Przez lata chrzest niemowlaka wydawał się czymś oczywistym, nie tylko z powodów czysto religijnych – wszak podniosła ceremonia ma symbolicznie oczyścić dziecko z grzechu pierworodnego, odrodzić duchowo i włączyć do Kościoła, ale również ze względu na wielowiekową tradycję oraz silną presję, przede wszystkim ze strony rodziny.
Jednak w ostatnich latach możemy obserwować odwrotny trend, ponieważ coraz liczniejsze grono rodziców rezygnuje z chrzczenia dziecka. Taką decyzję podjęła między innymi popularna aktorka Anna Mucha. „Wszyscy pytają ją, kiedy zamierza ochrzcić małą Stefanię, ale ona nie zamierza tego zrobić. Ania nawet nigdy nie myślała o ślubie kościelnym, bo kłóciłoby się to z jej poglądami religijnymi. Dokładnie tak samo podchodzi do chrztu córki” – wyjaśnia w „Fakcie” znajoma gwiazdy.
Podobno Mucha uznała, że chce uszanować wolę Stefanii i dziewczynka za kilka lat sama będzie mogła podjąć decyzję, czy chce być ochrzczona. Aktorka nie martwi się także krytycznymi opiniami otoczenia. „Ona wcale nie zamierza się tym przejmować, bowiem jako matka doskonale wie, co dla jej dziecka jest najlepsze” – twierdzi informatorka tabloidu.
Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, w porównaniu do 1990 r. liczba przyjmowanych chrztów spadła o blisko 200 tys. rocznie i nie można tego tłumaczyć tylko zmniejszeniem dzietności Polaków, ponieważ w tym samym czasie liczba rodzących się dzieci spadła o trochę ponad 150 tys.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Dlaczego nikt nie chce panny z dzieckiem?
Z kościelnych statystyk wynika natomiast, że w ostatnich latach wyraźnie przybyło młodych ludzi chrzczonych po 7. roku życia. Jednym z nich jest Mateusz, syn Magdy z Ostrowca Świętokrzyskiego. „Uznaliśmy, że ma prawo do decydowania za siebie, gdy będzie już na tyle rozsądny, by móc wybrać, co jest dla niego najlepszym rozwiązaniem. Dlatego Mateusz wziął chrzest dopiero wtedy, gdy przyszedł czas komunii świętych. Trochę pewnie oglądał się na kolegów z klasy, ale mam wrażenie, że też poczuł po prostu taką potrzebę” – twierdzi Magda.
Podobne poglądy ma Dorota z Chorzowa, matka 3-letniej Jagody. „Nie chodzimy z mężem do kościoła, jesteśmy niewierzący, to dlaczego mielibyśmy poddać się presji rodziny i ochrzcić naszą córeczkę? Chcemy, by dziecko samo wybrało swoją drogę. Zadbamy o to, żeby poznało inne wyznania, zanim podejmie decyzję. Martwię się jednak, że może być kiedyś wytykane przez kolegów, których rodzice ochrzcili, posłali do komunii, ale nie nauczyli tolerancji” – twierdzi.
Fot. Thinkstock
Jak dotychczas największym problemem okazała się jednak reakcja rodziny, która cały czas nie może zaakceptować nieochrzczonego członka rodziny. „Teściowie tak długo truli, że przekabacili nawet mojego męża i zaczął mnie przekonywać, że może jednak ochrzcimy małą, tak dla świętego spokoju. Nie ustąpiłam i w efekcie doprowadziło to do pierwszej poważnej awantury w naszym małżeństwie” – opowiada.
Spore przejścia z rodziną stały się też udziałem bohaterki głośnego artykułu „Ja ciebie nie chrzczę”, który ukazał się w tygodniku „Polityka”. Pochodząca z małego miasteczka na Podkarpaciu Izabela cieszyła się, że jej głęboko wierzący rodzice pogodzili się z tym, że wnuczka nie zostanie ochrzczona. Do czasu. „Był moment, kiedy wpadliśmy w kłopoty finansowe i potrzebowaliśmy pożyczki. Nagle warunkiem pomocy ze strony moich rodziców okazał się chrzest córki. Stwierdzili, że nie obchodzą ich nasze poglądy, ale dziecko to mamy ochrzcić. I koniec dyskusji, bo oni się przejmują i to wpływa na ich zdrowie” – opowiada Izabela.
