Burzę rozpętały słowa rzeczniczki klubu Prawa i Sprawiedliwości Beaty Mazurek – gdy zapytano ją, co mają zrobić samotne matki, które nie spełniają kryteriów dochodowych w programie 500+, na antenie Polskiego Radia 24 odpowiedziała: „Zachęcała ją będę do tego, żeby próbowała ustabilizować swoją sytuację rodzinną, mieć więcej dzieci, by móc na to świadczenie się załapać”. Posypały się na nią gromy i rzeczniczka szybko się z tego wycofała. Dodając, że jeśli samotne matki poczuły się urażone, to je przeprasza.
Samotne matki nie mają w Polsce łatwego życia, a stereotypy na ich temat bywają krzywdzące i niesprawiedliwe. Znany dziennikarz Rafał A. Ziemkiewicz nawiązał do programu 500+, pisząc o nich na Twitterze: „Macie rację, samotnym te 500 zł należy się jeszcze bardziej. Kłusownictwo seksualne pochłania kasę strasznie”.
Rodzinę, w której dziecko wychowane jest tylko przez jedną osobę, nazywa się niepełną, choć coraz częściej to określenie wypierane jest przez inne – takie jak np. rodzina monoparentna czy monorodzicielska. Mniej więcej co piąta polska rodzina jest niepełna. W zdecydowanej większości (ponad 90 proc.) dziecko wychowuje matka. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego samotne matki w miastach to w ponad połowie kobiety w wieku 25-49 lat, natomiast na wsiach ponad 50 proc. samotnych matek stanowią kobiety po pięćdziesiątce. Samotne matki to najczęściej kobiety rozwiedzione, rzadziej panny i wdowy. Zdecydowana większość z nich utrzymuje jedno dziecko. W ok. 9 proc. niepełnych rodzin wychowuje się co najmniej troje dzieci.
W najbardziej skomplikowanej sytuacji są młode kobiety, które nie mają stabilnej sytuacji życiowej, a na świecie pojawia się dziecko, które trzeba wychować. Wtedy nieodzowna jest pomoc rodziny – dzięki temu młoda dziewczyna może skończyć szkołę i poszukać pracy, która zasili domowy budżet. Szacuje się, że każdego roku w naszym kraju przybywa ok. 20 tys. młodocianych matek.
Fot. Thinkstock
Beata wyznaje, że samotnie wychowuje dwójkę dzieci – ich ojciec odszedł, gdy była w drugiej ciąży. „Ja sobie rodzicielstwo wyobrażam inaczej, marzę o domu, spokoju, pracy, szczęśliwych dzieciach, facecie, który po prostu jest i kocha, nieważne, co by się działo. Liczę na oparcie, a dla facetów, którzy pojawiali się w moim życiu, to chyba nie ta droga. Więc sobie żyję po swojemu, radząc sobie każdego dnia, ucząc się na błędach codzienności i z nadzieją, że gdzieś tam jest ktoś, kto szuka tego samego co ja i być może się odnajdziemy”.
Samotne matki, nawet gdy mają wykształcenie, muszą dobrze się zastanowić, czy będą w stanie pogodzić pracę z wychowaniem dziecka – albo tym bardziej dzieci. Samotnym matkom przysługują, co prawda, zasiłki czy alimenty, ale progi dochodowe są niskie i nawet niewiele zarabiająca kobieta może się na zasiłek nie załapać. A gdyby samotna matka otrzymująca pomoc socjalną chciała dorobić, ryzykuje, że… straci zasiłek. Duży jest również problem z egzekwowaniem alimentów. Jedna z internautek komentuje: „Ja nie otrzymuję alimentów, bo ojciec mojego syna nie płaci, a pracuje na czarno. Fundusz też mi nie zapłaci, bo ja za dużo zarabiam. To żywot samotnej matki w Polsce”.
