Kiedy kobieta zakochuje się w mężczyźnie, posiadającym życiowy bagaż pod postacią dziecka czy dzieci, nie jest lekko. On już nigdy nie będzie na wyłączność dla niej. Pociechy zawsze są najważniejsze i trzeba się z nimi liczyć przy podejmowaniu decyzji. Jeżeli latorośl partnera mieszka z matką, sytuacja jest łatwiejsza, ale przy układzie mężczyzna - jego dziecko - macocha może pojawić się dysonans. Właściwie zazwyczaj tak jest. Psycholodzy podkreślają, że dla dziecka zawsze najważniejszy jest jego rodzic, dlatego widok jednego z nich z inną, obcą osobą, wywołuje sprzeciw, a nawet bunt. Poza tym dzieci bardzo łatwo wyczuwają nasze słabości i pomimo swojego wieku, potrafią oszacować, na ile mogą sobie pozwolić. Niektóre dość łatwo manipulują zapatrzonymi w nich rodzicami. Kiedy trzeba, zamieniają się w małe potworki.
Diana niedawno zamieszkała ze swoim nowym chłopakiem. Dziewczyna nigdy nie lubiła dzieci, ale fakt, że jej ukochany posiada 7-letnią córkę przyjęła ze spokojem. Dla dobra związku postanowiła zaprzyjaźnić się z małą. Na pierwsze spotkanie przyniosła jej ogromnego, pluszowego misia.
Zobacz także: Usunęła ciążę w 6. MIESIĄCU! Po latach ujawnia, jak wygląda tak późna aborcja...
Fot. iStock
- Może nie spodziewałam się wybuchu radości ze strony małej, ale `dziękuję` już owszem. Amelka – ten mały potwór – powiedziała, że prezent jest brzydki i w ogóle jej się nie podoba. `Mama kupuje mi ładniejsze zabawki` - tyle usłyszałam. Wydałam na zabawkę prawie 200 zł, ale kogo to obchodzi... Mariusz niby stanął w mojej obronie i zwrócił dziecku uwagę, ale i tak cackał się z nią niczym z jajkiem. Mała poszła do swojego pokoju (bez zabawki), a mój mężczyzna poprosił mnie o więcej cierpliwości. Przystałam na to, minęło jednak 10 miesięcy, a Amelka nadal zachowuje się karygodnie. Na każdą moją propozycję odpowiada jedynie `Nie chcę` albo `Nie lubię`. Nieważne, czy chodzi o wymyśloną przeze mnie zabawę, pomysł na spędzenie czasu czy bajkę w kinie, na którą próbuję ją namówić. Przestałam więc to robić. Mówiłam Mariuszowi, co i jak, ale on twierdzi, że za mało się staram. To dziecko i trzeba mu ustąpić. Kiedy to usłyszałam, myślałam, że parsknę śmiechem. Staram się codziennie, ale ten bachor w ogóle tego nie docenia.
Diana czuje się jak piąte koło u wozu. Przeważnie to ojciec zajmuje się córką. Ubiera ją, karmi, odwozi do szkoły. Kobieta ma wrażenie, że żyją we własnym świecie, do którego ona nie ma dostępu.
Fot. iStock
- Mariusz uważa, że przesadzam, ale wiem, że tak nie jest. Po prostu mała jest dla niego najważniejsza. Próbowałam być obecna w ich życiu, naprawdę. Gotowałam małej jedzenie – nie chciała jeść, bo mama przygotowywała lepsze posiłki. Raz dostałam nawet naleśnikiem po twarzy, ale kto by się tym przejmował. Mariusz stwierdził, że dziecku trzeba ustępować. Kiedy ją ubierałam, nie chciała na siebie zakładać tych rzeczy. Gdy czasami wchodziłam do pokoju, w którym oni byli we dwoje, ona ostentacyjnie wychodziła i zamykała się w swoim pokoiku. Przez to wszystko czuję się jak intruz. Zastanawiam się, jak długo tak jeszcze wytrzymam. Ostatnio potworek zabronił mi dotykać szafy w sypialni, bo należy do mamy. Nie trafiają do niej przekonania, że od kilku lat już nie mieszka z jej tatą. Pyskuje na każdym kroku i doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nieraz mam ochotę nią potrząsnąć, ale się powstrzymuję. Zastanawiam się, jak długo jeszcze wytrzymam.
Beata ma dość 10-letniej córki swojego faceta. Nina zachowuje się jak księżniczka. Beata nie ma wątpliwości, kto sprawuje rządy w jej domu...
Zobacz także: Waszym zdaniem: Dlaczego NIGDY nie zostanę matką?
