Na roczny urlop macierzyński mogą zdecydować się rodzice dzieci urodzonych po 2013 roku – dostają wtedy 80 proc. pensji. Można też najpierw opiekować się dzieckiem przez pół roku (wtedy dostaje się 100 proc. pensji), a przy przedłużeniu urlopu o kolejne pół roku dalej na konto mamy wpływa 60 proc. wysokości wynagrodzenia.
Trzeba wiedzieć, że zarówno w czasie ciąży, jak i urlopu macierzyńskiego pracownice korzystają ze szczególnej ochrony trwałości zatrudnienia. Dotyczy to kobiet zatrudnionych na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, na czas określony (w tym umów w celu zastępstwa), umowy o pracę na czas wykonania określonej pracy oraz umowy o pracę na okres próbny zawartej na okres dłuższy niż miesiąc. Oznacza to, że pracodawca nie może im wypowiedzieć ani rozwiązać w tym czasie umowy; dotyczy to nie tylko definitywnego wypowiedzenia umowy o pracę, lecz także wypowiedzenia zmieniającego jej warunki.
Mimo to nie brakuje kobiet, które już na urlopie macierzyńskim myślą o powrocie do pracy. I mają do tego prawo – przepisy nie zabraniają opiekującej się dzieckiem kobiecie wykonywania zawodowych obowiązków (inaczej niż na zwolnieniu lekarskim).
Odmiana od rutyny macierzyństwa
Młode mamy, jak wynika z badań, spędzają blisko cztery godziny dziennie w sieci. Siedzą przy laptopach, smartfonach i komputerach stacjonarnych. Pytanie tylko, czy to świadomy wybór, czy konieczność.
O pracy na macierzyńskim opowiada Beata (imiona zmieniłam), 29-letnia mama ośmiomiesięcznej Zosi. „U mnie było tak, że po pół roku, gdy opiekę nad małą miałam już opanowaną niemal do perfekcji, trochę zaczęło mi się w domu nudzić. Wcześniej pracowałam jako grafik i robiłam różne zlecenia. Stwierdziłam więc, że przy takim charakterze pracy mogę z powodzeniem pracować na macierzyńskim. Skontaktowałam się z dawnymi klientami, zaczęłam realizować prostsze projekty. Z początku nie było łatwo – czułam się, jakbym pracowała na dwa etaty, czas realizacji się z mojej strony bardzo wydłużył. Ale po pewnym czasie nabrałam wprawy i teraz cieszę się, że się na to zdecydowałam. Mam kontakt z zawodem, nie wypadam z obiegu, a poza tym to miła odmiana od rutyny macierzyństwa”.
Nie wypaść z obiegu
Współczesnym kobietom pracę na macierzyńskim umożliwiają nowoczesne technologie, zwłaszcza internet. Dzięki niemu mogą pracować w domu, łapiąc wolne chwile w czasie opieki nad dzieckiem na realizowanie zawodowych projektów. Nie wypadają z obiegu, mają kontakt z zawodem, nie tracą klientów (jeśli pracują na swoim), łatwiejszy okazuje się też powrót do pracy po urlopie macierzyńskim, chociaż w tym aspekcie pracodawcy coraz częściej idą młodym mamom na rękę.
„Różni pracodawcy w zależności od branży i biznesu oferują mamom wracającym po urlopach macierzyńskich różnego rodzaju udogodnienia” – mówi agencji Newseria Biznes Izabela Bartnicka, ekspertka Pracuj.pl. Właściciele firm proponują młodym matkom zwłaszcza pracę zdalną. „Prace, które kobiety mogą wykonywać z domu, są bardzo różne i zależą w dużej mierze od charakteru biznesu, z jakiego wywodzi się pracodawca. Najczęściej dotyczy to prac biurowych, kiedy wystarczy laptop i telefon komórkowy. Coraz więcej firm oferuje możliwość takiej pracy, np. raz czy dwa razy w miesiącu. To udogodnienia, które bardzo często dotyczą nie tylko pań, lecz także panów, którzy mają małe dzieci”.
