Plany założenia i powiększenia rodziny odkładamy na coraz później. Jeśli w ogóle się na to decydujemy, to gdzieś w okolicach trzydziestki. Jedno dziecko wystarczy. Młode pokolenie ma dziś zupełnie inne priorytety. Najpierw samorealizacja, a dopiero potem, jeśli starczy czasu, zabawa w dom. Ledwo radzimy sobie z odpowiedzialnością za siebie, a co dopiero partnera i ewentualne potomstwo. Nic dziwnego, że prowadzi to do ujemnego wzrostu naturalnego. Jedna Aleksandra nie wystarczy.
Ta 25-latka z centralnej części Polski zdążyła już wyrobić 500 procent normy. Wychowuje piątkę dzieci. Spełnia się jako mama i, jak twierdzi, niczego więcej nie oczekuje od życia. Zupełnie nie rozumie rówieśnic zapatrzonych jedynie w siebie, dla których ciąża to kara. Gdyby jej rodzina jeszcze się powiększyła - przyjęłaby to jako dar.
Jak to możliwe, że ma pod swoją opieką już tyle pociech i dlaczego uważa, że wielodzietna rodzina to najlepszy plan na życie? Takiej historii jeszcze nie słyszałaś…
Zobacz również: Ta mama PODZIĘKOWAŁA nowej dziewczynie byłego męża: Wspaniale opiekujesz się moją córką!
Papilot.pl: Większość Polek w twoim wieku jeszcze nie myśli o małżeństwie, a co dopiero mówić o macierzyństwie…
Aleksandra: Dobrze o tym wiem, bo mam siostry, koleżanki, znam dziewczyny z mojej miejscowości. Mało która chce i jest już matką. Chyba, że wpadła jako nastolatka i teraz się wścieka, że los ją tak pokarał. Dla nich na pewno jestem dziwakiem, który wziął sobie za dużo na głowę i nie może być szczęśliwy. Nie przeczę, to nie jest łatwe życie, ale chyba codziennie czuję satysfakcję.
Kiedy słyszy się, że 25-latka ma 5 dzieci, to jakoś trudno to sobie wyobrazić. Zaczynają się wyliczenia, kiedy musiałaś urodzić pierwsze z nich i jak często zachodziłaś w ciążę.
Przyjęło się, że jak kobieta mówi o swoich dzieciach, to na pewno wszystkie są jej biologicznym potomstwem. Obcych by tak nie nazwała. Moja historia nie jest prosta i zwykła. Mało kto zdecydowałby się na taki układ. Prawda jest taka, ze nie wszystkie moje dzieci urodziłam, ale wszystkie traktuję jak swoje. Sama w ciąży też byłam i to nie raz.
Czy z prawnego punktu widzenia jesteś matką ich wszystkich?
Tak, teraz już tak. Nasza rodzina została przez nas pozlepiana i trzymamy się razem.
fot. Thinkstock
Chyba czas wyjaśnić szczegóły, bo sprawa staje się coraz bardziej tajemnicza.
To bardzo proste. Związałam się z chłopakiem, który miał już swoje dzieci. Pokochałam jego, więc maluchy też musiałam zaakceptować. Z tej miłości przyszły na świat kolejne, już nasze biologiczne. Jesteśmy parą, więc wychowujemy maluchy urodzone w naszym związku i jego poprzednim. Wszystkie traktujemy dokładnie tak samo. Nie myślę w kategoriach, że jedno jest ważniejsze od innego, bo kocham tylko te, które nosiłam w swoim łonie.
Dlaczego, kiedy poznałaś swojego partnera, on był już samotnym ojcem?
Jego życie bardzo się skomplikowało. Był z kobietą, urodziło się pierwsze dziecko, potem kolejne i w tym momencie ona stwierdziła, że to jednak nie to. Zostawiła go z dwójką maluchów i gdzieś zniknęła. Chyba rok zajęło jej szukanie. Okazało się, że uciekła do Anglii. Udało się odebrać jej prawa rodzicielskie i zmusić do płacenia alimentów. Ona z poprzednią rodziną nie chce mieć nic wspólnego.
Ile miałaś lat, kiedy zaczęliście być razem?
