Wysprzątane, przytulne mieszkanie i smakowity zapach obiadu wyczuwalny od progu po powrocie do domu to marzenie każdej z nas. Ale nie zawsze jest realne, zwłaszcza gdy mieszka się z obcymi ludźmi. Osoby wyjeżdżające na studia często nie mają innego wyjścia, jak zamieszkać z przypadkowymi osobnikami. Chociaż na początku wszyscy wydają się mili, czas weryfikuje to wrażenie.
Na forach jest mnóstwo wpisów dotyczących okropnych współlokatorów. Do ich najczęstszych przewinień należy głośne zachowanie, robienie imprez, podkradanie rzeczy, bałaganiarstwo oraz brak szacunku do pozostałych mieszkańców. Są to jednak tylko nieliczne zastrzeżenia.
O co najczęściej mamy pretensje do naszych współlokatorów? Przeczytajcie te wyznania.
Zobacz także: Właśnie powstała restauracja dla osób, które... nie znoszą innych ludzi!
„Jestem tu od dwoch lat, wcześniej nie mialam takich problemow, bo mieszkałam z naprawdę fajnymi ludzmi. Musiałam sie przeprowadzić ze wzgledu na pracę i trafilam na nich. Nie palę z nimi trawki, nie gram w gierki ani nie interesuje mnie siłownia. Większość czasu przebywam poza domem: pracuję i dużo podróżuję,a le ilekroć wracam, słyszę za ścianą wyzwiska na moj temat. Nigdy w twarz. Mało mnie to obchodzi, niedługo i tak się przeprowadzam, chciałam tylko poczytać o waszych doświadczeniach. Jak radziliście sobie z takim czymś, bo choć mam ich gleboko w d****, czasami podczas słabszych chwil mam ochotę wypaść i zrobić awanturę, tylko ze oni na to czekaja, a ja nie chcę dać im tej satysfakcji”.
„Moja współlokatorka, nazwijmy ją M., nie potrafiła po sobie sprzątać. Zjadła, brudne gary do zlewu i tyle. Kilka razy po niej umyłam, ale w końcu się zawzięłam... Patelnia po jej gotowaniu potrafi stać nawet 4-5 dni, a kuchenka usyfiona całkiem. Raz przyjechała, napisała mi smsa, że w kuchni brudno, ale ona posprzątała, a łazienkę mam zrobić ja.
Wracam...a w kuchni burdel na kółkach, wszędzie okruszki itp. Ręce mi opadły wtedy a do narzeczonego, z którym mieszkam, wyskoczyła z tekstem, że ma podłogę umyć. Nie wspomnę, kto chwilę wcześniej wrócił z ubłoconymi buciorami i przeszedł w nich pół mieszkania, zamiast zdjąć od razu.
I tym podobne kwiatki...”.
Fot. unsplash.com
„Ja też się musze wyżalić, moi współlokatorzy (para) poza syfiarstwem, nie zamykaniem szafek (nigdy) i ogolnym brakiem poczucie tego ze trzeba dbac o wspolna przestrzen maja dwie bonusowe "wady", pierwsza jest taka ze laska kopiuje wszystko co robie, nosze, fryzury, totalnie ssie moja osobowosc a na dodatek otwarcie mnie nie znosi! Druga jest wg mnie najokropniejsza, maja kota, i wiecznie oddcinaja mu dostep do kuwety, zamykaja ja na balkonie albo zapominaja wpuscic kota do pokoju na noc, kota mi najbardziej żal
no i oczywiscie podjeclismy probe dialogu, ale odpowiedzi sa dwie: nie mam ochoty teraz rozmawiac lub odkupie! (nigdy nic nie odkupili), no i bonusowe "ale dlaczego?" jak zwracam o cos uwage, produkuje sie odpowiadajac i nic to nie zmienia, najwyrazniej moje argumenty sa malo przekonywujace”.
„Ja i mój chłopak mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu z inną parą, ale oni są po 30. Są to ludzie, którzy ciągle kłamią i wymyślają na nasz temat niestworzone opowieści. Słyszałam jak kiedyś opowiadali o nas swoim znajomych. Nazwali mnie i mojego faceta patolą, chociaż sami zachowują się jak patologia. Poza tym ona kiedyś podsłuchiwała nad pod drzwiami, a potem pobiegła do swojego partnera i wszystko mu powtórzyła. Przez ścianę było słychac. Śmiali się z nas i drwili. Jak życ z takimi ludźmi?”
Fot. unsplash.com
„Moja współlokatorka zapytała niedawno, czy będzie mi przeszkadzać, jeżeli czasami przyprowadzi na noc swojego faceta. Odpowiedziałam, że nie, ale wkrótce tego pożałowałam. Chłopak przychodzi prawie co noc i kocha się z nią pod moim nosem (dzielimy jeden pokój). Poza tym chodzi po całym mieszkaniu w bokserkach – niczym się nie krępuje”.
„Miałam kiedyś współlokatorkę, która zapraszała do siebie ludzi z roku. Studiowali filologię polską i całymi godzinami recytowali na głos wiersze. Myślałam, że coś im zrobię. Ta dziewczyna przywoziła też z domu mnóstwo rzeczy i każdy słoik miała podpisany, żeby chociaż nikt jej go przypadkiem nie podkradł”.
Zobacz także: Ta instrukcja to hit! Parafia tłumaczy, jak godnie przyjąć księdza po kolędzie
Fot. unsplash.com
„Moja była współlokatorka była strasznym brudasem. Nie myła rąk po skorzystaniu z łazienki (sama to przyznawała), kładła sie też spać w makijażu, a z rana tylko go poprawiała. To były jednak jej najmniejsze grzechy. Ktoregoś pięknego dnia okazało się, że mnie okrada. Z portfela coraz ginęły mi drobniaki, a potem nawet większe sumy. Zaprzeczała, jakoby miała z tym coś wspólnego. Oczywiście pieniądze przestały ginąć, gdy się przeprowadziłam”.
„Moja współlokatorka brudzi muszlę klozetową kałem i nie czyści tego. Poza tym słucha głosno muzyki, otwiera okno w nocy i rano jest zimno, tylko ja przynoszę papier toaletowy i ona też z niego korzysta”.
„Mieszkałam dwa lata w mieszkaniu studenckim w Krakowie. Jeden pokój zajmowałam z przyjaciółką, w drugim było dwóch chłopaków. Jeden był spoko, ale drugi... masakra. Koleś po 30.,taki podstarzały kawaler, który nie może znaleźć dziewczyny. Startował najpierw do mnie (a wiedział, że mam chłopaka), potem do mojej przyjaciółki, której zdążył się nawet oświadczyć po dwóch miesiącach (nie była tak twarda jak ja i trochę z nim kręciła). Nigdy nie spotkałam kogoś, komu by bardziej śmierdziały stopy. Jeździł do domu i przywoził jedzenie, które potem trzymał na balkonie i potrafił jeść np. jajka czy ciasto po miesiącu. Wyrzucili go z pracy za kradzież, z czego potrafił się ładnie wykpić, robiąc szopkę, że nie było go stać na rachunki. W końcu znalazł wybrankę serca, do której wyprowadził się po trzech miesiącach od poznania, a po kolejnych trzech wzięli ślub”.