc jej niezaspokojenie z pewnością wywoła frustrację, a niewykluczone, że nawet depresję i poważne problemy w związku. Ale poważna rozmowa przed zawarciem związku małżeńskiego nie zawsze gwarantuje powodzenie sprawy. Facet może się rozmyślić, zwłaszcza gdy wizja ojcostwa nieuchronnie się zbliża. Wtedy mężczyźni mają tendencję do odkładania decyzji, zbywania partnerki i wymyślania tysiąca powodów, aby nie mieć dziecka.
Ewa, podobnie jak wiele kobiet, pragnie dziecka, ale jej mąż się temu sprzeciwia. Jej rozpacz i błagania nie są w stanie przekonać nieugiętego małżonka. Ewa jest przekonana, że to dla niej ostatni dzwonek i prosi Was o pomoc. Co jeszcze może zrobić, aby Marek zmienił zdanie?
- Mam 32 lata. Marek niedługo skończy 40. Razem jesteśmy od ośmiu lat, od pięciu małżeństwem. Ja bardzo pragnę potomka, ale niestety mąż nie podziela tego pragnienia. Nie mam pojęcia, co jeszcze mogę zrobić. Rozwód nie wchodzi w grę. Kocham go, a poza tym znalezienie odpowiedniego partnera, który chciałby mieć dziecko, nie jest prostym zadaniem.
Zawsze chciałam mieć dzieci. Co prawda instynkt macierzyński się nie odzywał, ale w marzeniach i planach na przyszłość je przewidywałam. Poznałam Marka, zakochaliśmy się w sobie i po kilku latach bycia razem zostałam jego żoną. Wcześniej kilka razy rozmawialiśmy o dzieciach. Marek twierdził, że chce je mieć, ale nie od razu. W tamtym czasie nasza sytuacja materialna nie była zbyt ciekawa, a dziecku pragnęliśmy zapewnić jak najlepsze warunki.
Zobacz także: Mój mąż nie uznaje antykoncepcji. Ciągle chciałby mnie zapładniać!
Fot. iStock
Obecnie sytuacja materialna Ewy i Marka jest bardzo dobra. Wybudowali dom pod miastem. Obok mają sad i ogródek. W sąsiedztwie sami młodzi ludzie. Istna sielanka. Najlepsze warunki, aby założyć rodzinę.
- Pierwszą poważną rozmowę na temat dziecka rozpoczęłam prawie dwa lata temu. Marek zareagował spokojnie. Stwierdził, że mamy jeszcze trochę czasu, więc najpierw urządzimy dom, bo nie ma sensu męczyć się z dzieckiem w ciasnej, wynajmowanej kawalerce. Zgodziłam się. Około rok później przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu. Byłam taka szczęśliwa i pełna pozytywnych oczekiwań! Nigdy bym nie podejrzewała, że czeka mnie taka niespodzianka. Powiedziałam mężowi, że najwyższy czas zacząć starać się o dziecko. On był zdziwiony i nagle zaczął pytać, jakie znowu dziecko. Przypomniałam mu dawną rozmowę, a on wtedy zrobił się bardzo oschły i wyznał, że zmienił zdanie. Nie jest gotowy na dzieci i nie wie, czy kiedykolwiek będzie. Powiedział to facet dobiegający czterdziestki! Ja byłam w szoku i popłakałam się, ale to w ogóle go nie wzruszyło. Jego zdaniem nie mam na co narzekać. Mam męża i pięknie urządzony dom, a dziecko to tylko kłopot i dodatkowy wydatek. Czy naprawdę chcę z tego rezygnować?
Oboje nieźle zarabiamy i stać nas na dziecko. Marek na koniec powiedział, że jak tak bardzo chcę mieć potomka, to będę musiała na niego zarobić, a on posiedzi z nim w domu. Uważam, że okropnie mnie potraktował. Pensja Marka jest o dobre 1000 zł wyższa niż moja, a ja wcale nie migam się od pracy, bo zrozumiałam, że o to chodzi. Nie wiem sama, czy to po prostu wymówka, czy naprawdę tak myśli. Kiedyś tak nie reagował. Nie mogę zrozumieć tego, że zmienił zdanie i nic mi nie powiedział.
Zobacz także: Zszokowana mama znalazła tę książeczkę w poczekalni u lekarza. To... „Kamasutra” dla dzieci
Fot. iStock
Ewa, niezrażona tym wszystkim, postanowiła starać się o dziecko. O wszystkim informowała męża, aby nie czuł się oszukany. W końcu stwierdził, że najwyżej żona będzie zapewniać rodzinie utrzymanie. Ewa miała problemy z owulacją, a lekarz przepisał jej lekarstwo, które miała brać, aby uregulować cykl. Wyznaczył jej również konkretne dni na współżycie. Kobieta powiedziała o wszystkim Markowi.
- Ze zbliżenia nic nie wyszło, bo Marek o wszystkim wiedział. W te dni kładł się wcześniej spać, a jednego po prostu pojechał na noc do brata. Najwyraźniej bał się, że będę mu wiercić dziurę w brzuchu.
Ewa zupełnie nie rozumie podejścia Marka. Mężczyzna lubi dzieci. Ma trójkę bratanków i świetnie sprawdza się w roli wujka. Chłopcy nieraz gościli w ich domu, a kobieta, obserwując zachowanie męża, była przekonana, że to doskonały materiał na ojca.
- Pytałam go o stosunki z bratankami i przekonywałam, że będzie świetnym ojcem, a on stwierdził, że własne dziecko to nie cudze. Nie dość, że trzeba na nie łożyć przez ok. 25 lat, to jeszcze wychowywać. Jak tylko wspominam o dziecku, kategorycznie jest na nie albo mówi, że ja będę na wszystko zarabiać. Chyba myśli, że to mnie zniechęci.
Ewy już nic w życiu nie cieszy, odkąd walczy z mężem o zmianę decyzji. Automatycznie wykonuje obowiązki domowe i często płacze. W wolnych chwilach spotyka się z koleżankami albo rodziną.
Pytałam się dziewczyn, co by zrobiły na moim miejscu. Zdania były podzielone. Część stwierdziła, żeby go wrobić, skoro tak mi zależy, ale większość była na nie. Znajome przekonywały, że nie ma nic gorszego niż niechciane dziecko. Na pewno odczułoby niechęć ojca. Ich zdaniem powinnam odejść, dopóki jeszcze zostało mi kilka lat i szukać nowego faceta. Wystąpić o rozwód, wziąć kredyt i spłacić jego część domu. Myślicie, że to dobre rozwiązanie? A może gdybym zaszła w ciążę wbrew jego woli, po urodzeniu dziecka zmieniłby zdanie? Podobno u niektórych facetów to się zdarza...
Co doradzicie Ewie?