W mediach trwa moda na dzielenie się przez matki zdjęciami przedstawiającymi ich ciała po porodzie, a niekiedy także z jego przebiegu. To doskonała pożywka dla hejterów, ale w chaosie negatywnych komentarzy nie brakuje również głosów aprobaty. Zniekształcone, obrzmiałe ciała są pięknym przykładem poświęcenia oraz symbolem więzi pomiędzy matką a dzieckiem – pisze jedna z internautek.
Kiedy euforia po urodzeniu malucha mija, trzeba zmierzyć się z rzeczywistością, czyli nadprogramowymi kilogramami. W przypadku niektórych kobiet problem nie jest duży, ale u innych równa się nawet kilkudziesięciu kilogramom więcej niż przed ciążą. Nie można oczywiście porównywać ciężarnych, bo nie wszystko zależy od diety, a nawet ćwiczeń. Liczy się także czynnik genetyczny i sam apetyt. Każda osoba płci żeńskiej doskonale wie, jak trudno powstrzymać się od jedzenia tuż przed okresem. Na naszym stole lądują wtedy takie potrawy, których normalnie byśmy nie tknęły. To wszystko sprawka hormonów.
Chociaż nie wypada nikogo oceniać, wiadomo, że kobieta powinna coś zrobić po ciąży ze zmianami, które zaszły w jej ciele. Dla własnego samopoczucia, zdrowia oraz faceta. Przykład Eweliny pokazuje, że mężczyźni wcale nie są tacy wyrozumiali dla kobiet, które wydały na świat ich dziecko. Jej mąż nie chce się z nią kochać, bo bardzo przytyła w ciąży. Kobieta dostała ultimatum. Zero seksu, dopóki nie zrzuci co najmniej piętnastu kilogramów. To absurd? Nie, najprawdziwsza rzeczywistość – przekonuje nasza rozmówczyni...
Zobacz także: Nie uwierzysz, co matki robią z pępowiną po porodzie! Ohydne czy wzruszające?
Fot. iStock
Ewelina jest znajomą naszych znajomych. Jej historia zainspirowała nas do napisania tego reportażu, którym mamy nadzieję zwrócić uwagę na problem traktowania kobiet przez mężczyzn po porodzie. Dla niektórych z nich nie do pomyślenia jest, aby się zapuścić i nic z tym nie zrobić przez kilka miesięcy.
- Zawsze miałam skłonności do tycia – wyznaje Ewelina. - W ciąży bardzo dużo przytyłam. Ponad czterdzieści kilogramów, a nigdy nie byłam szczupaczkiem. Przyznaję, że się nie ograniczałam. Wysyłałam męża do chińczyka po ulubionego kurczaka w cieście i do budki z kebabami. Bardzo często jadłam produkty fastfoodowe, pizze itd. Oczywiście dbałam też, żeby dostarczyć organizmowi witamin. Czasami nadchodził jednak taki moment, że nie mogłam wytrzymać... Ale naprawdę próbowałam. Marek – mój mąż - dzielnie biegał po mieście i spełniał każdą zachciankę. Mówił, żebym nie martwiła się wagą, najważniejszy jest dzidziuś i moje samopoczucie. Byłam wtedy naprawdę szczęśliwa, bo czułam w nim ogromne wsparcie.
Fot. iStock
Pod koniec ciąży Ewelina wylądowała na oddziale patologii ciąży. Była za gruba i probówano ją odchudzić.
- To było straszne. Próbowano mnie odchudzić w ciąży... Czułam wyrzuty sumienia, że tak sobie na wszystko pozwalałam, ale apetyt był silniejszy. Jedzenie, które tam dostawałam, wołało o pomstę do nieba. Dochodziło do tego, że błagałam męża o przyniesienie czekolady. Pamiętam, że raz udało mu się ją przemycić. W końcu nadszedł poród. Nina – nasza córeczka - na szczęście przyszła na świat zdrowa. Problemem był jednak mój brak pokarmu. Po pierwsze dla dziecka lepiej jest ssać mleko od matki, ale istnieje jeszcze inna kwestia. Karmienie piersią sprawia, że szybciej tracimy na wadze, a przynajmniej tak słyszałam od starszych sióstr, które miały już to doświadczenie za sobą. Byłam więc pozbawiona tego sposobu.
Zobacz także: Pokazuje swoje ciało po 2 porodach i wyznaje: Nienawidziłam tego widoku!
