Beata niedawno została mamą. Swojego synka karmi piersią. Początki były trudne. Gdy wybrała się z koleżanką do galerii handlowej i Bartuś się rozpłakał, od razu pomyślała, że jest głodny. „Byłam trochę zdezorientowana, bo siedziałyśmy w kawiarni” – przyznaje. W pierwszym odruchu chciała iść do łazienki i tam nakarmić synka, szybko przyszło jednak oprzytomnienie. „Jak miałabym to zrobić? W kabinie, siedząc na sedesie? Bartuś płakał coraz głośniej, więc postanowiłam nie czekać” – mówi Beata. Dyskretnie nachyliła się nad dzieckiem, wysunęła pierś z biustonosza i zaczęła karmić. Malucha – i siebie – nakryła przy tym dużą apaszką.
Czy ludzie się na nią patrzyli? „Pewnie, że tak, zwłaszcza faceci” – przyznaje moja rozmówczyni. Choć pole dla wyobraźni mieli nieduże: Beata zadbała o to, by nie epatować nagim ciałem. Uważa, że zrobiła wszystko, by nie rzucać się w oczy. A i swojemu synkowi zapewniła intymność. „Nakarmiłam go, wytarłam, włożyłam do wózka. Myślę, że niektórzy nawet nie zwrócili na nas uwagi”.
Mniej szczęścia miała kobieta, której historię przed paroma miesiącami nagłośniły media. Rzecz miała miejsce w Radomiu. Gdy w kawiarni zaczęła piersią karmić trzymiesięcznego synka, ochrona galerii handlowej, gdzie znajdował się lokal, wyprosiła ją. Kobieta była zaskoczona tym bardziej, że w kawiarni oprócz niej nie było nikogo. Okazało się, że na monitoringu wypatrzył ją jeden z ochroniarzy. W rozmowie z dziennikarką radomskiego oddziału „Gazety Wyborczej” przyznała, że w Warszawie, gdzie mieszka, nigdy jej się coś takiego nie przydarzyło, mimo że karmi w wielu miejscach.
To naturalne i piękne
Polacy do publicznego karmienia piersią mają ambiwalentny stosunek. Gdy „Gazeta Wyborcza” zapytała internautów, czy widok kobiety karmiącej niemowlę w miejscu publicznym ci przeszkadza, 76 proc. osób odpowiedziało, że nie, bo to naturalne, a 20 proc., że tak, bo kobiety powinny to robić w ustronnych miejscach. Zdania na ten temat nie miało 4 proc. internautów.
Matce nie wszystko wolno
Sporo jest jednak osób, które są zdania, że publicznie karmić malucha piersią – owszem, nie tylko można, ale wręcz trzeba, co nie znaczy jednak, że kobieta nie może znaleźć ustronnego miejsca i zrobić to dyskretnie. „Sama jestem kobietą i nie rozumiem tej mody wywalania cycka przy stoliku czy na sofach w galeriach. Skoro innych uczucia są szanowane, to moja chwila zjedzenia obiadu czy wypicia kawy również powinna być. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym karmiła swoje dziecko, a tu szef czy koledzy męża przechodzą obok… No i sam fakt, że jestem matką, nie powinien oznaczać, że wszystko mi wolno!” – uważa Iza.
Podobnego zdania jest Lena: „Główny problem to właśnie matki, które nawet nie próbują znaleźć dyskretnego miejsca, przysłonić piersi czy chociaż usiąść tak, żeby ludzie nie byli zmuszeni patrzeć. Jestem kobietą i wiem, że to nie problem przysłonić pierś do karmienia. Nie rozumiem zupełnie, skąd się bierze cala rzesza matek, które wybiorą np. ławkę w przejściu z galerii handlowej do marketu (naprzeciwko kas), gdzie przechodzą tłumy ludzi, zamiast przejść kawałeczek dalej i usiąść na ławeczce z brzegu”.