Wychowywanie z laptopem na kolanach
Ale są kobiety, którym pomysł łączenia pracy zawodowej z wychowaniem dziecka się nie podoba. Uważają, że to zbyt męczące, a obowiązki wykonywane są wtedy na pół gwizdka. „Moja siostra pracowała w ten sposób, że wychowywała syna z laptopem na kolanach. Po dwóch miesiącach załamała się kompletnie, bo była cieniem samej siebie. Nieprzespane noce, karmienie, pieluchy, zabawianie dziecka, a do tego ślęczenie przed komputerem. Stwierdziła, że to nieludzki wysiłek i sobie odpuściła” – opowiada 26-letnia Kamila.
Podobne zdanie ma wiele kobiet – uważają, że łączenie tych dwóch aspektów odbija się na jakości wykonywanych obowiązków. Skutek taki, że dziecko jest zaniedbane, zawodowe zadania nie są wykonane jak należy, a kobieta jest wykończona i przemęczona. „Moim zdaniem urlop macierzyński z samej zasady jest po to, żeby wychowywać dziecko. Nie rozumiem kobiet, które chcą pracować w tym czasie. Przecież jeszcze zdążą się w życiu napracować! A tak mogą przegapić ten najważniejszy czas w rozwoju swojego dziecka. Poza tym praca wymaga skupienia, a nie latania z pieluchą w ręce. Mamy, odpocznijcie!” – apeluje 23-letnia Marzena.
Roczny urlop dyskryminuje kobiety?
Inna sprawa, że zdaniem wielu osób – zarówno matek, jak i ekspertów ds. rynku pracy – roczny urlop macierzyński wcale nie był strzałem w dziesiątkę. Na ten temat dyskutowały Katarzyna Staszak i Natalia Waloch-Matlakiewicz, dziennikarki „Gazety Wyborczej”. „Na zebraniach większość koleżanek i kolegów była zgodna, że wydłużenie urlopu przez rząd Tuska to błąd. Bo nie przybędzie od tego dzieci, za to zwiększy się dyskryminacja kobiet na rynku pracy” – pisała na łamach dziennika Katarzyna Staszak. A Natalia Waloch-Matlakiewicz dorzuciła: „Ja urodziłam po dziewięciu latach pracy w Wyborczej. Ucieszyłam się, że będę miała prawo do rocznego urlopu, bo chciałam być matką na sto procent. Ale zaraz potem, wobec wszechobecnej krytyki wydłużonego macierzyńskiego, wpadłam w wir niekończących się rozterek”.
Specjaliści ds. rynku pracy uważają, że roczne urlopy macierzyńskie szkodzą kobietom, bo mogą obniżyć ich kompetencje i wykluczyć zawodowo. „Pierwszy tekst z macierzyńskiego zamówiłam i zredagowałam pięć dni po porodzie. Z miłości do pracy, poczucia obowiązku, nieskromnego przekonania, że lepiej niż koledzy znam się na służbie zdrowia. I ze strachu, że o mnie w redakcji zapomną. Są dni, gdy to ostatnie odczucie dominuje” – nie kryła Katarzyna Staszak, która na początku stycznia opowiadała, jak wygląda jej dzień: „Pracuję niemal codziennie. O 20, gdy dziecko zaśnie, parzę kawę i odpalam komputer. Telefony i mejle załatwiam podczas dwugodzinnego spaceru. Robię to, by po roku zasłużyć na to samo biurko”.
Ale już Natalia Waloch-Matlakiewicz przyznała, że nie może tak funkcjonować. Powód? „Po pierwsze – na razie naprawdę nie mogę przewidzieć, ile – i czy w ogóle – będę w danym dniu w stanie popracować, więc zobowiązanie się do dotrzymania jakiegokolwiek deadline’u wydaje mi się szaleństwem. Po drugie – chcę być z dzieckiem w pełni. Nie chcę zajmować się nim z podskórną irytacją, że jeszcze nie zasnął i moja robota leży odłogiem we włączonym non stop laptopie”.
Ewa Podsiadły-Natorska
Korzystałam z:
„Ty? Rok z dzieckiem w domu?! Dziennikarki Wyborczej zostały matkami na 100 proc.”, Katarzyna Staszak, Natalia Waloch-Matlakiewicz, wyborcza.pl, 29.01.2014