Śmierć łóżeczkowa to zjawisko, które budzi olbrzymi lęk wśród rodziców noworodków. Wielki niepokój potęguje dodatkowo fakt, że tak naprawdę nie wiadomo do końca, co jest przyczyną tego zjawiska. Lekarze wciąż badają okoliczności niespodziewanych zgonów noworodków.
I chociaż zagadka śmierci łóżeczkowej nie została jeszcze do końca rozwiązana, to jednak w ostatnich czasach pojawiło się pewne światełko w tunelu. Jak czytamy w portalu Sfora.pl - australijscy naukowcy zauważyli, że w wielu przypadkach do śmierci łóżeczkowej dochodzi wtedy, gdy noworodek śpi w jednym łóżku ze swoimi rodzicami.
Specjaliści ostrzegają przed tego typu praktykami. Wielu z nich uważa, że takie postępowanie niesie za sobą bardzo wielkie ryzyko. Delikatny noworodek, śpiąc w jednym łóżku ze swoją mamą, ma bardzo ograniczony dostęp do powietrza. Jest również narażony na przegrzanie się.
Nie brakuje jednak również przeciwników tej teorii. Niektórzy specjaliści twierdzą, że rodzice nie mają się czego obawiać. Śmierć łóżeczkowa wcale nie jest spowodowana nieprawidłową opieką. Uważają oni, że główną rolę odgrywają tutaj uszkodzenia w budowie układu nerwowego malucha oraz pewne uwarunkowania genetyczne.
Popierając jedną bądź drugą teorię, jednego możemy być pewni. Aby ustrzec swoje dziecko przez tragedią, trzeba zachować wszelkie środki ostrożności. Dla własnego spokoju kłaść malucha zawsze w jego łóżeczku. Zapewnić mu dostęp do świeżego powietrza, ułożyć w odpowiedniej pozycji, a gdy zachodzi taka potrzeba, czuwać nad jego oddechem.
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
PLEMNIKOWY RASIZM: Banki spermy nie chcą nasienia od rudych facetów!
Kobiety nie mają ochoty rodzić i wychowywać ryżych dzieci.
"Dziecko?" "Dziękuję, wolę zwierzątko!" - POLACY już nie chcą być RODZICAMI
Ciąże to zwykle WPADKI, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie decyduje się na potomstwo, kiedy pracy i pieniędzy BRAK.