REPORTAŻ: Zdecydowałam się na aborcję

Dwie dziewczyny, dwie różne historie. Czy żałują, że usunęły ciążę?
REPORTAŻ: Zdecydowałam się na aborcję
29.12.2014

Kilka tygodni temu na łamach Papilota opublikowałyśmy artykuł „Czemu aborcja powinna być zabroniona?”. Tekst wywołał w Was masę skrajnych emocji. Spowodował również, że na skrzynkę redakcyjną spłynęły dwa przejmujące listy od dziewczyn, które świadomie zdecydowały się na przerwanie ciąży.

Chwilę to trwało, ale udało nam się z nimi spotkać i namówić na to, by szczerze opowiedziały o tym trudnym doświadczeniu. Przeczytajcie ich historie, ale spróbujcie ich nie potępiać. Jak same twierdzą, największą karą dla nich są powracające wyrzuty sumienia.

Imiona bohaterek artykułu zostały zmienione.

sadness

- Początkowo miałam słaby kontakt z ojcem, ale z czasem uznałam, że nie chcę całkowicie się od niego odcinać. W porównaniu do matki on zachowywał się normalnie. Traktował mnie jak małą córeczkę, a nie jak dorosłą kobietę, której płacze się w rękaw i na którą zrzuca się wszystkie swoje troski. Rozpieszczał mnie i na wszelkie sposoby starał się wynagrodzić to, że rozbił naszą rodzinę. 

Kłopoty rodzinne przełożyły się oczywiście na moje stopnie w szkole. Wcześniej byłam prymuską, teraz ledwo zaliczałam kartkówki i sprawdziany. O dziwo to przysporzyło mi sympatii w mojej klasie. Koledzy i koleżanki uznali, że „znormalniałam”.

sadness

- Zaczęły się też całonocne imprezki i eksperymenty z alkoholem. Matka nie robiła mi awantur, bo była zbyt pochłonięta swoją samotnością. Albo leżała odurzona tabletkami na uspokojenie, albo obsesyjnie przeglądała anonse w gazetach i Internecie. Było mi to na rękę. Mogłam robić to, na co tylko miałam ochotę.

Kieszonkowe dostawałam od rozwodu rodziców podwójne. Matka dawała mi kasę na drobne zachcianki, za to ojciec hojnie sypał groszem. Nie cierpiałam zatem z powodu braku gotówki.

Pieniądze przydały się, kiedy w wieku 18 lat zaszłam w ciążę. Nawet nie wiem, kto był ojcem dziecka, bo na imprezach zmieniałam facetów jak rękawiczki. Pamiętam, że kiedy zrobiłam test, myślałam bardzo trzeźwo: muszę znaleźć lekarza, który usunie ciążę. Nie czułam się gotowa na to, by w tak młodym wieku zostać matką. W dodatku musiałabym wychowywać to dziecko sama.

sadness

Ada, 21 lat

- Wychowałam się w przykładnej rodzinie. Mama dentystka, tata bankowiec i ja, córusia rodziców. Dzieciństwo wspominam naprawdę rewelacyjnie. Pieniędzy nigdy nam nie brakowało, więc często jeździliśmy na wycieczki zagraniczne. Miałam też najładniejsze zabawki i ubrania. Koleżanki z biedniejszych domów mi zazdrościły i chyba uważały, że trochę zadzieram nosa. Ale to była nieprawda. Starałam się nie obnosić ze swoim bogactwem. Zresztą zawsze najważniejsze były dla mnie relacje z rodzicami. Chciałam, żeby byli ze mnie dumni i w skrytości ducha pragnęłam, żeby zawsze kochali się tak mocno, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem.

- Sielanka skończyła się wtedy, gdy ojciec odszedł do swojej kochanki. Mamę to załamało. Zaczęła łykać jakieś prochy i kilka razy wylądowała nawet na detoksie. Miałam wtedy 16 lat. Czułam się jeszcze dzieckiem, ale ona traktowała mnie już jak dorosłą osobę. Godzinami wypłakiwała mi się w rękaw; mówiła, że już nikogo sobie nie znajdzie. W chwilach lepszego humoru prosiła mnie, żebym zakładała jej konta na portalach randkowych. To był jakiś obłęd.

sadness

- Poszperałam w necie i znalazłam w swoim mieście ginekologa, który za odpowiednią opłatą pomagał młodym dziewczynom „pozbyć się problemu”. Bez zbędnych pytań, bez umoralniania. Ty dajesz gotówkę, on przerywa ciążę.

Myślałam, że po aborcji będę czuła ulgę, ale tak nie było. Zaczęłam mieć straszne wyrzuty sumienia, a nawet żałować tego, co zrobiłam. Czasu nie dało się jednak cofnąć i dzisiaj sobie myślę, że może jednak dobrze się stało. Ja nie nadawałam się wtedy na matkę. Poza tym ze szkoły by mnie wyrzucono. Mama pewnie też by się mnie wyrzekła, a ojciec chyba pierwszy raz w życiu spuściłby mi lanie. To było jedyne wyjście z tej sytuacji. Ja nie umiałabym pokochać tego dziecka.

sadness

Magda, 32 lata

- Zawsze potępiałam kobiety, które zdecydowały się na aborcję. Sama miałam w liceum koleżankę, która usunęła dziecko, bo wolała iść na studia niż siedzieć w domu, zakopana w pieluchach. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Była gotowa na seks, ale nie na to, by zostać matką? Co za absurd. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że sama dołączę do grona kobiet, które przerwały ciążę.

