Podróżowanie z dzieckiem czasami bywa po prostu nieuniknione, ale nie brakuje rodziców, którzy nie widzą przeciwskazań, aby rezygnować z podróży tylko dlatego, że w ich rodzinie pojawił się kolejny członek. Mało tego, uważają, że należy jak najszybciej przyzwyczaić go do różnych warunków egzystencji. W rezultacie są osoby, które już od najmłodszych lat, a nawet od pierwszych miesięcy życia rozpoczynają podróżowanie w wielkim stylu. Dla ich matek oraz ojców nie ma nic niepokojącego w zabieraniu malutkiego dziecka nie tylko w odległe rejony Polski, ale i na inny kontynent. To, że podczas podróży samolotem będzie narażone na brak wygody, a w obcym państwie na różnego rodzaju wirusy, zmianę czasu, czy inny klimat, wydaje się bez znaczenia.
Nie brakuje także przeciwników podróżowania z małymi dziećmi. Oni zarzucają rodzicom zwłaszcza jedną rzecz – brak poszanowania dla współpasażerów podróży. Podobno częściej można spotkać w ich gronie osoby nieodpowiedzialne i pozbawione empatii w stosunku do bezdzietnych podróżników. Skąd to przekonanie? Na forach internetowych można spotkać się z licznymi niepochlebnymi komentarzami pod adresem rodziców. Co wypomina im się najczęściej? Pobłażanie dzieciom pod każdym względem, a nawet wyręczanie się innymi ludźmi w opiece... Kilka zaskakujących historii usłyszałyśmy zwłaszcza od naszych znajomych.
Przekonajcie się, co mówią osoby, które wolałyby uniknąć podróżowania w towarzystwie małych dzieci i ich rodziców...
Zobacz także: Jak NAPRAWDĘ wygląda macierzyństwo? Brutalna prawda zawarta na ilustracjach!
Fot. iStock
- Sama mam dziecko, ale nie mogę już słuchać opowieści oburzonych matek, które są zwolenniczkami aktywnego macierzyństwa. Zawsze jak chciałam gdzieś wyjść albo wyjechać, angażowałam w pomoc rodziców albo zaprzyjaźnione osoby, które też mają dzieci. Nigdy większych problemów nie było, a ja mogłam cieszyć się z moim facetem czasem tylko dla siebie. Tak było podczas mojej ostatniej podróży do Grecji w te wakacje. No oprócz samej podróży... W samolocie obok nas siedziała rodzina z dwójką dzieci. To byli chłopcy w wieku ok. trzech lat. Nie wiem, czy to kwestia wychowania, czy charakteru, ale dzieci zachowywały się okropnie... Były wrzaski, krzyki i rzucanie jedzeniem na wszystkie strony. Większość pasażerów zirytowała się i nawet prosiliśmy o pomoc stewardessę, ale mama tych malców powiedziała, że zapłaciła za bilet tak jak inni i ma prawo podróżować z dziećmi. Nie odmawiam jej racji, ale powinna poświęcić im więcej czasu, a nie pozwalać na wszystko, bo inni ludzie chcieliby się przespać albo zrelaksować. Sama czytała Greya i miała całą sytuację w nosie.
Fot. iStock
- W te wakacje wracałam pociągiem znad morza. Niestety miejsc siedzących nie było, więc przykucnęłam z koleżanką w korytarzu. Wiele osób podróżowało w taki sam sposób jak my. Niestety siedziałyśmy naprzeciwko przedziału z otwartymi drzwiami, w którym ulokowała się para z malutkim dzieckiem. Zupełnie nie krępowali się zmienić mu pampersa tam na miejscu, chociaż obok siedzieli ludzie i zatykali nosy, a za rogiem znajdowała się łazienka! Nie mogę czasami uwierzyć w brak kultury innych ludzi. Nie ma to jak wycierać dziecku tyłek w towarzystwie innych i narażać ich na nieprzyjemności. Tak trudno ruszyć się o kilka kroków... Zapakowali potem tego pampersa w reklamówkę i długo jeszcze brzydki zapach unosił się w powietrzu. Dziwię się tylko, że nikt im nie zwrócił uwagi. Tacy ludzie nie powinni mieć prawa do podróżowania z dziećmi.
Zobacz także: Absurdalne zachowania rodziców
Fot. iStock
- Ja rozumiem, że dzieci płaczą, ale to, czego byłam ostatnio świadkiem to koszmar! Jak można zabierać niespełna roczne dziecko w podróż do Ameryki Południowej? Przez kilka godzin było spokojnie, bo spało, ale potem zaczął się Armagedon. Sama podróż bez płaczu dziecka jest męcząca, ale wrzaski tylko pogarszają sprawę. Oczywiście matki wiedzą wszystko lepiej. Nie można im odmawiać prawa do podróżowania tylko dlatego, że mają dziecko, a inni muszą się dostosować. Paranoja.
