Chyba nie ma bardziej znienawidzonego zawodu. Trudno wskazać chociaż jedną osobę, która szanowałaby pracowników infolinii. Telemarketerzy nie bez powodu kojarzą nam się wyjątkowo źle - są nadgorliwi, często niegrzeczni, nie do końca uczciwi i coraz trudniej ich zbyć. Karolina, która od kilku lat zajmuje się telefoniczną obsługą klienta, doskonale o tym wie. I właśnie dlatego postanowiła się zrehabilitować.
Młoda kobieta zdecydowała się ujawnić najbardziej skrywaną tajemnicę wielu firm działających w tej branży. Coś, o czym większość z nas nie wie i nigdy by się nie dowiedziało, gdyby nie przypływ jej szczerości. Okazuje się bowiem, że ostrzeżenie o rejestracji rozmowy dotyczy nie tylko właściwego dialogu, ale także wszystkiego, co dzieje się przed połączeniem oraz w jego przerwie. To, że ty słyszysz kojącą melodyjkę wcale nie oznacza, że druga strona nie wie o czym wtedy mówisz…
Jaki jest tego cel i czy można to nazwać podsłuchiwaniem? Ujawniamy szokujące fakty.
Zobacz również: Na słuchawce, czyli najgorsza praca świata?
fot. Thinkstock
Karolina pracuje „na słuchawce” od kilku lat, choć często zmienia firmy. Jest prawdziwą weteranką telemarketingu. Jak twierdzi, jest w stanie uspokoić nawet najbardziej zdenerwowanego klienta. Albo wcisnąć sprzedawany towar, kiedy druga strona wcale go nie chce. Zarzeka się jednak, że w życiu zawodowym kieruje się uczciwością i unika nieetycznych zachowań. Właśnie dlatego zdradza nam ten sekret.
- Trudno powiedzieć, żeby to była jakaś wielka tajemnica. Nie można tego nazwać oszustwem czy działaniem na szkodę klienta. To szczegół, który nikogo nigdy nie zajmował. Człowiek z góry zakłada, że kiedy słyszy w słuchawce muzyczkę, to po drugiej stronie pracownik infolinii jest zajęty czym innym. To jednak nie zawsze prawda. Włączona melodia zazwyczaj oznacza brak możliwości rozmowy, ale wszystko, co wtedy wygadujesz, jest słyszane i rejestrowane - ujawnia.
Zdarzyło ci się wtedy śpiewać, rozmawiać z członkiem rodziny lub przeklinać? Prawnicy infolinii mogli to podsłuchać.
Zobacz również: REPORTAŻ: Jestem kasjerką i nienawidzę swoich klientów
fot. iStock
- Ludzie zakładają, że rozmowa to wyłącznie czas, kiedy konsultant słyszy ich, a oni jego. Prawda jest jednak taka, że rejestrowane i słyszalne jest całe połączenie. Od momentu dostania się na linię, aż do odłożenia słuchawki. Nawet jeśli słuchasz przez 15 minut muzyczki - nie jesteś wtedy sam na sam z automatem. W wielu firmach pracownicy mogą w każdej chwili podsłuchać, co robisz i mówisz w czasie tej krótkiej przerwy - zdradza.
Karolina twierdzi, że to chyba najciekawsza część jej zawodu. Klienci są wtedy wyjątkowo szczerzy i wylewni, bo nie spodziewają się podsłuchu. Taka nieuwaga prowadzi do tego, że przypadkowy człowiek po drugiej stronie słuchawki może poznać nasze najbardziej skrywane sekrety.
- Mało kto siedzi w zupełnej ciszy. Zazwyczaj ludzie mówią sami do siebie i używają wtedy bardzo niecenzuralnych słów. Często jestem świadkiem kłótni i intymnych rozmów, których wolałabym nie słyszeć. Ostatnio wróciłam do połączenia i już chciałam się zgłosić, kiedy jakiś pan opowiadał swojej kobiecie, co jej zrobi w sypialni. Aż się zaczerwieniłam - wyznaje.
Zobacz również: Który serwis społecznościowy szkodzi nam najbardziej? Naukowcy znają odpowiedź!
fot. Thinkstock
Pracownica infolinii w ten sposób dowiaduje się niemal wszystkiego o swoich klientach. Ci rozmawiają o życiu seksualnym, chorobach, relacjach rodzinnych i różnego rodzaju problemach.
- To nie tak, że siedzę i podsłuchuję, bo nie mam nic innego do roboty. 99 procent czasu, kiedy włączamy muzyczkę, naprawdę nikt cię nie słyszy. Nie mamy takiej potrzeby. Ale zanim ściągnę słuchawki, bo muszę coś sprawdzić albo zakładam je z powrotem, żeby ponownie nawiązać rozmowę - zdarza się usłyszeć to i owo. Ten mechanizm wykorzystywany jest również po to, żeby nie odezwać się w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy słyszę, że rozmówca jest wściekły i klnie - czekam aż się uspokoi i dopiero wtedy do niego wracam. Mam nadzieję, że kiedy prawda wyszła na jaw, ludzie zaczną się trochę hamować - mówi Karolina.
Jej zdaniem nie ma w tym nic złego, że większość klientów nie jest świadomych tego procederu. Operator zawsze informuje o rejestracji rozmowy. Nie wspomina o przerwie na muzyczkę.