Aborcja to temat, który polaryzuje społeczeństwo większości krajów. Zwłaszcza takich, jak Polska, gdzie tzw. kompromis aborcyjny nie do końca działa w praktyce. Jedni chcą liberalizacji prawa, inni domagają się jego zaostrzenia. Legalnym zabiegom poddaje się od kilkudziesięciu do kilkuset kobiet rocznie, a w podziemiu ciążę przerywa od kilkudziesięciu do kilkuset... tysięcy z nas! Te, które się na to zdecydowały i potrafiły się do tego przyznać, nie mają łatwego życia.
Natychmiast przykleja im się łatkę dzieciobójczyń i wyrachowanych morderczyń. Zarzuca się, że w imię własnej wygody i bezmyślności wolały pozbyć się problemu, zamiast się z nim zmierzyć. Kobietom, które poczuły się zmuszone do usunięcia ciąży wcale się nie współczuje. Większość chciałoby ich ukamienowania.
Bez względu na nasze indywidualne przekonania, istnieje sporo przesłanek, by nieco zmienić swoje nastawienie do tego tematu. Nikt nie domaga się bezwzględnej akceptacji, ale przynajmniej odrobiny zrozumienia. Te kobiety też mają swoje uczucia i zazwyczaj bardzo cierpią...
NIE TYLKO ONA JEST WINNA
Przykry paradoks polega na tym, że do zapłodnienia niezbędne są dwie strony, a konsekwencje wpadki ponosi zazwyczaj jedna. I wcale nie jest to facet. Ten może zawsze umyć ręce. Nie można piętnować kobiety, że „dała się zapłodnić”, chociaż nie chce i nie może mieć dzieci. Seks jest ważną sferą życia większości z nas, więc nie da się z niego tak po prostu zrezygnować. Wypadki przy pracy się zdarzają i jeśli możemy tutaj mówić o winie, ponosi ją sama zainteresowana, jak i jej partner.
NIE CZUŁA SIĘ NA SIŁACH, BY URODZIĆ
Nie jest prawdą, że każda kobieta, która poddaje się zabiegowi przerwania ciąży jest bezwzględną i bezmyślną istotą, dla której to żaden problem. Niektóre środowiska próbują nam wmówić, że „aborcjonistki” czerpią niemal radość z mordowania bezbronnych płodów. W rzeczywistości to zawsze traumatyczna decyzja podejmowana w ostateczności. Gdyby miała wsparcie, stabilną sytuację finansową, była w pełnym miłości związku – na pewno nie musiałaby się uciekać do tak drastycznych rozwiązań.
MA WYRZUTY SUMIENIA
Ponownie – zamiast wierzyć przeciwnikom aborcji, którzy demonizują każdą kobietę, która zdecydowała się na zabieg, lepiej spróbować ją zrozumieć. Nie jest prawdą, że „skrobanka” to dla niej tylko zabawa i po pozbyciu się problemu nic ją nie rusza. W większości przypadków pojawia się trauma, z którą naprawdę trudno żyć. Czasami odzywa się po wielu latach, niektóre kobiety żałują lub zastanawiają się nad swoim wyborem w momencie samego zabiegu. Nie da się o tym zapomnieć i zagłuszyć wyrzutów sumienia.
PRZESZŁA NIEBEZPIECZNY ZABIEG
Każda aborcja jest procedurą ryzykowną. Dotyczy to zabiegu przeprowadzonego oficjalnie w szpitalu, a tym bardziej w aborcyjnym podziemiu. Trudno zachować wszelkie normy bezpieczeństwa w konspiracji, dlatego bardzo często kończy się to poważnymi konsekwencjami natury zdrowotnej. Źle wykonany zabieg i jego skutki uboczne rzutują na całą resztę życia. Czasami kolejne zapłodnienie nie jest już możliwe.
MUSI SIĘ LICZYĆ Z PIĘTNEM
Większość kobiet nigdy nie przyznaje się do swojej decyzji. Przez lata żyją z tajemnicą, a to nigdy nie jest łatwe. Kiedy decydują się o tym opowiedzieć, przez wielu postrzegane są jako zwykłe morderczynie zasługujące na karę. Nikt nie chce słuchać o przyczynach i konsekwencjach tego kroku. Swoje robią także politycy i duchowni, którzy co kilka miesięcy wracają do tego tematu i nie pozwalają, by wewnętrzna rana mogła się wreszcie zabliźnić.
NIE MOGŁA POLEGAĆ NA PARTNERZE
W jednym z pierwszych punktów wspomnieliśmy, że niechciana ciąża nigdy nie jest dziełem samej kobiety. Dotyczy to także aborcji, na którą ostatecznie decydujemy się same, ale płeć przeciwna także miała w tym spory udział. Niektórzy mężczyźni wręcz nalegają na przerwanie ciąży, inni umywają ręce i zostawiają nas z same z problemem. To dramatyczna sytuacja, kiedy przestają się liczyć nasze przekonania i pragnienia. Ze strachu potrafimy zrobić wszystko – nawet przerwać nowe życie.
NIKT JEJ NIE POMÓGŁ
Przeciwnicy aborcji są bardzo aktywni w dyskusji na temat ochrony życia poczętego, ale zazwyczaj brakuje ich w konkretnych sytuacjach. W większości przypadków kobieta przyznaje się do niechcianej ciąży przynajmniej kilku osobom. Strach i wyrzuty sumienia sprawiają, że informuje także o swoich zamiarach dotyczących przerwania ciąży. Jeśli ostatecznie dopięła swego, najwyraźniej nikt nie chciał i nie potrafił jej od tego odwieść.