Fot. Thinkstock
Niekiedy Polacy nie chrzczą dzieci z powodu oporu… księży. Media opisywały niedawno historię mieszkańca jednej z mazurskich miejscowości, który dowiedział się od proboszcza, że jego córka nie może przyjąć sakramentu podczas tradycyjnego niedzielnego nabożeństwa. Powodem okazał się brak ślubu kościelnego rodziców. Ksiądz zaproponował wprawdzie inny dzień tygodnia, ale mężczyzna się na to nie zgodził. „Nie chcę, żeby moje dziecko było chrzczone po kryjomu, w pustym kościele. Z tego, co wiem, to nawet papież udziela w niedzielę chrztu dzieciom, których rodzice nie mają ślubu kościelnego” – przekonywał oburzony ojciec.
Wielu rodziców rezygnuje z chrztu dziecka, ponieważ przeraża ich perspektywa wysokich kosztów takiej uroczystości. Wprawdzie księża pobierają za to zwykle nie więcej niż 200-300 zł, to prawdziwym problemem staje się sfinansowanie całej otoczki sakramentu. Przy jego okazji zazwyczaj organizujemy przyjęcie dla rodziny i znajomych, a takie spotkania coraz częściej zaczynają przypominać małe wesela. Nietrudno wyliczyć ile będzie kosztować organizowana w restauracji impreza dla kilkudziesięciu osób.
Tak wygląda SAMOTNA MATKA: Rozczochrane włosy, wczorajszy makijaż, łzy bezsilności...
Fot. Thinkstock
Do tego należy doliczyć wydatki na profesjonalną sesję zdjęciową, za którą fotograf potrafi policzyć nawet ponad tysiąc złotych. Oczywiście nie można też zapominać o stroju dla naszej pociechy, ponieważ współczesne zwyczaje nakazują, by na uroczystość chrztu dziecko odpowiednio ubrać.
Autorka artykułu w „Polityce” wylicza: „Dla chłopców na przykład są skoordynowane jednoczęściowe komplety z koszulami zapinanymi na kryte guziczki. Albo opcja z niewyłażącym ze spodni body zapinanym w kroku – za dopłatą 15 zł. Do tego spodnie na gumce, zwieńczająca całość elegancka, akrylowa kamizelka, eksponująca dwukolorową muchę za 80–200 zł. Buciki dla niemowlaka – też specjalne na chrzest. Satynowe, atłasowe, polarowe albo lakierki wielkości piętki chleba za kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. A dla dziewczynki – koniecznie satyna z kokardą w pasie, z diamencikiem w kształcie serduszka, w komplecie z bolerkiem z różowego futerka i dopinanym tiulem. Albo dekolt obszyty perełkami i płaszczyk z kołnierzykiem obrzuconym na stylowo. I czapka z nausznikami w kształcie kapelusika – za prawie 500 zł”.
Fot. Thinkstock
W sklepach czy internecie nie brakuje również rozmaitych gadżetów, np. woreczków z pięcioma migdałami symbolizującymi szczęście, długowieczność, bogactwo, udane dzieci i zdrowie – wręczanymi jako podziękowanie dla gości przybyłych na uroczystość.
Może zatem trudno się dziwić, że niektórzy rodzice rezygnują z chrztu. Osoby nie liczące się z pieniędzmi, a pragnące uczcić narodziny dziecka w rodzinnym gronie, coraz częściej zastępują natomiast kościelną ceremonię świecką imprezą, zwaną w krajach anglosaskich „naming party”, czyli po prostu spotkaniem z okazji nadania maluchowi imienia, które jest ujawniane dopiero podczas przyjęcia.
Zobacz również: 7 tekstów, których NIE WOLNO powiedzieć samotnej matce
RAF