W Polsce miejsce na plaży „rezerwuje się” poprzez parawany. W Italii natomiast „zostawia” swój parasol. I choć brzmi to całkiem niewinne, dla włoskich funkcjonariuszy wcale takim nie jest. Zresztą może świadczyć o tym fakt, że toskańskie służby już skonfiskowały 640 takich gadżetów…
Przeczytaj też: 6 najczęstszych rzeczy, które Polacy robią na wakacjach za granicą
Zajmowanie sobie najlepszej miejscówki na plaży czy basenie nie jest zjawiskiem nowym i rzadko spotykanym. I o ile hotele walczą z takimi gośćmi, pilnując od rana leżaków czy po prostu zabierając z łóżek te ręczniki, które znalazły się na nich przed określoną godziną, tyle sytuacja na plażach wydaje się być nieco bardzo skomplikowana. Szczególnie, gdy mowa o publicznych, bezpłatnych obszarach.
Niemniej włoskie władze zdecydowały się walczyć z tą „niesprawiedliwością”. W jaki sposób? Konfiskując parasolki. W konsekwencji zabrano już ponad 600 egzemplarzy z ogólnodostępnej plaży w Orbetello w Toskanii. Podobną akcję zorganizowano także na wyspie Ischia. Dodajmy, że służby zarekwirowały też 15 leżaków, „przytrzymujących” miejsce.
Dlaczego właściwie nie można zostawić parasolek czy łóżek słonecznych na noc na plaży? Cóż, bo jest to nic innego, jak łamanie prawa. Według zasad tego typu miejsca powinny zostać całkowicie puste od zmierzchu do świtu. Warto również wiedzieć, że we Włoszech nie ma zbyt wielu publicznych plaż. Większość jest płatna, a wynajęcie leżaka na cały dzień kosztuje około 25 euro.
Przeczytaj też: Arabowie pokochali Zakopane. Jakimi turystami są mieszkańcy Bliskiego Wschodu?