Czy to się komuś podoba, czy nie, relacje uczeń-nauczyciel to ciągła walka. Jedna strona zawsze ma krytyczne uwagi względem drugiej i na odwrót. Różni nas wiek, doświadczenie, a przede wszystkim rola społeczna. Od ucznia wymaga się bezkrytycznego przyjmowania wiedzy i szacunku wobec pedagoga, a od nauczyciela – wysokiej kultury osobistej, cierpliwości i szacunku dla podopiecznych, bez względu na ich poziom intelektualny i zaangażowanie. Czy można to ze sobą pogodzić? Teoretycznie tak, ale w praktyce to niemal niemożliwe.
Niedawno mogłyście się dowiedzieć z pierwszej ręki, co nauczyciele myślą o współczesnych uczniach. Specjalnie dla nas wypowiedziała się doświadczona nauczycielka, która od lat uczyła w jednym z warszawskich liceów, a od jakiegoś czasu kształci gimnazjalistów. Nasza rozmówczyni wskazała na 7 grzechów głównych młodych ludzi. Nie wszystkim się to spodobało.
W wielu komentarzach przyznajecie jej rację, ale nie brakuje także głosów krytycznych. Najczęściej dostrzegacie winę po stronie uczniów, ale nie pozostajecie dłużne wobec nauczycieli. Dzisiaj oddajemy Wam głos i publikujemy najbardziej krytyczne głosy. Pedagodzy powinni wziąć je sobie do serca...
„Większość ma swoje dziwactwa, zdarza im się nadużywać władzy, grać rolę wyroczni, być bardzo niesprawiedliwymi, zadzierać nosa z racji pełnionej funkcji i zajmowanego stanowiska, a często niestety ich intelekt pozostawia wiele do życzenia: bazują na utartym schemacie, widać, że się nie rozwijają, nic nie czytają, stawiają przede wszystkim na odtwórczość. Najgorsze w szkole jest to, że każdy uczeń, który nie pasuje do wizerunku „grzecznego” (wedle szkolnych skostniałych standardów, typu ulizane włoski i biała bluzeczka) automatycznie ma podlegać „naprawie”. Nauczyciele roszczą sobie prawo do wypowiadania się na każdy temat, potrafią powiedzieć komuś, że jest nikim i nic w życiu nie osiągnie, bo ma pomalowane rzęsy, albo jednorazowo nie nauczył się na jeden z miliona szkolnych testów, które później w życiu nie znaczą dosłownie nic”.
„Żaden nauczyciel nie będzie szanowany za sam fakt piastowania funkcji nauczycielskiej. Ponadto, szacunku potrzebuje zarówno uczeń jak i nauczyciel, a ci drudzy często sądzą. że ze swych nauczycielskich wyżyn mogą zrobić i powiedzieć wszystko, także rzeczy i słowa niekoniecznie poprawne z pedagogicznego punktu widzenia, które młody człowiek będzie potem pamiętał latami”.
„Generalnie nauczyciele są osobami bardzo specyficznymi i mam do nich negatywny stosunek. Zawsze była miła i grzeczna, ale swoje myślałam. Wykształciłam się, ale nie dzięki nauczycielom, tylko dzięki sobie i książkom. Ja nauczyciela poznam na kilometr i nie jest to komplement”.
„Nie bez przyczyny uważa się, że nauczyciel powinien być przede wszystkim pedagogiem i człowiekiem z powołaniem do pracy z młodzieżą. Ukończone studia nie wystarczą, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy dostęp do informacji jest nieograniczony - do zawodu nauczyciela trzeba mieć odpowiedni profil psychologiczny i potrafić z młodzieżą rozmawiać, bo większość niestety nie jest książkowo grzeczna i jeśli nauczyciel myśli, że po studiach pójdzie, siądzie za biureczkiem i będzie tylko gawędził, a dobrze ułożona młodzież będzie spijać słowa z jego ust, to chyba naczytał się podczas studiów bajek, a nie rzetelnych podręczników. W każdy zawód wpisane są właściwe dlań wyzwania - potrafić przekazać wiedzę i wpłynąć na ucznia, także tego trudniejszego, to zadanie pedagoga”.
„Jeśli nauczyciel nie ma szacunku to ucznia, to czemu uczeń ma mieć szacunek do nauczyciela? Na to też trzeba sobie zasłużyć, nic za darmo nie ma. W liceum miałam matematyczkę, która potrafiła powiedzieć dziewczynom, że są grube, brzydkie albo są tępakami, bo nic nie umieją. Albo do koleżanki, która trochę więcej waży powiedziała kiedyś: ,,Rusz swoje cztery litery z krzesła i podejdź do tablicy”. Sorry, ale tak do ucznia się nie mówi, nawet jak jest niezbyt inteligentnym. Albo była u mnie jedna dziewczyna, która miała obniżony poziom z matmy, a nauczycielka mówi do klasy: „piszmy wszystko wyraźnie na tablicy, by X zrozumiała o co chodzi”... To jak tu wymagać szacunku do siebie, skoro uczniów traktuje się jak rzecz?”
„Nikt im nie każe uczyć w szkołach, skoro nie potrafią dogadać się z młodzieżą, to niech znajdą sobie inną pracę. Narzekają tylko, jak to mają ciężko. No tak, bardzo ciężko, każde święta - wolne, ferie - wolne, wakacje - wolne i oczywiście wszystko płatne. Coś nie pasuje, to niech rzucą tę pracę i idą szukać innej, niech pracują od rana do nocy, a w ciągu roku niech wystarczą im 2 tygodnie urlopu. Ciesze się, że skończyłam szkołę i więcej nie muszę oglądać żadnych nauczycieli. Odkąd skończyłam 13 lat do teraz miałam dwóch normalnych nauczycieli, którzy potrafili czegoś nauczyć i mieli prawidłowe podejście do uczniów, byli szanowani. Reszta siedzi w tej szkole, chociaż od razu widać że nie cierpią młodzieży”.
„Przypominam sobie najgorszego nauczyciela, jakiego miałam okazję spotkać... Chamski, ignorant, najchętniej splunąłby na nas wszystkich, absolutny brak kultury i jeszcze prawi nam wywody na temat mówienia „dzień dobry” na korytarzu! Jesteśmy dorośli i możemy decydować, komu należy się nasz szacunek, a komu nie. Wśród uczniów sytuacja jest identyczna. Ja akurat jestem z rodzaju tych, którzy mają cel i do niego dążą, uczę się bardzo dobrze, ale jednocześnie nie jestem zahukanym kujonem, dlatego mam dobre relacje z nauczycielami. Ale najważniejsze jest to, że tak musi być w obie strony: dobry nauczyciel - dobry uczeń, jeśli jedno z nich jest bezczelne, aroganckie czy nieuprzejme to po prostu na szacunek i większą uwagę nie zasługuje. Uważam, że nauczyciel nie powinien pochylać się nad tymi, którzy mają go gdzieś, ale nad tymi, którzy pomocy czy wsparcia potrzebują”.