O ciąży i macierzyństwie wypada mówić wyłącznie dobrze, albo… wcale. Matki dzielące się swoimi wątpliwościami i przykrymi doświadczeniami natychmiast są z tego powodu atakowane. Jeśli mają czelność narzekać i wywlekać rodzicielskie brudy na światło dzienne, to znaczy, że nie nadają się do tej roli. W efekcie o ewentualnych problemach nie wiemy prawie nic. Musimy mierzyć się z nimi same, kiedy na świecie pojawia się nasze potomstwo.
Na szczęście trafiają się odważne wyjątki. Poznajcie Olivię White, blogerkę, która jednym wpisem zyskała tysiące wrogów wśród młodych mam. Ale jeszcze więcej fanek spragnionych szczerej rozmowy o blaskach i cieniach posiadania dzieci. W tekście pt. „6 błędnych wyobrażeń na temat macierzyństwa” 27-latka opowiedziała o tym, co zdaniem niektórych nigdy nie powinno zostać ujawnione.
Krytycy twierdzą, że w ten sposób Australijka nikomu nie pomaga, a jedynie zniechęca do powiększenia rodziny. Czy naprawdę jest się czym oburzać?
Zobacz również: „Nie chce mi się wychowywać mojej córki. Codziennie ją zaniedbuję…” (Historia Anety)
źródło: Instagram (instagram.com/houseofwhite_)
Blogerka twierdzi, że to tylko slogan. Tak naprawdę trzeba się bardzo namęczyć i sporo nauczyć, żeby jakoś zapanować nad maleńkim dzieckiem. „Wracasz ze szpitala do domu, wpatrujesz się w oczy swojej pociechy i myślisz sobie: co do cholery mam teraz zrobić?!”. Instynkt to zdecydowanie za mało, a eksperymentowanie na żywym organizmie może się wyjątkowo źle skończyć.
Po urodzeniu dziecka masz czas na wszystko - twierdzą niektórzy. Zwłaszcza ci, którzy nigdy nie mieli pod opieką niemowlaka. Olivia wyznaje, że pierwszy raz udało jej się umówić z koleżanką na kawę dopiero po 7 miesiącach od porodu. Obie pojawiły się w kawiarni z „wrzeszczącymi dziećmi” i zdecydowały, że więcej nie powtórzą tego błędu.
Zobacz również: Szokujące wyznania matek, które żałują urodzenia swoich dzieci: „Zrujnowały moje życie!”
źródło: Instagram (instagram.com/houseofwhite_)
Być może sama dojdziesz do wniosku, że dziecko wypełnia cały twój świat i do niczego innego nie masz już głowy. Postawa osób z zewnątrz wcale nie ułatwia sytuacji - oni nawet nie udają, że wciąż jesteś dla nich córką, przyjaciółką, współpracownicą itp. Zapominają nawet jak masz na imię. Z chwilą porodu stajesz się jedną z wielu kobiet, które są matkami i niczym więcej.
Blogerka wyśmiewa tysiące publikacji na temat macierzyństwa, które zalewają rynek każdego roku. Pełno w nich gotowych recept na usypianie, karmienie, zabawę, wychowywanie i tak dalej. Zupełnie tak, jakby każde dziecko było identycznym organizmem, który w ten sam sposób reaguje na określone sytuacje. 27-latka uprzedza: to nigdy nie będzie wyglądało tak, jak w książce.
Zobacz również: Dlaczego kobiety nie chcą drugiego dziecka?
źródło: Instagram (instagram.com/houseofwhite_)
W sensie ogólnym i ponadczasowym - to zazwyczaj prawda. Pomimo chwil zwątpienia i słabości, jesteśmy w stanie zrobić dla swoich pociech wszystko. Ale to nie oznacza, że nasze życie to sielanka i potrafimy się tylko uśmiechać. Wielokrotnie w ciągu dnia w twojej głowie pojawi się myśl: byłoby lepiej, gdybym nie miała tych potwornych bachorów.
„Jestem pewna, że istnieją matki, które ogarniają wszystko. Ale zdecydowana większość wciąż czuje, że nie panuje nad sytuacją” - pisze Olivia. Jej zdaniem podstawą sukcesu jest zdanie sobie sprawy, że wszelkie niedociągnięcia i porażki są absolutnie normalne. Nienormalne byłoby mieć wszystko pod kontrolą. I chyba nie sposób się z nią nie zgodzić?