Osoby wątpiące w świeckość naszego państwa bardzo często przytaczają argument, że w innych krajach lekcje religii nie odbywają się w szkołach i nie są finansowane z podatków wszystkich (także niewierzących) rodaków. A nawet jeśli znajdują swoje miejsce w publicznych placówkach, to bardziej przypominają wykłady religioznawcze, niż katechezy jednowyznaniowe. Na dodatek, uczniowie nie mają prawa wyboru, bo w polskich szkołach naucza się wyłącznie religii katolickiej, a ocena z tego przedmiotu wpisywana jest na świadectwo. Powoli coś się w tej kwestii zmienia.
Kilka lat temu wprowadzono możliwość wyboru etyki, czyli uniwersalnej nauki na temat moralności, która nie jest zakorzeniona w żadnej religii. Był to jednak wybór złudny, bo z racji obecności księdza w szkole, wielu uczniów boi się publicznie deklarować swój światopogląd i często wbrew sobie wybiera katechezę, ulegając presji większości. A nawet jeśli są zainteresowani świecką etyką, to i tak nie mogą skorzystać z tego prawa. Do tej pory lekcje tego typu organizowano wyłącznie w sytuacji, jeśli zgłosi się przynajmniej siedmiu uczniów. W tym roku szkolnym jest już inaczej.
W pierwszych dniach września uczniowie będą musieli złożyć pisemną deklarację, który przedmiot wybierają.
Nowości w tym względzie jest kilka. Przede wszystkim – pisemna deklaracja dotyczy nie tylko uczniów zainteresowanych etyką, ale także religią. Zapobiegnie to sytuacji, kiedy uczestnicy katechezy czują się zmuszeni do zajęć z doktryny katolickiej. Nie trafiają na nie z automatu, ale na podstawie własnego wyboru. Po drugie – rozporządzenie Ministerstwa Edukacji sprzed kilku miesięcy eliminuje przepis, który mówił o minimum 7 chętnych uczniach. Od teraz zajęcia z etyki muszą zostać zorganizowane nawet dla jednej zainteresowanej osoby. Po trzecie – nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać zarówno etykę, jak i religię. Wcześniej takie łączenie nie było możliwe.
Czy to wystarczy, by wreszcie móc określić polskie szkolnictwo mianem świeckiego? Cytowana przez „Gazetę Wyborczą” Dorota Wójcik, dyrektorka fundacji „Wolność od Religii”, ma poważne wątpliwości. Jej zdaniem szkoły wciąż wywierają presję na uczniów, by uczestniczyli w uroczystościach szkolnych, które zawierają elementy religijne lub w całości odbywają się w kościołach.
Wystarczy wspomnieć o mszy na rozpoczęcie roku szkolnego. W większości szkół nabożeństwo traktowane jest jako obowiązkowa część tego dnia.
Fundacja „Wolność od Religii” rozpoczyna akcję informacyjną. W pobliżu szkół będą rozdawane ulotki przypominające o prawie do wolności sumienia każdego, także małoletniego ucznia. W informatorach pojawią się także metody walki z praktykami dyskryminującymi. Kolejny etap to stworzenie strony internetowej, za pomocą której będzie można zgłaszać wszelkie nadużycia. Planowane są również szkolenia dla nauczycieli i dyrektorów szkół. Mają one uwrażliwiać na problemy niewierzących uczniów, którzy mogą czuć się w szkole mniej ważni i odrzuceni.
Złożone na początku roku szkolnym oświadczenie o chęci uczestnictwa w lekcjach religii lub etyki będzie można w każdej chwili zmienić. Mimo wszystko, specjaliści nie przewidują masowego odpływu uczniów od znanej wszystkim katechezy.
Myślicie, że to dobry pomysł? Czy same wypełniłyście już oświadczenie na ten temat?