Usunęła ciążę w 6. miesiącu i przekonuje: „Ten zabieg był błogosławieństwem!”

Jak twierdzi, nie mogła podjąć innej decyzji. Teraz walczy o to, aby wszystkie kobiety miały do tego prawo.
Usunęła ciążę w 6. miesiącu i przekonuje: „Ten zabieg był błogosławieństwem!”
15.10.2015

W Polsce każdego roku dokonuje się kilkaset legalnych zabiegów przerywania ciąży. Tych oficjalnych i spełniających wymagania ustawy o planowaniu rodziny. Chodzi o przypadki, kiedy do zapłodnienia doszło w wyniku gwałtu, ciąża zagraża życiu matki lub ciężkiej i nieuleczalnej choroby płodu. Nieoficjalnie na taki krok decyduje się ponad 100 tys. Polek rocznie. Oczywiście w podziemiu aborcyjnym.

Bez względu na okoliczności, niemal wszystkie utrzymują to w tajemnicy, obawiając się społecznego linczu. Rodacy wciąż nie rozumieją sytuacji, kiedy kobieta nie chce poświęcić swojego życia dla dziecka lub chroni je przed cierpieniem, jeśli wiadomo, że urodzi się niezdolne do samodzielnego funkcjonowania. A tym bardziej, jeśli ciąża jest już zaawansowana.

Ona poddała się aborcji po ponad 5 miesiącach od zapłodnienia. Pokazuje swoją twarz i szczerze opisuje, jak do tego doszło.

 

aborcja

Ta historia nie mogła rozegrać się w Polsce. Kobiety w tak zaawansowanej ciąży zazwyczaj nie mają możliwości skorzystania ze swoich praw. A nawet jeśli – na pewno żadna nie zdecydowałaby się ujawnić. Historia Lindsey Averill ze Stanów Zjednoczonych jest pod tym względem naprawdę niezwykła. Dla jednych – wykazała się heroizmem, według innych – z zimną krwią zamordowała swoje rozwinięte dziecko.

„Niemal dokładnie rok temu siedziałam razem z mężem w poczekalni. Czekaliśmy na badanie i kiedy wyczytano moje nazwisko, cieszyliśmy się jak dzieci. Wiedziałam już wtedy, że spodziewamy się córeczki. Myśleliśmy nawet nad imieniem – Madison albo Lexi. USG po 20. tygodniu ciąży to naprawdę niesamowita sprawa. Dziecko wygląda już jak dziecko, a nie niezidentyfikowany obiekt w brzuchu. Dostrzegasz jego kształt, paluszki, nawet kontur twarzy” - tak zaczyna się wizyta u ginekologa, która odmieniła jej życie.

„Oh, zobaczcie, tutaj jest jej rączka. Tam stópka. Lekarz pokazywał nam naszą córkę, a my uśmiechaliśmy się od ucha do ucha. W którym tygodniu ciąży jesteś? - zapytał lekarz. W 21. - odpowiedziałam. Coś jest nie tak – usłyszałam. I było nie tak” - wspomina dramatyczny moment.

aborcja

„Okazało się, że mózg naszej córki nie jest prawidłowo rozwinięty. Stwierdzono także wadę serca. Pytałam, słuchałam odpowiedzi, mój głos zaczął się załamywać. Wreszcie odważyłam się zapytać wprost – czyli nie ma żadnych szans na to, aby urodziła się w pełni zdrowa? Usłyszałam, że zawsze warto wierzyć, ale rokowania nie są najlepsze. Wyszliśmy z gabinetu, natychmiast otrzymałam wsparcie rodziny. Rozmawiałam ze swoim ginekologiem, moim ojcem, kolejnymi lekarzami. Wszyscy zgodzili się, że jest źle.

Razem z mężem podjęliśmy wreszcie decyzję, że nie chcemy, aby nasza córka pojawiła się na świecie. Chociaż usunięcie ciąży na tak zaawansowanym etapie nie jest proste, udało mi się zarezerwować wizytę w szpitalu. Próbowałam się pożegnać z moim maleństwem i zaakceptować własną decyzję. Nie mogłam spać, nic nie jadłam. Miałam trudności z oddychaniem. Mąż na odwrót – w ogóle nie wstawał z łóżka. Wolał spać, niż myśleć. Poszliśmy do kina i byłam wściekła, bo film okazał się całkiem zabawny.

Dni mijały, a mnie wydawało się, że zawiodłam. Siebie, dziecko, męża. Że to zła decyzja, nie tak miało być - zwierza się Averill.

aborcja

„Lekarz w szpitalu tylko potwierdził diagnozę. Mózg nie był wykształcony, serce nie za bardzo działało, córka nie miała nawet nosa. Żyłaby bardzo krótko i towarzyszyłby jej ogromny ból. Dokonałam aborcji, żeby ukrócić ten ból. Ból córeczki, mój, męża i wszystkich ludzi, którzy nas kochają. Wtedy zrozumiałam, że to jedyna i najlepsza decyzja.

Po takim doświadczeniu będę walczyła o to, żeby przerwanie ciąży było możliwe wszędzie nawet na tak późnym etapie. To, że dałam odejść córeczce, nadal boli. W tej historii nie ma dobrego zakończenia. Ale jestem przekonana, że ten krok był potrzebny i traktuję zabieg jak błogosławieństwo. Nigdy nie podjęłabym innej decyzji”- przekonuje.

A czy Was przekonała?

aborcja

Averill nie żałuje swojej decyzji. Nawet po kilku próbach, kiedy nie udało jej się ponownie zajść w ciążę.

Polecane wideo

Komentarze (159)
Ocena: 4.87 / 5
gość (Ocena: 5) 14.03.2022 15:54
Moja znajoma urodziła się w 5 miesiącu. Ta szlaufa zabiła własne dziecko
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.06.2020 16:42
Ja urodzilam po 22 tc od zapłodnienia czyli 24 tc ciazy. Taki plod nazywa się wczesniak gdy jest już poza brzuchem matki. Jeden z synów przezyl. Byla morfina, cierpienie, mnóstwo leków ale jest z nami i jest szczęśliwy. Dala by odejsc córce gdyby ja urodzila i mala bylaby pod opieką hospicjum. To bylo po prostu eutanazja.
odpowiedz
Mi (Ocena: 5) 30.01.2018 10:44
Moim zdaniem każdy wie co jest dobre dla niego ale już taka osoba nie powinna mieć dzieci...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 24.10.2015 12:56
A byłaś w takiej sytuacji? :P
odpowiedz
Mi (Ocena: 5) 21.10.2015 11:25
To, ze to patologia spoleczna-widac jak na dloni. Piwo, tatuaz na dupie i mozgu. Ale dobrze zrobila--takie plody POWINNY BYC USTAWOWO ABORTOWANE! 4
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie