Nawet w XXI wieku cesarskie cięcie wzbudza spore kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że kobiety korzystają z tej metody zbyt często i bez jakichkolwiek racjonalnych wskazań. Chodzi wyłącznie o wygodę i strach przed bólem naturalnego porodu. To jednak nie powód, by wrzucać wszystkie matki do jednego worka. Czasami to absolutnie konieczna procedura i wcale nie jest pójściem na łatwiznę.
Dowodem na to jest historia tej młodej Australijki, która o chirurgicznym porodzie mówi bardzo otwarcie. A nawet go pokazuje. Sarah Toyer niedawno powitała na świecie swoje czwarte dziecko. I chociaż była to jej kolejna cesarka - tym razem wyglądała zupełnie inaczej, niż poprzednie.
Kobieta własnoręcznie wyciągnęła dziecko ze swojego brzucha. A my możemy to zobaczyć na zdjęciach.
Zobacz również: Czy kobiety, które rodzą przez cesarskie cięcie, są GORSZE od innych matek?
źródło: Facebook (facebook.com/birthwithoutfear)
Historię Sarah opisano na facebookowym profilu „Birth Without Fear” (Poród bez strachu). W zaledwie kilka dni post polubiono już kilkanaście tysięcy razy, a Australijka trafiła na czołówki mediów z całego świata. To nie powinno dziwić, bo rzadko widuje się takie kadry…
„Oto moment, kiedy powitałam na świecie swoje czwarte dziecko. Tak, zrobiłam to poprzez cesarskie cięcie, podobnie jak poprzednio. Kiedy tylko zorientowałam się, że jestem ciąży, zapragnęłam porodu, w którym mogłabym bardziej aktywnie uczestniczyć. Rozmawiałam o tym z wieloma położnikami i nie wszyscy się na to zgodzili. Wszystko zależało od tego, na jakiego lekarza trafię.
Kiedy nadszedł ten dzień, przez 8 godzin czekaliśmy w szpitalu. Potem byłam świadkiem, jak chirurg dezynfekuje swoje ręce, a pół godziny później leżałam już na stole operacyjnym patrząc na to, jak z mojego łona wydobywa się główka dziecka” - wspomina.
Zobacz również: Cesarskie cięcie na życzenie - tak czy nie?
źródło: Facebook (facebook.com/birthwithoutfear)
„Delikatnie się pochyliłam, wsadziłam swoje ręce pod jego pachy i wyciągnęłam go na zewnątrz. To była najbardziej niesamowita rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Polecam wam zawalczyć o to, aby poród wyglądał dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłyście. Witaj na świecie, Spencer” - pisze Sarah.
Większość komentatorów jest zachwycona postawą młodej mamy. Pojawiły się jednak pojedyncze głosy, że nie powinna upubliczniać tego typu zdjęć, a jej porodowa zachcianka była zbyt ryzykowna. Inni wątpią, czy określenie „cud narodzin” powinno mieć tu zastosowanie. Według nich wygląda to bardziej jak horror.
A Ty co o tym myślisz?
Zobacz również: Cesarskie cięcie - co warto o nim wiedzieć?
źródło: Facebook (facebook.com/birthwithoutfear)
Sarah Toyer z synem Spencerem
źródło: Facebook (facebook.com/birthwithoutfear)
Zdecydowałabyś się na taki poród?