W teorii wszystko wygląda pięknie. Po 9 miesiącach ciąży rodzisz dziecko, a już 6 tygodni później wracasz do normalnego funkcjonowania. Nie licząc maleństwa, za które jesteś odpowiedzialna 24 godziny na dobę. Twoje ciało działa jak wcześniej, odzyskujesz równowagę hormonalną i znów możesz cieszyć się m.in. seksem. Praktyka pokazuje jednak, że to nie zawsze takie proste. Organizm każdej kobiety regeneruje się w różnym tempie. Nastawienie psychiczne również odgrywa dużą rolę.
Doskonale wie o tym Agnieszka, która przez całą ciążę miała ogromny apetyt na bliskość fizyczną. Po urodzeniu dziecka nagle wszystko się zmieniło. Na igraszki nie tylko nie miała ochoty, ale wręcz panicznie się ich obawiała. Szybko okazało się, że słusznie. Pierwszy stosunek od czasu porodu wspomina jako wydarzenie traumatyczne. W rozmowie z nami zdradza, z czym musi się liczyć każda młoda mama. Nie po to, żeby straszyć, ale uświadamiać.
Agnieszka: Rozmawiałam z wieloma mamami i faktycznie, zazwyczaj nie jest tak źle. Nawet jeśli nie czują pełnego komfortu, to radość przesłania ewentualne niedogodności. Mogę jedynie pozazdrościć, bo ja przeżyłam koszmar i jeszcze bardziej się zraziłam.
Zobacz również: „Byłem przy porodzie żony. Niczego gorszego w życiu nie widziałem!”
fot. Thinkstock
Jestem ciekawa, czy to wiedza poparta naprawdę wiarygodnymi badaniami. Dlaczego akurat 6, a nie 5 czy 7? Ja czekałam jeszcze dłużej, bo pierwszą próbę współżycia podjęłam między 9 i 10 tygodniem od rozwiązania. Wcześniej czułam, że nie jestem na to gotowa fizycznie, a tym bardziej psychicznie. Mąż twierdził nawet, że jestem przewrażliwiona i powinnam się skonsultować z lekarzem. Rozumiem, że nie chciał już dłużej czekać, ale kobieta musi słuchać przede wszystkim siebie.
Właśnie nie do końca. Zwlekałam długo, ale prawda jest taka, że gdyby nie presja ze strony męża i teorie moich koleżanek, to jeszcze bym to odłożyła. Może nawet o miesiąc. A tak spróbowałam, chociaż nie miałam pewności, że to dobry moment. Nadal nie czułam, że ciało jest już w pełni gotowe, a psychicznie też nie byłam w pełni sił. Efekt był taki, że przeżyłam gehennę i zraziłam się na kolejne tygodnie.
Wiele dziewcząt obawia się pierwszego razu, bo może być bolesny, pojawia się krwawienie, do tego dyskomfort emocjonalny. No to wyobraźcie sobie to samo, ale 100-krotnie silniejsze. Tak mniej więcej wyglądał mój seks po porodzie. Już po chwili wiedziałam, że się pospieszyłam i powinnam przerwać. Ale nie miałam śmiałości, bo ukochany facet od dawna przebierał już nogami i wreszcie musiałam dać mu to, czego potrzebował.
Nie sądzę. Widział, jak cierpię. Stwierdził nawet, że niepotrzebnie nalegał i jeszcze mnie za to przepraszał.
Zobacz również: 7 rzeczy, których nikt nie powiedział Ci o seksie po porodzie
fot. Thinkstock
Rodziłam siłami natury, więc wiadomo, jakie to oznacza spustoszenie w organizmie. Konieczne było nacięcie krocza, potem długo mnie szyli. Po takim doświadczeniu, nawet jeśli fizycznie jest już w porządku, psychika podpowiada - nic tam nie wkładaj, bo każdy nawet najmniejszy ruch rozerwie cię na strzępy. No i właśnie ta świadomość była najgorsza. Zaraz wszystko się na pewno rozerwie, dostanę krwotoku i umrę na małżeńskim łożu.
Tyle dobrego. Cała reszta niestety potwierdziła moje obawy. Mimo, że czekałam dłużej, niż się zaleca, nie wszystko było gotowe do współżycia. Nawet dotyk ręką wywoływał dyskomfort. Penetracja to już w ogóle koszmar. Dosłownie jak utrata dziewictwa, ale w kroczu nagle robi się za dużo miejsca i wszystko boli. Zaciskałam zęby, żeby nie krzyczeć albo się nie rozpłakać. Mąż był bardzo delikatny, a mimo to czułam, że robi mi krzywdę.
Według podręczników nie. Konsultowałam się jednak z lekarzem i nie widział w tym nic dziwnego. Każda z nas reaguje inaczej. Trzeba słuchać sygnałów wysyłanych przez nasze ciało, a nie polegać na uniwersalnych publikacjach. Pierwszy raz po porodzie nie trwał dłużej, niż 3 minuty. Więcej nie wytrzymałam.
Emocje oczywiście odgrywają rolę, ale to także kwestia czysto fizyczna. Czujesz, że zaraz partner cię rozerwie, a jeszcze świeże blizny pękną.
Zobacz również: Powrót do seksu po ciąży
fot. Thinkstock
Nie, bo po tak długim czasie wszystko jest już na pewno zrośnięte. Ale pochwa nadal jest pokiereszowana i nadwrażliwa. U mnie pojawiło się drobne krwawienie, które oczywiście odebrałam jako zwiastun zbliżającej się śmierci. Wtedy było już po wszystkim. Od początku nie czułam żadnego podniecenia. Chciałam jedynie spełnić swój obowiązek, jakkolwiek głupio to nie zabrzmi.
Oczywiście, że nie. Miałam poczucie winy, bo w pokoju obok spało nasze dziecko. Przecież powinnam mieć je cały czas na oku. Nie wspominając o tym, że wieszczyłam najgorsze - wystarczy raz i znowu zajdę w ciążę, a naprawdę chcę sobie zrobić kilka lat przerwy, zanim pojawi się kolejny potomek. Nadal nie lubiłam też swojego ciała. A po wszystkim było jeszcze gorzej, bo miałam poczucie, że zawiodłam swojego męża.
Absolutnie nie. Przepraszał nawet, że nalegał. Tak naprawdę dopiero po 2 kolejnych miesiącach znowu mogłam cieszyć się seksem. Potrwało to trochę dłużej, niż tych mitycznych 6 tygodni. Przez całą ciążę kobieta wyobraża sobie, że po porodzie odbije sobie te wszystkie miesiące wstrzemięźliwości. Jak widać efekty bywają opłakane. Dla mnie pierwszy raz po urodzeniu dziecka był koszmarem.
Nic na siłę. Jeśli czujesz, że nie jesteś gotowa, to tego nie rób. Ja do dziś mam traumę.