Pod koniec ubiegłego roku matki na całym świecie wstrzymały oddech. W mediach pojawiła się informacja na temat wyjątkowo nieodpowiedzialnej kobiety, która pomimo zaawansowanej ciąży kontynuowała swój ciężki trening. Lea-Ann Ellison, jak na zawodniczkę CrossFit przystało, uwielbiała spędzać czas na siłowni. Kiedy dowiedziała się, że spodziewa się dziecka, wcale nie zrezygnowała z wysiłku. I wcale nie mamy na myśli biegania na bieżni i przysiadów. W tym przypadku chodziło o dźwiganie prawdziwych ciężarów. Widok ciężarnej ze sztangą zmroził krew w żyłach wielu kobiet.
W sieci natychmiast rozgorzała dyskusja specjalistek, które na Amerykance nie pozostawiły suchej nitki. Były przekonane, że lekkomyślność przyszłej mamy odbije się na zdrowiu maleństwa. „Głupia, czy co?”, „Dlaczego ryzykujesz zdrowiem swojego dziecka?”, „Niektórzy ludzie przez to zdjęcie mogą pomyśleć, że to ok! A wcale tak nie jest!” - mogłyśmy przeczytać w komentarzach. Obawy na szczęście się nie spełniły. 35-latka urodziła zdrowego i silnego chłopca. Wydawało się, że jej historia czegoś nas nauczyła...
Meghan Umphres Leatherman do tematu treningu i ciąży podeszła dokładnie w ten sam sposób, co nasza poprzednia bohaterka. 33-latka od lat trenuje CrossFit, więc pomimo stanu błogosławionego postanowiła nie rezygnować ze swojej pasji. Na dwa dni przed porodem pobiła rekord w podnoszeniu ciężarów.
Lea-Ann Ellison także była krytykowana za dźwiganie ciężarów w ciąży.
Lea-Ann Ellison także była krytykowana za dźwiganie ciężarów w ciąży.
Meghan jest bardzo aktywną kobietą. Cztery razy w tygodniu odwiedza siłownię, gdzie wykonuje ciężki trening siłowy, codziennie odbywa kilkukilometrowe spacery z psem, a w weekendy biega po górach. Jest przyzwyczajona do wysiłku fizycznego. Jak twierdzi, wyczerpujące ćwiczenia pomogły jej w zachowaniu zdrowia i kondycji w czasie ciąży. Za swój największy sukces uznaje fakt, że nawet jako ciężarna kobieta nie straciła zapału i motywacji, by nadal wzmacniać swoje ciało i bić rekordy. Twierdzi nawet, że ciężka sztanga była dla niej najlepszym lekarstwem na poranne mdłości.
Na dwa dni przez rozwiązaniem pobiła własny rekord w martwym ciągu, czyli podnoszeniu ciężaru z podłoża. Dźwignęła niemal 100 kilogramów. Nie byłoby to aż tak zaskakujące, gdyby nie to, że w momencie zawodów miała już 1-centymetrowe rozwarcie i poród był już tylko kwestią czasu. Krytycy twierdzą, że mogło się to skończyć tragicznie, ale 33-latka odpiera wszelkie zarzuty...
Twierdzi, że była to odpowiedzialna decyzja podjęta po konsultacji z lekarzem. Ten wręcz zachęcał ją do jak największej aktywności. Kilkadziesiąt godzin później kobieta urodziła zdrową córeczkę. Na siłownię zamierza wrócić po 3 tygodniach od porodu. Jak twierdzi, CrossFit pomógł jej nie tylko przetrwać ciążę w dobrej formie, ale także szybko urodzić. Decydująca faza porodu trwała zaledwie 20 minut!
Nie ulega wątpliwości, że stan błogosławiony nie usprawiedliwia lenistwa, ale czy nasza bohaterka jednak nieco nie przesadziła?