Natalia skończyła półtora roku. Jest zdrową, energiczną dziewczynką, wszędzie jej pełno. Chowa się dobrze, rzadko choruje. Jej rodzice są szczęśliwi. Tylko jedno ich niepokoi: słabość Natalki do smoczka. – Praktycznie się z nim nie rozstaje – mówi Agnieszka, mama dziewczynki. – Cały dzień jest do niego przyssana. Nie ma mowy, żeby zasnęła bez smoczka. Dochodzi do tego, że gdy uśnie i chcemy jej go zabrać, budzi się z krzykiem, więc musimy ustąpić. Trochę nas to martwi. Córka koleżanki tak przyzwyczaiła się do smoczka, że ssała go do piątego roku życia!
Zamiast matczynej piersi
Smoczek podoba się dzieciom, bo imituje brodawkę sutkową i zaspokaja odruch ssania. Sprawdza się zwłaszcza wtedy, gdy dziecko jest zaniepokojone, rozdrażnione czy głodne. Jeśli maluch często płacze, rodzice podają mu smoczek dla „świętego spokoju” – i faktycznie nierzadko okazuje się, że ta niepozorna zabawka działa na szkraby niczym balsam. Bywa, że dziecko za nic nie daje się uspokoić i tylko smoczek jest w stanie ukoić emocje malucha. Dlaczego więc częste podawanie smoczka budzi kontrowersje?
Przeciwnicy smoczków podkreślają przede wszystkim, że maluchy się do nich przyzwyczajają – a nawyków, które dziecko nabiera we wczesnym dzieciństwie, trudno się pozbyć. Może się więc zdarzyć tak jak w przypadku koleżanki cytowanej przez nas Agnieszki, że twoje dziecko nie będzie chciało zrezygnować ze smoczka nawet przez kilka lat, a każda próba odseparowania go od małej zabawki zakończy się krzykiem, płaczem i buntem. Ortodonci zwracają natomiast uwagę, że słabość do smoczka może niekorzystnie wpłynąć na zgryz. Istnieje również ryzyko, że smoczek stanie się siedliskiem bakterii, nic więc dziwnego, że do smoczków nie jest przekonanych wielu pediatrów.
Zobacz także: Idealna playlista na czas porodu
W sprzedaży dostaniesz smoczki uspokajające oraz tzw. gryzaki. Te drugie podaje się najczęściej wtedy, gdy maluch zaczyna ząbkować, aby ukoić związany z tym ból. Rodzice coraz chętniej wybierają smoczki anatomiczne (ortodontyczne), które kształtem przypominają kobiecą brodawkę. Takie smoczki nie szkodzą zgryzowi malucha.
Fot. Thinkstock
Żeby smoczek faktycznie nie wpłynął niekorzystnie na uzębienie malucha, dobrze byłoby go od niego odzwyczaić jeszcze zanim wyrosną mu mleczaki. Uważa się ponadto, że znacznie lepiej podać dziecku smoczek niż pozwolić mu na ssanie kciuka.
Smoczek to nie zatyczka
A co, jeśli twoje dziecko nie toleruje smoczka? Tym lepiej – nie będziesz miała problemu z odzwyczajaniem pociechy. Jeśli po podaniu szkrabowi smoczka, ten go wypluje i nie będzie chciał go z powrotem, absolutnie nie podawaj go mu na siłę.
Fot. Thinkstock
Bliskość przede wszystkim
Na pewno smoczek nie może być traktowany jako zamiennik codziennego kontaktu rodziców z niemowlęciem. Dziecko potrzebuje bliskości, przy rodzicach czuje się bezpiecznie. Lekarze zalecają zwłaszcza kangurowanie, czyli kontakt dziecka z dorosłym skóra do skóry – klatka piersiowa przy klatce piersiowej. Maluch czuje wtedy ciepło matki albo ojca, słyszy bicie serca, rozpoznaje zapach. Dzieci poddawane kangurowaniu szybciej zasypiają, a ich sen jest lepszej jakości. Są spokojniejsze. Badania dowiodły również, że kangurowanie korzystnie wpływa na rozwój mentalny. Dziecko potrzebuje codziennego, jak najczęstszego kontaktu z bliskimi. Dlatego podawanie mu smoczka w zastępstwie takiego kontaktu jest błędem i nie powinno mieć miejsca.
Obecnie wybór smoczków jest ogromny. Przed pierwszym użyciem smoczki trzeba wyparzyć (np. gotując je przez parę minut). Następnie po każdym użyciu przelewamy je wrzątkiem. Nieużywany smoczek powinien być obmyty i włożony do specjalnego pudełka – nie wolno kłaść go gdziekolwiek (szczególnie na meblach, gdzie zbiera się kurz). W sklepach znajdziesz również sterylizatory do smoczków.
Fot. Thinkstock
Tych błędów nie popełniaj
Dwa kolejne błędy, które często popełniają rodzice, to: ssanie smoczka przed podaniem go dziecku oraz maczanie smoczka w cukrze. Obie metody nie mają uzasadnienia i mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc! Pamiętaj, że w twojej jamie ustnej znajdują się drobnoustroje i ssąc smoczek, przenosisz je do jamy ustnej swojej pociechy. Również maczanie smoczka w słodkich roztworach (nie tylko w cukrze, ale również w miodzie czy w syropach) sprzyja rozwojowi próchnicy, więc nie należy tego robić.
Zaleca się również, aby nie podawać smoczka w ciągu pierwszych czterech tygodni życia malucha, jeśli karmisz piersią – stabilizuje się wtedy laktacja oraz rytm karmienia, więc lepiej nie zaburzać tego smoczkiem. Smoczków nie wolno również przywiązywać (tasiemką, sznureczkiem, łańcuszkiem) do łóżeczka, ubranka dziecka czy wózka – wystarczy moment nieuwagi i dziecko może zacząć się dusić.
Fot. Thinkstock
Wnioski? Smoczek nie jest złem koniecznym – w wielu przypadkach jego stosowanie jest uzasadnione. Jeśli maluch nie lubi rozstawać się ze swoim smoczkiem, a nawet dzięki smoczkowi szybciej się uspokaja i zasypia, możecie mu go podawać. Trzeba jednak pamiętać, że smoczek nie może być traktowany jako forma „zatyczki”. Przykład: wielu rodziców podaje smoczek dziecku, gdy maluch zaczyna płakać. Pamiętajmy jednak, że płacz jest sposobem dziecka na komunikowanie się ze światem. Dziecko nie potrafi mówić o swoich potrzebach, dlatego gdy jest głodne, smutne, zniecierpliwione, źle się czuje, jest mu za zimno albo za ciepło, ma mokrą pieluszkę itp., reaguje płaczem. Doświadczeni rodzice na podstawie płaczu są w stanie odczytać potrzeby swojej pociechy. Nie można więc wsuwać dziecku smoczka do ust, gdy tylko stanie się markotne.
Zobacz także: Dlaczego niemowlęta płaczą?
RAF