Prawie 20. On jest o kilka lat starszy.
Zobacz również: Oddałam dziecko do adopcji. Dobrze zrobiłam?
Nie miałaś żadnych obaw? Musiałaś zdawać sobie sprawę, że wybierając tego mężczyznę bierzesz na siebie jeszcze większą odpowiedzialność - jego dzieci.
Wiedziałam, że one są. Widywałam je często, ale nie myślałam wtedy o tym, że zostanę ich mamą. To wszystko wyszło naturalnie. Pokochałam całą trójkę. Wszyscy wokół mi odradzali, bo to za dużo jak na tak młodą dziewczynę. Nie dam rady. Rok później zaszłam w ciążę i chyba zrozumieli, że to nie jest z mojej strony zabawa. Od tego momentu wiele się zmieniło. Poczułam prawdziwy instynkt. Mieliśmy wspólne dziecko, a te z poprzedniego związku zaczęłam traktować jak matka.
Niecałe 22 lata i trójka dzieci w domu. To już robi wrażenie.
Naprawdę? Częściej spotykałam się z pukaniem w głowę i wmawianiem mi, że to wszystko zaraz runie. Nie podołamy emocjonalnie, a finansowo to już na pewno. Byłam traktowana jak trędowata. Nikt nie wierzył, że ja tego chciałam i czuję się dobrze w tej sytuacji. Brali mnie za głupią, która nad niczym nie panuje.
A panowałaś?
Było ciężko z małym dzieckiem i jeszcze dwójką innych w domu. Ale jak niektórzy zauważyli moje zaangażowanie, to pomogli. Jestem wdzięczna między innymi moim rodzicom.
fot. Thinkstock
Trójka już jest, ale w tej układance brakuje jeszcze dwójki. I tylko 3 lata między ostatnim porodem i aktualną rzeczywistością. Ciąża po ciąży?
Nie będę udawała, że to planowaliśmy. Już było sporo na głowie. Żadne z nas nie mówiło, że nigdy więcej żadnych dzieci, ale może nie teraz. Życie chciało inaczej i wkrótce znowu chodziłam w stanie błogosławionym. Miała być czwórka i na tym definitywny koniec. Okazało się, że to ciąża bliźniacza i limit zostanie trochę przekroczony.
Bałaś się?
Jak nigdy. Ktoś pomyśli, że w tej sytuacji jedno dziecko w tą, czy w tamtą, to już niewielka różnica. Ale pamiętajmy, że to dwa noworodki, nad którymi trzeba zapanować. A obok jest trójka niezbyt samodzielnych maluchów. W czasie USG popłakałam się pierwszy raz. Nie ze szczęścia, ale strachu. Dziś mogę powiedzieć, że panujemy nad sytuacją.
To znaczy?
Wzięliśmy ślub, przysposobiłam dzieci z jego poprzedniego związku i cała piątka super się rozwija.
fot. Thinkstock
Jesteś szczęśliwa?
Zawsze chciałam mieć dzieci. Może nie tyle i nie tak wcześnie, ale stało się. Jestem spełnioną mamą, mam dużą rodzinę i mężczyznę, na którym można polegać. Brakuje czasu i siły, ale w środku jest tyle determinacji, że jakoś płynie dniem za dniem. Uśmiech dzieci wszystko wynagradza. Swoje robi też to, że finansowo dajemy radę.
Masz na myśli „500 plus”?
Mój mąż zarabia, ale oczywiście nie tyle, żeby starczało na wszystko. Jest nas w sumie 7 osób, a to już spory wydatek. Pieniądze od państwa bardzo pomagają. Słyszę głosy, że to finansowanie patologii. To lepiej zostawić rodziny bez środków do życia? My tych środków nie przepijamy. Dzieci chodzą czyste i najedzone, żyją w godnych warunkach. Kiedyś zaczną pracować i w podatkach oddadzą to, co wzięły. Inwestycja w dzieci się zwraca.
Czujesz się spełniona?
Tak w 100 procentach poczuję się, jak wychowam piątkę wartościowych ludzi. A na pewno to zrobię.
Zobacz również: Kobieta urodziła 18. dzieci i nie mówi "stop"