Fot. Thinkstock
Dla samotnej matki problem, który w pełnej rodzinie rozwiązuje dwójka rodziców, staje się ogromnym wyzwaniem, z którym musi sobie poradzić jedna osoba. Internautka Beata pisze tak: „Najgorsze są choroby, jak choruje jedno, zaraz łapie też drugie, a ja sama z lekami, wizytami u lekarza, receptami, każda matka wie, co to znaczy nieprzespana noc z termometrem w ręku. Ja ma to razy dwa, jest ciężko, czasami bardzo, ale jakoś daję radę, bo muszę, nikt tego za mnie nie zrobi. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie rodzina, mama, babcia, ciocia itd. Zawsze pomogą, jak umieją, posiedzą z dziećmi, kiedy trzeba, doradzą. I tak z dnia na dzień, potrzeby dzieci są zawsze na pierwszym miejscu, tego się trzymam i jest mi z tym dobrze”.
RAF
Fot. Thinkstock
Sylwia Chutnik, ceniona pisarka, działaczka społeczna i prezes fundacji MaMa w rozmowie z Jakubem Dymkiem („Krytyka Polityczna”) powiedziała: „Nastoletnie matki czy nastoletni rodzice to temat tabu; lepiej go nie dotykać. Jako społeczeństwo mamy z tym duży problem. (…) Mówi się ewentualnie o problemie nastoletnich ciąż, ale o nastoletnich mamach prawie wcale. (…) Jeżeli chodzi o edukację nastoletnich matek, to teoretycznie wszystko jest w porządku: mogą korzystać z indywidualnego toku nauki, dodatkowych terminów egzaminów i testów. Nie mogą być usunięte ze szkoły ze względu na ciążę. Jak jednak donoszą same matki, praktyka wygląda różnie. Dyrektorzy, zwłaszcza w małych miastach, nie chcą mieć na głowie tego problemu i nierzadko starają się, aby dziewczyna sama odeszła ze szkoły. I robią to, w świetle prawa wcale jej nie zmuszając, tylko wykorzystując atmosferę grozy i szykany”.
Chutnik zwraca również uwagę, że nastoletnie matki nie posiadają praw rodzicielskich, bo opiekunem prawnym są rodzice albo partner, o ile jest pełnoletni. „Nastolatki często zostają same – młodzi ojcowie je zostawiają, rodzice, nawet jeśli nie wyrzucają z domu, to nie chcą im pomagać. Młoda matka staje się taką czarną dziurą – jeśli chodzi o jej sytuację życiową, aspiracje i przyszłość zawodową. Jest zawieszona w próżni z dzieckiem, które jest małe i, jak to dziecko, płacze” – dodała w wywiadzie.
Fot. Thinkstock
Samotnym matkom nie jest łatwo, bo często postrzega się je jako frywolne, nieodpowiedzialne kobiety. A jednak rzeczywistość bywa znacznie bardziej skomplikowana. Czasem to śmierć rozdziela rodzinę. Czasem partner nie wytrzymuje presji i odchodzi: gdy dziecko pojawi się na świecie albo gdy okazuje się, że kobieta jest w ciąży. Samotne są również matki, których partnerzy wyjechali bądź trafili do więzienia. Kobieta musi wtedy sama utrzymać siebie i dziecko.
Codzienność samotnej matki jest trudna, jednak tym, co doskwiera im najbardziej, jest brak bratniej duszy, partnera, w którym miałyby oparcie. O samotności samotnej matki pisze internautka Beata na forum netkobiety: „Jestem jedną z wielu samotnych, być może znajdą się inne samotne matki, które rozumieją trud codziennego życia. Wiedzą, co to ciągłe życie w napięciu, strachu o dobro dzieci. Znają uczucie samotności i wytykania palcami… Ból samotnych wieczorów, planowanie kolejnego dnia, śniadania, zabaw, spacerów, po prostu codzienność. Brakuje mi mężczyzny, wsparcia, osoby, która wieczorem przytuli mnie i powie, że damy sobie radę, że nie jestem sama…”.
LIST: „Nie ulegnę szantażowi i wezmę 500 zł na dziecko. Będę miała na waciki!”