Lista imion... niezalecanych

Wybór imienia dla dziecka to ważna, ale na pewno nie najistotniejsza decyzja w życiu każdego rodzica. Niektórzy myślą jednak inaczej – nasze maleństwo jest wyjątkowe, więc należy mu się wyjątkowe imię. Od przesadnego skupienia się na tej kwestii do Myszona, Sindi czy Żyrafa krótka droga. Najważniejszy jest nasz zdrowy rozsądek, bo tego trudno oczekiwać od niektórych urzędników akceptujących podobne twory. Silenie się na zbytnią oryginalność zawsze niesie za sobą opłakane skutki.

W Polsce stosuje się zasadę, że imię powinno wskazywać na płeć, nie odnosić się do wyrazów pospolitych ani nazw geograficznych i występować w polskiej formie. Tak przynajmniej mówią przepisy, bo niektórym udaje się przeforsować propozycje łamiące wszystkie te zasady. Z pomocą przychodzi Rada Języka Polskiego, która systematycznie uzupełnia „listę imion niezalecanych”.

Pracownicy urzędów stanu cywilnego mogą się nią sugerować, ale nie muszą. Przepisy dają im pełną swobodę przy ocenianiu wniosków. A może należałoby to zmienić? Imiona odradzane przez RJP spotyka się coraz częściej, a noszące je dzieci kiedyś mogą mieć uzasadnione pretensje...