Mówi się, że dla rodziców każde ich dziecko jest najpiękniejsze na świecie. To zazwyczaj prawda, bo miłość przesłania wszystko. Nie musimy się oszukiwać - łącząca nas więź prowadzi do totalnego zaślepienia. Jednak czasami przychodzi moment, kiedy musimy spojrzeć prawdzie w oczy i dochodzimy do wniosku, że chociaż kochamy swoją pociechę, to wizualnie kompletnie nam się nie udała.
Potwierdzają to uczestnicy dyskusji, jaka rozgorzała na łamach serwisu Reddit. Internauci nie szczędzą przykrych słów pod adresem swoich dzieci. Bez względu na to, czy to jeszcze niemowlęta czy dorosłe już potomstwo. I chociaż niektórzy mogą to odebrać jako brak lojalności, a nawet miłości, oni nie mają skrupułów i otwarcie wyznają - moje dziecko jest wyjątkowo brzydkie.
Twierdzą, że kochają, ale to nie przeszkadza im w dostrzeganiu ewidentnych wad. Raczej nie chciałabyś czegoś takiego usłyszeć od swoich rodziców…
Zobacz również: Co piąty rodzic jest rozczarowany wyglądem swojego dziecka, a nawet uważa je za... BRZYDKIE!
fot. iStock
„Chyba zawsze o tym wiedziałam. Mój syn urodził się z bardzo zniekształconą głową. To efekt komplikacji przy porodzie. Niestety, wcale z tego nie wyrósł. Wciąż wygląda dziwnie i chyba nie podoba się innym ludziom. Przyznałam to szczerze dopiero niedawno, kiedy w wieku 16 lat zaczął łysieć. Jest mi go strasznie żal, ale staram się go wspierać”.
„Moja córka przyszła na świat z wyjątkowo paskudnym nosem. Duży, zadarty, kompletnie oderwany od całej reszty jej pięknego ciała. Aż mnie zmroziło, że urodziłam coś tak brzydkiego. Ale na szczęście nie trwało to długo. Kiedy odpoczęłam po porodzie, nagle okazało się, że z jej nosem jest wszystko w porządku. Wielogodzinne parcie odebrało mi rozum”.
fot. Thinkstock
„Mój najstarszy syn zaraz po porodzie był wyjątkowo długi i ciężki, jak na noworodka. Ale to nie było najgorsze. Najbardziej przeszkadzała mi jego trójkątna głowa. To wyglądało potwornie. Do tego stopnia, że wybuchłam płaczem i powiedziałam mamie, że moje dziecko wygląda jak jakaś piep*** małpa. Na szczęście wyrósł z tego i dzisiaj jest bardzo urodziwym chłopcem”.
„Kocham mojego syna nad życie, ale trzeba jedno uczciwie przyznać - chociaż ma dopiero 6 lat, to już teraz widać, że nie wyrośnie na przystojnego mężczyznę. Urodę odziedziczył po tatusiu, a ja wyglądem raczej nie zachwycam. Na szczęście jest wyjątkowo inteligentny, jak na swój wiek, więc jest nadzieja, że w przyszłości braki w wyglądzie przesłoni jego intelekt”.
Zobacz również: Nie uwierzysz, co z nich wyrosło! Uważały się za brzydkie dzieci, a dziś...
fot. Thinkstock
„Moja przyjaciółka urodziła dwoje dzieci. Jedno jest śliczne, dosłownie jak z obrazka. Drugie zawsze było brzydkie i to się wręcz pogłębia. Ostatnio wyznała mi, że kiedy zobaczyła je tuż po porodzie, to stwierdziła, że wygląda jak Benjamin Button. Ten staruszek z filmu, który z wiekiem młodnieje. Tym razem było jednak inaczej i dziecko wciąż wygląda wyjątkowo staro. No cóż, dobrze że chociaż jeden potomek jej się udał”.
„Nie mogę pogodzić się z tym, jak roztyła się moja córka. W dzieciństwie była drobniutka i zapowiadało się na to, że wyrośnie na zgrabną kobietę. Chociaż dbaliśmy o jej zdrową dietę, to coś nie wyszło. Dzisiaj waży tyle, co mój mąż, a jest o wiele młodsza i niższa. Twarz jak księżyc w pełni, prawie niewidoczne oczka, zwisający brzuch… Żal patrzeć”.
fot. Thinkstock
„Jestem atrakcyjną kobietą, która zawsze cieszyła się sporym powodzeniem. Serce nie sługa i związałam się z facetem, który urodą nie grzeszy. Typ cudownego i bardzo ciepłego człowieka z poczuciem humoru, który przy okazji jest paskudny wizualnie. Miłość mnie zaślepiła. Niestety, nasze dzieci wdały się w niego i wszystkie bez wyjątku, a mam ich trójkę, to skóra zdjęta z ojca. Są niscy, pulchni, mają wytrzeszcz oczu i twarze dalekie od ideału. Szkoda, bo gdyby przejęły geny po mnie, to byłoby im łatwiej w życiu”.
„Moja córka weszła w taki wiek, że bardzo przejmuje się swoim wyglądem. Zazdrości koleżankom, które mają już chłopaków i wszyscy się za nimi uganiają. Wmawiam jej, że na nią też przyjdzie pora, bo przecież jest mądrą i śliczną dziewczyną. Mówię tak, bo tego wymaga się od matki. Tak naprawdę kompletnie w to nie wierzę. Uroda nie jest niestety jej najmocniejszą stroną i zrozumiałam to, kiedy miała jakieś 3 lata. W przedszkolu wszystkie dzieci były ładniejsze”.
„Nie żałuję tego, co pomyślałam, ale wstyd mi, że tak zareagowałam. Uważam mojego syna za cudownego człowieka, ale już na porodówce zrozumiałam, że przystojniakiem nie będzie. Nie chodzi o to, że noworodki z reguły są brzydkie, bo czerwone, napuchnięte i obślizgłe. To bym zaakceptowała. Niestety, najgorsza była jego twarz. Nie taka ładna, jak u innych małych dzieci. Duży nos, bardzo zbliżone do siebie oczy, spore uszy, maleńki podbródek. Krzyczałam wtedy, że to nie moje. Wychowuję go od 10 lat i wizualnie wcale się nie zmienił”.
„Nigdy nie byłam jakoś specjalnie zachwycona urodą córki, ale nie przeszkadzało mi to. Uznawałam ją za średnią pod tym względem, ale miłość to wszystko przesłania. Do momentu, kiedy niedawno poprosiła o moją zgodę na wystartowanie w szkolnych wyborach miss. Pomyślałam sobie - dziewczyno, czy ty nie masz oczu? Widziałaś się w lustrze? Rówieśnicy cię wyśmieją. Zgodziłam się, a ona przeżyła traumę, bo było tak, jak podejrzewałam”.
Czy rodzice mają prawo tak myśleć?
Zobacz również: Kolejny noworodek-gigant. Ważył...