Program „Rodzina 500+” rozpala wyobraźnię. Już setki tysięcy rodziców złożyło wnioski o specjalne świadczenie na dzieci. Pierwsze wypłaty mają ruszyć już w najbliższych dniach. Wsparcie państwa należy się na każdą drugą i kolejną pociechę. Na pierwsze dziecko wyłącznie przy bardzo niskich zarobkach.
Wynika z tego, że niektórzy naprawdę potrzebujący pieniędzy nie otrzymają, kiedy dochód na osobę w rodzinie przekroczy ustalony limit choćby o kilka złotych. Za to wielodzietni milionerzy dostaną gotówkę, bez której i tak świetnie sobie radzą. Czy to do końca sprawiedliwe? O ocenę rządowej inicjatywy prosimy najbardziej zainteresowane, czyli młode matki.
One bez ogródek wyliczają sytuacje, kiedy 500 zł na dziecko nie powinno się należeć.
Zobacz również: LIST: „500 zł na dziecko to fatalny pomysł! Niektórzy będą się rozmnażać, żeby zarobić...”
fot. Thinkstock
- Uważam ten program za potrzebny i korzystny dla rodziny, ale trochę nieprzemyślany. Widziałam wyliczenia i to są dziesiątki miliardów złotych rocznie. Czy państwo na to stać? Boję się, że za rok albo dwa o 500+ już nikt nie będzie pamiętał. Zupełnie nie rozumiem pomysłu, aby wspierać wszystkich bez wyjątku. Dajmy na to, że mamy małżeństwo z jednym dzieckiem. Rodzice zarabiają po 1500 na rękę, więc nie dostaną nic. Ich znajomi mają trójkę dzieci i milionowe dochody. Oni dostaną 1000 zł miesięcznie. Gdzie tu jest sprawiedliwość i jakakolwiek logika? - pyta Marta.
fot. Thinkstock
- Według mnie te pieniądze nie powinny być przyznawane bezwarunkowo. Do akcji musi wkroczyć opieka społeczna, która by oceniła, która rodzina będzie w stanie dobrze wykorzystać to wsparcie. Przecież wszyscy znamy lub słyszeliśmy o sytuacjach, kiedy dziecko jest zaniedbywane, ale rodzice zawsze znajdują środki na to, żeby się napić. Teraz dostaną po 500 zł albo więcej i już nigdy nie wyjdą z nałogu. W takich przypadkach o wiele lepszym rozwiązaniem byłyby darmowe podręczniki, talony do sklepów odzieżowych, refundacja leków i tym podobne rzeczy, a nie żywa gotówka - przestrzega Dominika.
Zobacz również: LIST: „Nie ulegnę szantażowi i wezmę 500 zł na dziecko. Będę miała na waciki!”
fot. Thinkstock
- Gdzieś czytałam, że w domach dziecka zrobił się straszny ruch, bo niektórzy rodzice za wszelką cenę próbują teraz odzyskać swoje dzieci. Wcześniej zupełnie o nich nie myśleli, ale rząd daje kasę, to żal nie skorzystać. Oni próbują odzyskać prawa rodzicielskie i wiadomo dlaczego! Chodzi o łatwy zysk. Dzieckiem nadal nikt się nie zajmie, ale zawsze miło przytulić kilka stówek. Ktoś to powinien kontrolować, bo nie chciałabym za chwilę usłyszeć o dzieciach, na które rodzice biorą pomoc, a one nie mają co jeść i chodzą w brudnych ubraniach - martwi się Paulina.
fot. Thinkstock
- Jestem zdania, że rząd powinien ustalić jakiś limit. Trzeba promować rodziny, także wielodzietne, ale na pewno nie patologię. Dla niektórych prostych ludzi to może być wabik - zróbmy sobie jeszcze jedno albo dwa, to dostaniemy więcej pieniędzy. Na te już urodzone ich nie stać, ale wydaje im się, że 500 zł coś zmieni. A co, jeśli w następnej kadencji tego programu już nie będzie? Dziecko pozostanie i nadal będzie trzeba je utrzymywać. Nie wiem dokładnie jak to zrobić, ale państwo powinno dokładnie przyglądać się domom, gdzie jest po 8 albo więcej dzieci, a rodzice dalej się rozmnażają - twierdzi Kasia.
Zobacz również: PROGRAM RODZINA 500 PLUS - WSZYSTKO, CO POWINNYŚCIE O NIM WIEDZIEĆ
fot. Thinkstock
- Zdaję sobie sprawę, że wkładam kij w mrowisko, ale dokładnie wiem, kto tych pieniędzy otrzymać nie powinien. To krytycy tego programu, którzy twierdzą, że rząd kupuje sobie w ten sposób głosy, zadłuża nas na pokolenia, a w ogóle to populistyczna zagrywka. Jeśli nie mają zaufania, szukają dziury w całym i martwią się o kondycję finansową państwa, to niech nie biorą! Gdybym miała takie poglądy, to nie mogłabym z czystym sumieniem przyjąć takiej pomocy. Nie bądźmy masochistami i bierzmy odpowiedzialność za słowa. Nie podoba się - nie korzystaj i po problemie - uważa Klaudia.
Ty też jesteś za wprowadzeniem takich ograniczeń?