Fot. iStock
- Niedawno podróżowałam pociągiem i spotkała mnie wtedy przygoda. Pani, z którą siedziałam w przedziale, była z dzieckiem. Dziewczynka na pierwszy rzut oka wydawała się spokojna. Pani po jakimś czasie poprosiła o zerknięcie na małą, bo sama chciała iść do łazienki. Nie miałam nic przeciwko, bo pomieszczenie znajdowało się niedaleko. Kobieta wróciła dopiero po czterdziestu minutach. Już samo to było okropnie nieodpowiedzialne i nadużyła w ten sposób mojej uprzejmości, ale jaki ja miałam problem w tym czasie! Dzieciak zaczął grymasić i wołać matkę. Próbowałam uspokoić dziewczynkę, ale wtedy zaczęła bić mnie swoją lalką, kopać, a nawet gryźć. Nigdy w życiu nie byłam świadkiem czegoś podobnego. W pewnym momencie chciałam już nawet wyjść z przedziału i kogoś zawiadomić, ale tamta kobieta wreszcie wróciła. Zwróciłam jej uwagę, ale spotkałam się tylko z oburzeniem. Zdaniem współpasażerki musiałam sobie zasłużyć na podobnie zachowanie, bo jej córeczka bez powodu się nie denerwuje. Myślałam, że dosłownie zaśmieję się tej paniusi w twarz. Powiedziałam jej kilka słów na temat nieodpowiedzialności rodzicielskiej, a ona w końcu wyszła obrażona. Od tej pory nie znoszę rodziców podróżujących z dziećmi.
Fot. iStock
- Zgadzam się, że małe dziecko w podróży trzeba zabawiać, ale podczas ostatniej wyprawy miałam ochotę wyć. Do mojego przedziału zapakowała się rodzinka z trojgiem małych dzieci. Rodzice usiedli sobie wygodnie, włączyli dzieciakom bajkę na laptopie, a sami zasnęli. Nie mam pojęcia, jak to zrobili w takim harmiderze, ale nieważne. Po pierwsze bajka miała zbyt wysoko ustawiony głos, naprawdę nie miałam ochoty słuchać o przygodach Kubusia Puchatka. Jeden dzieciak faktycznie potulnie oglądał bajkę, ale pozostała dwójka ulokowała się obok mnie. Dzieci wycierały brudnymi bucikami o moje spodnie, próbowały grzebać mi w torebce i zaczęły wyjadać ciastka, które leżały obok. Bez żadnego pytania. Nie jestem potworem, więc nie miałabym nic przeciwko, gdyby spytały, ale taki brak wychowania mnie razi. Były na tyle duże, że powinny były spytać. Gdy w końcu zwróciłam im uwagę, jedno zaczęło ryczeć. Plus był taki, że ich mama w końcu się obudziła. Wyjaśniłam, o co chodzi i poprosiłam także o przyciszenie dźwięku w laptopie. Pani niby przeprosiła, ale widziałam, że była oburzona. Powiedziała jeszcze że najwyraźniej nie mam pojęcia, jak to jest mieć dzieci. Może i nie mam, ale to nie znaczy, że mam znosić karygodne zachowanie jej pociech.
Fot. iStock
- Po prostu nie znoszę rodziców podróżujących z dziećmi. Pomijając już samą butność matek, które uważają się za uprzywilejowane z racji rodzicielstwa, dochodzi jeszcze fakt, że nie pilnują swoich dzieci. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby zwracały na nie uwagę. Przez to może nie byłoby tyle problemów. Podczas mojej ostatniej podróży do Włoch, miałam `przyjemność` konfrontacji z matkami podróżującymi ze swoimi maluchami i wyrobiłam sobie na ich temat zdanie. Oczywiście jestem świadoma, że są także normalni rodzice, ale mam wrażenie, że ci nieodpowiedzialni przeważają. Pamiętam jedną oburzoną panią, która miała pretensje, że nie została obsłużona przez stewardessę pierwsza. Jej argumentacja? Ma małe dziecko. Druga sprawa to mój tablet. Przed wyjazdem sprawiłam sobie nowiutki model. Obok mnie siedziała matka z małym dzieckiem. W pewnym momencie przysnęłam. Gdy się obudziłam, okazało się, że sprzęt został roztrzaskany. Dzieciak wziął go z moich kolan, a beztroska mamusia niczego nie zauważyła. W efekcie tablet do niczego się nie nadaje. Mama przeprosiła i obiecała pokryć koszty, ale jej zdaniem przy małym dziecku powinnam była uważać. Przepraszam bardzo, to naprawdę ja mam uważać?
Zobacz także: Bunt na pokładzie, czyli co robić, gdy dziecko wymusza