Zrobiłam to świadomie, po wielu przepłakanych nocach i zastanawianiu się, czy na pewno powinnam to zrobić. Czułam jednak, że tak będzie najlepiej. A może tylko chciałam tak czuć? Nie wiem.

sadness

- Z Pawłem tworzymy udany związek od 5 lat. Kiedy więc zaszłam w ciążę, radości nie było końca. Wybieraliśmy imię dla malucha, zastanawialiśmy się, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka, godzinami oglądaliśmy w Internecie mebelki do pokoju dziecięcego. I modliliśmy się tylko o jedno – żeby dziecko było zdrowe.

Dwa lata wcześniej moja kuzynka urodziła niepełnosprawnego synka, więc widziałam, ile poświęceń ją to kosztuje. Często wypłakiwała mi się do słuchawki i mówiła, że już nie daje rady. To ona namówiła mnie na badania prenatalne. USG genetyczne i test PAPP-A wykonałam między 12 a 13 tygodniem ciąży. Diagnoza była jak wyrok: dziecko ma zespół Downa.

sadness

- Tylko ja wiem, ile nocy przepłakałam z tego powodu i jak bardzo biłam się z myślami. W końcu podjęliśmy z Pawłem decyzję o przerwaniu ciąży. Uznaliśmy, że nie damy rady wychowywać chorego dziecka. Wiem, że to wstrętne, ale poddałam się aborcji.

Nie ma prawa oceniać mnie jednak nikt, kto nie stanął przed takim wyborem, jak ja. Czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Gdybym urodziła chore dziecko, cierpiałabym nie tylko ja, ale przede wszystkim ono. Byłoby uzależnione od opieki innych do końca życia.

Czasami śni mi się, że rodzę i wtedy budzę się z płaczem. Wierzę jednak głęboko w to, że jeszcze uda mi się zostać matką.    

Polecane wideo

Komentarze (248)
Ocena: 4.92 / 5
Anonim (Ocena: 5) 21.06.2015 15:32
Napisz komentarz...Sprzedam zestaw z Women On Web, zestaw sklada sie z 1 tab Mifepristonu + 8 tab Misoprostolu Zestaw sprzedam za 390zł, mozliwa jest wysylka kurierska lub poczta polska lub odbior osobisty! Moj numer to 697564trzy10
odpowiedz
aaa (Ocena: 5) 25.01.2015 15:17
a ja uważam, że każda kobieta powinna mieć prawo wyboru czy usunąć czy nie, to jej ciało, a nie kościoła które nie pomaga tylko ciągnie kasę od państwa, i żadna osoba nie powinna tych kobiet osądzać niech lepiej się zajmą sobą ...
odpowiedz
Karolina (Ocena: 5) 01.01.2015 13:29
"Katole!!!111" "Ciemnogród!!!111" Specjalnie wchodzę na tą stronę żeby pośmiać się z takich gimbusiarskich komentarzy :D
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.12.2014 22:15
Macie rację, najwięcej krzyczą ci co nie mają bladego pojęcia o czym mówią, ci, którzy mają zdrowe dzieci, albo tacy, którzy ich w ogóle nie mają...ja osobiście też nie wyobrażam sobie mieć chorego dziecka. Myślę też, że wszystkie te szykany kobiet, które usunęły ciąże, są mega niesprawiedliwe. Kościół chroni już od plemnika, państwo aborcji zabrania, ale jak już chore dziecko pojawi się na świecie to pomocy z żadnej strony- ani kościoła ani państwa:zasiłek pielęgnacyjny na dziecko 620 zł, ma ulec zwiększeniu do 820, co to jest? WIELKIE NIC! Nie wspominając o męce i cierpieniu samego chorego dziecka, jego rodzeństwa, rodziców i bliskich bo tego nie da się przeliczyć na pieniądze.. Także myślę, że dopóty nawet ta chora sytuacja w służbie zdrowia się nie poprawi (nie mówiąc o ludzkiej głupocie i zawiści - nie muszę chyba nikomu przytaczać sytuacji gdzie osoba na wózku inwalidzkim jest atrakcją jak małpka w cyrku, a co dopiero dzieci bez rąk, nóg albo z jakimiś deformacjami) to takie upośledzone płody będą usuwane bo też niewiele osób psychicznie ale też finansowo jest gotowych na poświęcenie jakim jest opieka nad takim dzieckiem.
zobacz odpowiedzi (6)
Anonim (Ocena: 5) 30.12.2014 02:10
U mnie przy pierwszej ciąży płód był zdeformowany. Miałam "wybór" usunąć albo urodzić martwe dziecko/warzywo. Uwierzcie mi, gorszą traumą niż aborcja byłoby dla mnie patrzenie na malucha wijącego się w agonii, nie posiadającego wystarczająco wykształconego organizmu... To zabrzmi jak szaleństwo, ale podczas aborcji położna trzymała mnie za rękę i mówiła, że następnym razem trafię tam ze zdrowym i silnym skarbem, lekarz pod koniec zabiegu przytulił mnie i pocieszył podobnymi słowami. Nie żałuję tego, dziś jestem mamą bliźniaczek dwujajowych, owocu terapii hormonalnej. Dziewczynki są silne i zdrowe, nigdy nie chorują. Byłabym szalona spędzając życie oglądając własne dziecko podczas potwornego cierpienia, opiekując się nim 24/7, MAJĄC KUKŁĘ do przewinięcia, nakarmienia, uśpienia. Moja aborcja nie była straszna, nie była powodem do traumy - dała mi siłę, by próbować dalej. Dzięki temu kocham swoje córeczki dwa razy mocniej.
zobacz odpowiedzi (13)

Polecane dla Ciebie