Przemoc fizyczna wobec dzieci jest zakazana, a każdy, kto się jej dopuszcza, musi być świadomy odpowiedzialności karnej. Dziecko to człowiek, który ma godność, a bicie negatywnie odbija się na jego rozwoju. Większość osób zgadza się z tym i surowo przestrzega zasady. Sytuacja przestaje być jasna, gdy zaczyna być mowa o klapsach. Jedni rodzice są przekonani, że klapsy są tak samo niedopuszczalne jak każda inna forma kary cielesnej. Z kolei inni pytają, co takiego złego jest w zwykłym klapsie, jeżeli to tylko lekkie uderzenie. W końcu w jakiś sposób trzeba pokazać potomkowi, że źle postępuje.
Osoby, które są przekonane o słuszności karania dzieci klapsami, przekonują, że z roku na rok dzieci są gorsze i to jest wina bezstresowego wychowania. „Kiedy byłam mała nie raz dostałam od matki klapa i to mocnego. Trochę sobie popłakałam po każdym razie, ale czułam wobec niej respekt i starałam się nigdy więcej nie zachowywać w podobny sposób. Widziałam, że to złe” - przyznaje się na forum Klaudia. Nietrudno jednak o zupełnie inne przekonania. „Najbardziej upokarzającą formą karania mnie w dzieciństwie były klapsy”- pisze kolejna użytkowniczka.
Dwie matki zgodziły się opowiedzieć, jak sprawa wygląda z ich punktu widzenia. Kobiety reprezentują odmienne stanowiska.
Zobacz także: 7 faktów o biciu dzieci: Kto daje klapsy i czym to się może skończyć?
Fot. iStock
- Mam dość pouczania mnie przez rodzinę, że klaps to też przemoc. Jaka przemoc, ja się pytam? Gdybym użyła do bicia kija, kabla albo czegoś innego to ja rozumiem, ale nie widzę niczego złego w zwykłym klapsie. Kiedy inni mówią, że ktoś powinien mi dać klapsa, żebym zobaczyła, jak to jest, odpowiadam, proszę bardzo. Dobrze wiem, jak to jest dostać klapsa. W dzieciństwie klaps był dla mnie pieszczotą, bo mój ojciec karał mnie surowiej.
Ola wspomina dzieciństwo.
- Pamiętam, że gdy przeskrobałam coś poważnego, ojciec przekładał mnie przez kolano i okładał płaską ręką po gołym tyłku. Mniejsze przewinienie równało się postawieniu do kąta albo pójściu spać bez kolacji. Jego ojciec, a mój dziadek tak z nim postępował i go wychował, więc on też trzyma się tej zasady.
Fot. iStock
Kobieta stwierdza, że nie podziela przekonania rodzica o karaniu.
- Uważam, że przesadzał, aczkolwiek dzięki temu zawsze starałam się zachowywać grzecznie. Pomagałam w domu mamie i uczyłam się, żeby przynosić dobre oceny. Wbrew opinii wielu współczesnych rodziców nie jąkałam się, nie miałam problemów z przyswojeniem wiedzy i nie byłam zamkniętym w sobie dzieckiem. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak często się kara, za co i jaka jest forma kary. Obecnie rodzice za bardzo rozczulają się nad swoimi dziećmi. Podam przykład.
Kilka miesięcy temu byłam w supermarkecie. Przede mną w kolejce do kasy stała kobieta z małym dzieckiem. Chłopczyk miał na oko trzy lata i podbierał z przystawek słodycze i wrzucał je matce do koszyka. Ona powtarzała mu ciągle, żeby przestał. W końcu ukucnęła i zaczęła do niego mówić, oczywiście bardzo łagodnie. Co zrobił dzieciak? Dał jej w twarz. A jak zareagowała mamusia? Spytała się: „Synku, dlaczego mnie bijesz?” I tyle, koniec tematu. Dzieciak zaśmiał się, wyrwał jej i dopiero gdy doszedł do nich ojciec, jakoś się uspokoił.
Zobacz także: Polacy ciągle popierają bicie dzieci!
Fot. iStock
Ola opowiada, w jaki sposób i za jakie przewinienia karze swoje dzieci.
- Dziecko musi wiedzieć, że ma słuchać rodzica. Niestety jeżeli nie wyrobi sobie u niego żadnego autorytetu, w przyszłości konsekwencje mogą być poważne. Ja mam dwójkę pociech. Mają pięć i trzy lata. Młodsze dziecko właśnie przechodzi okres buntu. Kiedy widzę, że jego działanie jest celowe, zaczynam reagować. Najpierw robię uwagę. Gdy to nie pomaga, biorę na kolana i daję klapsy. Biję ręką, niezbyt mocno i tylko po pupie. Moje działanie jest przemyślanie, nie kieruję się agresją, nie próbują się wyładowywać na dziecku, jak robią niektórzy rodzice.
Ola jest zadowolona z efektów.
- Córka, która jest starsza, była bardzo niegrzecznym dzieckiem, ale obecnie nie mam z nią problemów. Dobrze wie, że moja uwaga to ostrzeżenie przed laniem. Nie urządza żadnych cyrków w sklepie, a znajomi, którzy tak bardzo potępiają moje czyny, ostatnio zaczęli przyznawać mi rację.
Fot. iStock
Alina nie zgadza się z Olą.
- Mam jedno dziecko i nigdy w życiu bym go nie uderzyła. Nie mogę słuchać i patrzeć na rodziców, którzy bez skrupułów biją swoje dzieci. Przeczytałam mnóstwo poradników, więc wiem, co mówię. Bicie dziecka, a nawet zwykle klapsy to dla dziecka duże upokorzenie. Potem staje się jeszcze bardziej agresywne w odwecie za traktowanie rodziców albo zamknięte w sobie. Moja siostra jest pedagogiem, pracuje w szkole i czasami opowiada takie historie, że aż łzy kręcą się w oku. Mówi, że bardzo łatwo rozpoznać dzieci, które doświadczają przemocy w rodzinie. Przeważnie są małomowne, często jąkają się, nie potrafią odnaleźć się w grupie i sprawiają wrażenie zalęknionych. Oczywiście to tylko niektóre z przykładów.
Alina mówi, że nie ma problemów wychowawczych.
- Wszyscy przekonują, że klaps służy wychowywaniu dzieci. Ale czy naprawdę nie ma innych metod? Ja nie mam żadnych problemów ze swoją córką. W ciąży cały wolny czas spędziłam na czytaniu fachowych poradników o wychowywaniu dzieci. Owszem, trzeba karać, ale należy to robić umiejętnie i nie pozbawiać przy tym dziecka godności.
Fot. iStock
Kobieta opowiada, jak wygląda „fachowe” wychowywanie dzieci.
Kiedy moja córka buntuje się i nie chce jeść obiadu, nie dostaje deseru. Gdy próbuje urządzać sceny, naśladuję ją. Piszczę, tupię nogami, wydaję dziwne odgłosy – robię wszystko, żeby pokazać, jak wygląda jej zachowanie. Jest tak zaskoczona, że przestaje się buntować albo wręcz zaczyna się śmiać. Mam z nią świetny kontakt i jeszcze nie narobiła mi wstydu.
Przeczytałam, że najgorsze, co można zrobić dziecku, to bić je i obrażać się na nie. Przemoc jest po prostu wyrazem bezradności rodziców i brakiem umiejętności poradzenia sobie z sytuacją w inny sposób. Z kolei poprzez milczenie i obrażanie się na dziecko po prostu tracimy z nim kontakt.
Zgadzacie się z Olą czy Aliną?
Zobacz także: Bicie dzieci jest w Polsce zakazane!