O problemie pisze jedna z internautek. „Moja córeczka ma siedem tygodni. Cały czas karmię piersią, a mleka miałam więcej niż wystarczająco. W tym tygodniu wyjechaliśmy z mężem na krótki urlop, a moja kruszynka została z babcią. W tym czasie ściągałam mleko pompką elektryczną. Poczułam, że piersi zaczynają mnie pobolewać. Jednak po powrocie zauważyłam, że nie mam wystarczająco dużo mleka. Pompką udaje mi się zaledwie ściągnąć 50 ml (przedtem było to około 200 ml), a córcia jest cały czas głodna. Czy jest to tylko przejściowy kryzys? Czy jest możliwe, że stracę pokarm?”.
Możliwe przyczyny
O kryzysie laktacyjnym mówimy, gdy ilość pokarmu w piersi matki wyraźnie się zmniejsza. Najczęściej ma to miejsce w trzecim oraz szóstym tygodniu życia dziecka oraz w trzecim i dziewiątym miesiącu. Przyczyny jego występowania mogą być różne – stres, zmęczenie albo zmiany hormonalne. Może się również zdarzyć, że kryzys laktacyjny pojawi się jako efekt niedostatecznego pobudzania piersi – dzieje się tak na przykład, gdy występują długie przerwy między karmieniami, a także, kiedy maluch ssie pierś w nieprawidłowy sposób.
Kryzys laktacyjny lekarze tłumaczą również tzw. skokami rozwojowymi dziecka. To całkowicie normalne zjawisko. Chodzi o to, że organizm matki w naturalny sposób próbuje się dostosować do potrzeb rosnącego malucha, zmieniając skład produkowanego pokarmu. Mleka faktycznie jest wtedy mniej niż dotychczas.
Pamiętajmy, że problemy z laktacją może wywołać dokarmianie malucha mlekiem z butelki. W organizmie spada wtedy poziom prolaktyny – hormonu odpowiedzialnego za wywołanie laktacji.
W czasie kryzysu laktacyjnego piersi stają się miękkie, nie wycieka z nich mleko. Odbija się to nie tylko na samopoczuciu matki, ale także malucha. Dziecko jest głodne, więc staje się marudne; może płakać przez długi czas. Mamy często czują się wtedy bezradne. Na szczęście to problem przejściowy, trwający góra kilka dni. I co ważne, możemy spróbować szybciej uporać się z kryzysem.
Lekarz pomoże
Jeśli kobieta nie umie sobie sama poradzić z problemem, powinna zwrócić się po pomoc do lekarza. Warto jednak pamiętać, że kryzys laktacyjny zdarza się naprawdę bardzo często i jest naturalnym zjawiskiem. A świadomość, że jest przejściowy, powinna zmobilizować mamę do pozytywnego myślenia o swojej laktacji i jak najczęstszego przystawiania malucha do piersi.
Internautka Elenka tak radzi świeżo upieczonej mamie, która na forum dyskusyjnym pisze o swoim problemie: „Kryzys laktacyjny jest normalny. Piersi się przyzwyczajają, ile mleka mają produkować, dziecko zaczyna wchodzić w etap skoku rozwojowego… Większość mam ma wtedy problem. Ważne, by się nie poddawać. Jeśli chcesz walczyć o karmienie, to polecam: dużo pić, zdrowo się odżywiać (mleczko musi się z czegoś robić), jak najczęściej przystawiać malucha do piersi – jak wypije z jednej, to do drugiej. Trzeba aż do unormowania się sytuacji pozwalać synkowi na długie jedzenie. Sama nieraz siedziałam po dwie godziny z córką przy piersi i wiem, jakie to męczące… Ale warto. Długo walczyłam z karmieniem, nie wiem, co to nawał ani nadmiar mleka. Jednak udało się i karmiłam ponad 12 miesięcy”.
Ewa Podsiadły-Natorska
Co robić w takiej sytuacji? Przede wszystkim nie karmić malucha butelką, bo problem z niedoborem pokarmu nie zostanie rozwiązany. Dziecko przyzwyczajone do butelki może odzwyczaić się od piersi – pamiętaj poza tym, że sztuczny pokarm syci na długo, gdy więc postanowisz nakarmić malucha swoim mlekiem, dziecko wypije go mniej, co może wpłynąć na osłabienie produkcji pokarmu.
Błędem jest także podawanie dziecku smoczka. Należy natomiast możliwie jak najczęściej przystawiać malucha do piersi. Początkowo może się to wydawać męczące, ale jest konieczne, jeśli chcesz, aby organizm znowu zaczął produkować pokarm. Nie powinno to trwać dłużej niż 2-3 dni.
Pokonać problem
Jadwiga Górnicka w książce „Apteka natury” pisze: „Ssanie zwiększa laktację, trzeba zatem przystawiać (dziecko) do piersi aż do skutku. Karmimy tak często, jak tego domaga się dziecko, czyli na żądanie. Popularne nie tak dawno przekonanie o konieczności sztywnego ustalania godzin karmienia i przestrzegania przerwy nocnej okazało się mylne. Pediatrzy wycofali się z tego twierdzenia”.
Należy zadbać o zdrową dietę obfitą w pożywne produkty – unikajmy tłustych, ciężkostrawnych potraw. Dobre będą dania duszone, przyrządzane na parze, pieczone. W jadłospisie powinno znaleźć się chude mięso, ryby, świeże warzywa i owoce. Konieczne jest także przyjmowanie minimum dwóch litrów płynów dziennie – głównie wody mineralnej, ale także soków i owocowych oraz ziołowych herbat. Warto kupić sobie specjalną herbatkę na pobudzenie laktacji.
Na kryzys laktacyjny dobre są też niektóre zioła, m.in. czarnuszka, kminek, koper włoski, anyż, bazylia, liść barwnika, ziele rutwicy, nasiona pietruszki, sok z marchwi, ziele werbeny, szyszki chmielu, ogórecznik, pokrzywa. Można je zaparzyć, odstawić do wystygnięcia, odcedzić i wypić na pobudzenie laktacji.
„Pierwszy okres od urodzenia, zwykle jest to pierwszy tydzień, wymaga kilkunastu karmień na dobę, w tym także w nocy, póki samoistnie, po kilku dniach, nie wytworzy się przerwa nocna. Pokarm matki całkowicie zaspokaja pragnienie i głód. Nie trzeba zatem podawać dziecku żadnych innych napojów. W drugim tygodniu sytuacja zazwyczaj na jakiś czas stabilizuje się i potrzeby noworodka ograniczają się do 6-8 karmień na dobę” – wyjaśnia Jadwiga Górnika w swojej książce.