Fot. iStock
Po kilku miesiącach od porodu Ewelina nadal była bardzo gruba.
- Waga ani drgnęła przez te wszystkie miesiące, chociaż dziecko absorbowało mnie do tego stopnia, że nie zawsze miałam czas, aby zjeść normalny obiad. Pomiędzy obowiązkami matki od czasu do czasu zbierałam odwagę na to, aby stanąć przed lustrem. Widok, który mi się ukazywał, był okropny i często powodował wybuchy płaczu. Zawsze miałam ogromne piersi, ale teraz są aż za duże. Do tego dochodzą wielkie ramiona, brzuch i kilka warstw tłuszczu na podbródku. Biodra z natury były wąskie, a nogi szczupłe i pod tym względem na szczęście bardzo się nie zmieniły, ale cała reszta to koszmar. Najgorsze było jednak to, że zauważyłam ochłodzenie w relacjach z mężem. To znaczy normalnie rozmawialiśmy, dużo pomagał mi przy dziecku, ale nie dopominał się o swoje małżeńskie prawa, nawet kiedy minął okres, gdy nie mogliśmy się kochać. Chociaż w ciąży czułam jego pełną aprobatę i wsparcie, teraz wszystko się zmieniło. Po jakimś czasie zaczęłam się domyślać, że chodzi o mój wygląd. Już nie pociągałam go tak, jak kiedyś. Było mi strasznie przykro.
Fot. iStock
Ewelina nie schudła, ale po jakimś czasie sama próbowała zachęcić męża do bliższego kontaktu.
- Chociaż nadal byłam gruba, dbałam o siebie pod każdym innym względem. Oczywiście w zależności od czasu. Wkrótce postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Kupiłam seksowną koszulkę nocną, a dziecko zawiozłam na noc do dziadków. Nadszedł wieczór i wyraźnie dałam mężowi do zrozumienia, czego oczekuję. Marek był zmieszany i próbował uniknąć tematu, ale przyparłam go do muru. Wtedy wyznał mi otwarcie, że przestałam go pociągać. Jestem za gruba i bardzo się zapuściłam – tak powiedział. Oczekiwał, że wezmę się za siebie po ciąży, a chociaż minęło pół roku, ja nadal wyglądam tak samo. Marek zaparł się, że nie będzie uprawiał ze mną seksu, dopóki nie schudnę co najmniej piętnastu kilogramów. Dodał też, że nie chciał mi tego mówić, bo miał nadzieję, że sama się domyślę. Pokłóciliśmy się wtedy. Zarzuciłam mu, że muszę dopilnować wszystkiego w domu, zajmować się dzieckiem, a kiedy nadchodzi wieczór, jestem już tak wykończona, że nawet nie chcę mi się myśleć o ćwiczeniach. Chciałam poczekać z tym, aż dziecko jeszcze trochę podrośnie. Na koniec doszliśmy do porozumienia, że będzie mi bardziej pomagał, a ja wezmę się za ćwiczenia. To zabrzmiało jak ultimatum.
Fot. iStock
Ewelina jest wściekła na męża.
- Jestem zła, bo w ciąży mnie nie powstrzymywał, tylko spełniał wszystkie zachcianki, a teraz stawia warunki. Może gdyby był taki stanowczy, gdy nosiłam jego dziecko w brzuchu, teraz nie miałabym tak dużego problemu. Rozumiem, że moje ciało może go nie pociągać, ale uważam, że powinien okazać mi większe wsparcie. Tylko matka zrozumie, jak trudny jest okres pierwszych miesięcy w wychowywaniu dziecka. Czasami trudno jest znaleźć czas na prysznic, a o ćwiczeniach trudno mówić, nawet przy pomocy męża. Poza tym znoszenie ciąży, tycie i te sprawy to indywidualna sprawa. Znam kobiety, które też sobie pozwalały na wszystko w ciąży, ale nie przytyły tak dużo i szybko powróciły do dawnej wagi. Nie ćwiczyły, podobnie jak ja. Gdzie w tym wszystkim sprawiedliwość? Przez słowa męża czuję się brzydka i beznadziejna. Czy tylko mnie się wydaje, że ultimatum dotyczące seksu jest zwyczajnie okrutne?
Zobacz także: 6 rzeczy, które mężczyźni uważają za najbardziej atrakcyjne w kobietach!