Moja rozmówczyni Beata wspomina, że widziała kiedyś kobietę, która chodziła po sklepie z ubraniami z dzieckiem przy piersi. „Gdy to zobaczyłam, zatkało mnie. Ona po prostu wywaliła pierś i bez skrępowania karmiła dziecko, oglądając przy tym ubrania. Dla mnie to już gruba przesada, mimo że sama karmię”.
Nie brakuje również opinii, że karmienie niemowlaka to czynność fizjologiczna i kobieta nie powinna się z tym obnosić. Na forum dyskusyjnym czytam: „Niech zorganizuje karmienie tak, żeby robić to w domu, a na zewnątrz karmić butelką – w butelce może być mleko z piersi”.
Rozwiązanie z chustą, na które zdecydowała się nasza bohaterka Beata, podoba się też Magdzie. „Lekka chusta zakrywająca pierś i główkę dziecka – i wszystko rozwiązane. Nikt nie musi uciekać oczami, kobieta sobie siedzi, gdzie chce i jest git. Ostatnio byłam na konferencji, gdzie była babka tak karmiąca dziecko, siedziała z nami w sali, potem na stołówce i nikt nie czuł się skrępowany” – czytam na forum.
Karmiące cyce na ulice
Prawo nie reguluje tej kwestii, wiadomo jednak, że w Polsce matka i dziecko są pod szczególną ochroną i nikt nie może zabronić karmienia. A jeśli kobieta zostanie wyproszona z miejsca, gdzie karmiła piersią, może to zostać uznane za przejaw dyskryminacji – i taka matka ma prawo złożyć skargę. Problem częściowo miały rozwiązać altanki do karmienia piersią, jednak póki co pomysł nie został zrealizowany.
Dlatego matki z całej Polski zorganizowały akcję „Karmiące cyce na ulice”. „Chcemy pokazać i podkreślić, że matki mają prawo karmić piersią wszędzie w przestrzeni publicznej, a dzieci mają prawo do najlepszego pokarmu, jaki można im dać i jest to istotny element promocji zdrowia. Chcemy też pokazać, że karmienie piersią nie ogranicza się w czasie do sześciu pierwszych miesięcy” – tłumaczą organizatorki.
Jeśli jesteś karmiącą matką, już wiesz, że możesz to robić w miejscach publicznych. Ale jest też druga strona medalu: musisz mieć świadomość, że może to krępować innych. Dlatego dobrym pomysłem jest znalezienie ustronnego miejsca (chociażby zajęcie jednej z bocznych ławek w galerii czy parku). Podczas karmienia warto też przysłonić pierś cienką chustą.
Ewa Podsiadły-Natorska
Wyniki sondy pokrywają się z wypowiedziami Polaków. „Więcej golizny widzimy w witrynach kiosków niż u karmiącej matki, a ktoś poczuł się nieswojo? Każda matka ma prawo karmić, gdzie chce i kiedy chce” – uważa jedna z internautek. „Ludzie, to jest chyba normalne, że kobieta karmi dziecko. A gdzie ma to robić? W śmierdzącej toalecie?” – denerwuje się Agata.
W obronie karmiących matek stają również mężczyźni. „Prostactwo pierwszego sortu. Karmienie piersią jest czynnością naturalną, jak kogoś to razi, to niech nie patrzy” – uważa Jarek. „Zdarza się widywać matki karmiące dziecko w miejscu publicznym, bo karmienie piersią jest czymś zupełnie naturalnym i oczywistym. Jest to, bez żadnych podtekstów, niezwykle piękny obrazek. Ci, którym to przeszkadza, muszą mieć jakieś problemy emocjonalne” – dorzuca inny forumowicz.
Problemu w publicznym karmieniu nie widzi też Renata. „Rodziłam czwórkę dzieci i w każdej książeczce zdrowia dziecka wydawanej w szpitalu w zaleceniach było zapisane: karmić piersią na żądanie! Więc przepraszam, będąc na spacerze, dziecko płacze, chce jeść, to mam się chować do śmierdzącego WC? Mój mąż jest bardzo zazdrosny, a mimo to nie miał żadnych obiekcji, abym karmiła nasze dzieci w miejscach publicznych”.