W teorii życie kobiet nigdy nie wyglądało lepiej, niż dzisiaj. Jesteśmy wolne, możemy żyć po swojemu, realizować się zawodowo, rodzinnie... W praktyce wciąż jesteśmy oceniane. Doskonale wie o tym każda zdeklarowana singielka, lesbijka, otyła. Każda odmienność jest piętnowana. Przekonują się o tym także te z nas, które mówią głośno o tym, że nie chcą mieć dzieci, ciąża nie jest spełnieniem ich marzeń, a posiadanie potomstwa byłoby tragedią. Dla nich i niechcianego dziecka.
Kwestia ta urasta do rangi największego problemu, który określa, czy mamy prawo nazywać się kobietami. Istota niezdolna do rozmnażania się przez wielu uważana jest za gorszą i wręcz niegodną miana płci pięknej. Nie potrafi kochać, jest leniwa, nieczuła, samolubna i na pewno nieszczęśliwa.
A może wcale nie jest tak źle i większości z nas taka postawa wcale nie przeszkadza? Amerykański magazyn „The Atlantic” zapytał o to swoich czytelników. To właśnie zwykli ludzie odpowiedzieli na pytanie, czy brak dzieci można uznać za egoizm.
„Moja mama zaszła w pierwszą ciążę w wieku 18 lat. Przed 21. urodzinami miała już trójkę dzieci. Przez wiele lat była nieszczęśliwa. Często powtarzała – nie bierzcie ślubu zbyt wcześnie, nie śpieszcie się z posiadaniem dzieci. Wzięłam ślub w wieku 22 lat, mój mąż wiedział, jak patrzę na tę sprawę. Uznaliśmy, że kiedy przyjdzie dobry moment, adoptujemy dziecko. Rok później poddałam się sterylizacji. Dzisiaj, po 30 latach, nie żałuję. Jeśli chcę zobaczyć słodkiego dzieciaczka, mam całe grono bratanków i siostrzenic” - pisze jedna z czytelniczek.
„Nie jestem kobietą, ale mogę powiedzieć, że ojcostwo i patrzenie na rozwój moich dzieci, było nie tylko najpiękniejszą, ale i najtrudniejszą rzeczą w moim życiu” - przestrzega anonimowy mężczyzna.
„Kocham nad życie mojego 5-letniego synka i 8-letnią córkę. Dużo mi dali. Wiem też, że decydując się na dzieci, musiałam zrezygnować z wielu ekscytujących rzeczy. Nie czuję się lepsza, dlatego że jestem matką. Mimo wszystko dostrzegam różnicę pomiędzy tymi, którzy doświadczyli rodzicielstwa i tymi, którzy tego nie przeżyli” - czytamy w kolejnej opinii.
„Mnóstwo ludzi posiada dzieci, chociaż wcale tego nie chcieli. Niektórzy odczuwają presję, niektórzy wpadli, inni myślą że dziecko przykryje ich problemy emocjonalne, jeszcze inni robią to z czystego narcyzmu. To dowód na to, że nie tylko brak dzieci, ale także ich obecność może być kwestią samolubnego myślenia i braku odpowiedzialności. I mówię to jako matka dwóch pociech” - wyznaje inna czytelniczka.
„Unikam rodzicielstwa z bardzo egoistycznych powodów: nie chcę kłopotów, nie chcę odpowiedzialności i innych problemów. Widzę moich dzieciatych znajomych. Widzę, jak są zmęczeni i uwięzieni w swoich domach. Miałem szczęście spotkać kobietę, która czuje dokładnie to samo co ja. Jesteśmy ze sobą od lat. Mamy wspaniałe życie, często się śmiejemy, opiekujemy się sobą nawzajem i niczego nam nie brakuje” - twierdzi komentator.
„Czy decyzja o nieposiadaniu dzieci jest samolubna i egoistyczna? Oczywiście, że tak. Kto przy zdrowych zmysłach byłby gotowy poświęcić przynajmniej 20 lat życia na opiekę nad kimś innym? Jeśli tego nie chcesz, po prostu się w to nie pakujesz. Z własnej wygody. Rodzicielstwo to często jeszcze większy egoizm. Chcemy dzieci, bo one zawsze będą nas kochać, a na starość się nami zaopiekują” - podsumowuje czytelniczka.
Najnowsze badania pokazują, że już nawet co czwarta dorosła Polka nie ma i najprawdopodobniej nie będzie miała dzieci. Z raportu opracowanego przez Szkołę Główną Handlową wynika m.in.:
- 18 procent bezdzietnych kobiet w wieku 37-45 lat nigdy nie chciało mieć dziecka,
- 40 procent Polek, które nigdy nie rodziły, twierdzi, że wynika to z braku odpowiedniego partnera,
- 13 procent nie może mieć dzieci z powodów biologicznych,
- 50 procent z nich wciąż myśli o macierzyństwie i nie wyklucza zajścia w ciążę lub adopcji.
Pomimo to, wciąż muszą borykać się z łatką samolubnych egoistek, które są niezdolne do wyższych uczuć.