Fot. iStock
- Dzieciak doprowadza mnie do furii. Kilka miesięcy temu Nina wprowadziła się do mnie ze swoim ojcem. Mam dom pod Warszawą. Zawsze czułam się jego panią, ale to się zmieniło, od kiedy pojawiła się Nina. Ona jest najważniejsza. Gotuję tylko takie potrawy, jakie ona lubi i zawsze muszę nasłuchać się komentarzy, że za mało słone albo za bardzo przypieczone. Jeszcze nigdy nie było całkiem w porządku. Sebastian mówi jej, że się staram i nie powinna tak mówić, ale takim tonem, jakby się z nią przekomarzał. Nazywa ją przy tym swoją `małą kuchareczką`. Mdli mnie, kiedy tak mówi. Słyszałam o ojcach zapatrzonych w swoje córeczki, ale teraz przekonałam się na własnej skórze, co to znaczy. Jeżeli gdzieś wyjeżdżamy, to tylko w miejsce, które podoba się małej. Wypad do kina? Zawsze z nią i zawsze na głupią bajkę, ewentualnie na komedię familijną. Wszystko jest dostosowane do jej potrzeb. Mam wrażenie, że ja się w tym wszystkim nie liczę. Sebastian mówi, że ona zachowuje się w ten sposób, bo straciła matkę, więc ma prawo przeżywać, a my musimy okazywać jej miłość i zrozumienie. Kiedy próbowałam zaoponować, powiedział, że spodziewał się po mnie większej wyrozumiałości. Mam wrażenie, że swoim postępowaniem próbuje wynagrodzić dzieciakowi brak prawdziwej matki.
Fot. iStock
Beata zastanawia się, jak długo jeszcze wytrzyma z takim partnerem. Jest w stanie zrozumieć, że dziecko jest najważniejsze, ale nie to, iż jej potrzeby są całkowicie ignorowane.
- Nina dostaje, co tylko zechce. Wybrała sobie zajęcia dodatkowe – jazdę konną. Na urodziny ojciec kupił jej kucyka. Ja nie pamiętam natomiast, kiedy ostatnio dostałam kwiaty od swojego mężczyzny... Ale i tak najgorszy jest sposób, w jaki Nina mnie traktuje. Gdy nie ma w pobliżu ojca, potrafi nazwać mnie kretynką i powiedzieć, że jestem głupia. Wyzwiska padają dość często. Raz nawet oberwałam w rękę plastikową zabawką. Niby przypadkiem, ale wiem swoje. Dziewczynka zawsze robi przy tym minę niewiniątka i to ja wychodzę na potwora. Kiedyś dałam jej klapsa, a powiedziała ojcu, że ją stłukłam. Komu uwierzył? Oczywiście dziecku. Na poważnie rozważam rozstanie, ale wcześniej solidnie złoję temu dzieciakowi skórę i powiem, co myślę o podobnym zachowaniu.
Fot. iStock
Justyna ma 6-letniego synka z poprzedniego małżeństwa. Niedawno związała się z Robertem – wdowcem. Ukochany także ma syna. Chłopiec jest w wieku 10 lat. Justyna myślała, że stworzą prawdziwą rodzinę, ale się przeliczyła. Syn ukochanego robi wszystko, aby utrudnić Justynie życie.
- Nienawidzę tego dzieciaka, chociaż miałam dobre intencje. Robi wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Kiedy jemy wspólnie obiad, potrafi puszczać bąki i bekać. Nie przypadkiem, ale specjalnie. W pokoju ciągle ma bałagan. Jak tylko posprzątam, robi tam syf. Kiedyś widziałam, jak zaczął wyrzucać z szafki na podłogę wszystkie swoje ubrania. Wcześniej przez 2 godziny robiłam porządki w jego garderobie. Popłakałam się po tym. Na szczęście facet mnie wspiera i porozmawiał po akcji z Kacprem. Przez tydzień, może dwa było w porządku, a potem znowu się zaczęło. I tak w kółko. Nabroi, dostanie reprymendę, trochę się uspokoi, znowu napsoci. Robert zastanawia się, czy nie zaprowadzić go do psychologa. Czuję się winna, bo nie znoszę tego dzieciaka i nie potrafię go pokochać, a wszystkie akcje zaczęły się, gdy zamieszkaliśmy razem. Mimo to, wykazałam dobrą wolę, która została odrzucona.
Fot. iStock
Dla Justyny najgorsze jest to, że Kacper buntuje jej małego synka. Czasami potrafi mu też dokuczać.
- Niedawno widziałam, jak Kacper uczył Danielka jeść kozy z nosa. Ręce mi opadły i złoiłam mu skórę. Kilka razy zniszczyl także mojemu synkowi ulubione zabawki i mówi mu, że jego mama jest głupia. Jakiś czas temu Daniel spytał się mnie, dlaczego jestem głupia. Okazało się, że Kacper mu tak powiedział. Nie mówiłam Robertowi o wszystkim, bo nie chciałam go martwić, ale chyba będziemy musieli porozmawiać. Nie wiem, jak dłużej zdołam ukryć, że nienawidzę jego syna.
Zobacz także: Tak wygląda chłopiec, który w wieku 2 lat palił 40 papierosów dziennie! [ZDJĘCIA]