Niedawno na naszych łamach mogłyście poznać kobiety, które twierdzą, że wcale nie marzą o powiększeniu rodziny. W artykule „Nie chcę mieć dzieci!” znalazły się ich zdjęcia i wypowiedzi dotyczące braku instynktu macierzyńskiego. Otwarcie mówią o tym, że dla nich szczęście to brak zobowiązań, a potomstwo oznaczałoby ciągły strach i cierpienie. Wśród nich znalazła się Holly Brockwell – redaktor naczelna portalu technologicznego dla kobiet.
- Zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci, ale wyobrażałam sobie, że w pewnym momencie coś się zmieni i poczuję instynkt. Do tej pory się to nie wydarzyło. To nie jest zachcianka, bo w głębi duszy wiem, że macierzyństwo nie jest drogą dla mnie. Z tego powodu już 4 razy prosiłam lekarzy o sterylizację i wreszcie dostałam termin. Rodzina akceptuje moją decyzję, ale znajomi i obcy ludzie są znacznie mniej wyrozumiali. Twierdzą, że zmienię zdanie albo co gorsze – kiedyś przypadkiem wpadnę i będę musiała się z tym pogodzić. Nie rozumiem, dlaczego chcą ingerować w moje życie – tłumaczy swoją decyzję o bezdzietności.
Ta wypowiedź nie wszystkim się spodobała. Na reakcję przeciwników nie musiała długo czekać...
fot. zrzut ekranu instagram.com/hollybrocks
Młoda dziennikarka, która przyznała się do tego, że nie chce mieć dzieci, od tego czasu musi borykać się z hejterami. Za pomocą mediów społecznościowych pod jej adresem kierowane są wyjątkowo wyszukane obelgi, które sprowadzają się do jednego – przestań się odzywać, bo nie jesteś godna do nazywania siebie kobietą. - Skierowano do mnie potworne słowa, których nie wypowiedziałabym pod adresem nikogo, bez względu na okoliczności – zwierza się w rozmowie z portalem Mic.com.
Jeden z użytkowników Twittera wpadł na pomysł, aby zorganizować zbiórkę pieniędzy na operację laryngektomii. To zabieg laryngologiczny polegający na wycięciu krtani. Wszystko po to, aby przeciwniczka macierzyństwa zamilkła raz na zawsze i nie wypowiadała się więcej na temat macierzyństwa.
Inna przeciwniczka zaproponowała jej operację wycięcia macicy, bo „na usunięcie serca jest już za późno, skoro go nie posiada”.
fot. zrzut ekranu instagram.com/hollybrocks
W setkach wiadomości, które otrzymała po upublicznieniu swojego stanowiska, zdecydowanie najczęściej zarzucano jej samolubność, stawianie kariery ponad rodziną, sprzeciwianie się tradycji, brak uczuć, ignorancję i zwykłą głupotę. Niektórzy najprawdopodobniej pierwszy raz spotkali się z sytuacją, kiedy kobieta ma odwagę głośno powiedzieć o swoich oczekiwaniach od życia. Nie zdawali sobie sprawy, że niektóre przedstawicielki płci pięknej wcale nie marzą o słodkim bobasie.
- Większość tych komentarzy wynika z bardzo staromodnego myślenia, że kobieta nie ma wyboru. Natura dała jej możliwość rodzenia dzieci, więc ma obowiązek to zrobić – Holly próbuje tłumaczyć całe to zamieszanie.
Młoda dziennikarka została sprowadzona do roli inkubatora. Nikogo nie interesuje to, czy ma odpowiedniego partnera i warunki do wychowania dziecka, ani nawet czy jest skłonna do pokochania maleństwa. Musi urodzić i koniec dyskusji.
fot. zrzut ekranu instagram.com/hollybrocks
Holly Brockwell