Studentki to na pierwszy rzut oka ambitne, młode kobiety, jednak pozory czasami mylą. Pod postawą grzecznej, pilnej uczennicy skrywają mroczne tajemnice. Rano idą na wykład, a wieczorem na imprezę. Zdejmują dżinsy i sweter, a zakładają krótką sukienkę i kozaki na wysokim obcasie. Przeistaczają się w wampa z oczami pomalowanymi czarnym eyelinerem i czerwoną szminką na ustach. Mało kto poznałby w nich studentki wyższej uczelni. Ale to i tak tylko jedno z wielu niegrzecznych wcieleń tych młodych kobiet. W dużych miastach na porządku dziennym jest palenie trawki, libacje alkoholowe, a w niektórych przypadkach nawet narkotyki. Nie brakuje też dziewczyn sprzedających swoje wdzięki. Jak wiadomo, na studiach trudno się utrzymać, bo trzeba opłacić stancję, rachunki, za coś żyć, jakoś się ubrać i kupić materiały do nauki. Są też studentki, oferujące usługi seksualne, bo cenią życie na wysokim poziomie. „Na sprzedawaniu swojego ciała można nieźle zarobić” - przekonuje studentka z Wrocławia, która nie chce ujawnić swojego imienia. „Potrafiłam wyciągać od klientów nawet 4 tys. zł miesięcznie. Po kilku latach chciałam z tym zerwać, ale przywykłam do markowych rzeczy. Studia już skończyłam, ale nie przestałam sypiać z mężczyznami. Teraz mam jednego stałego klienta” - wyznaje.
Czy naprawdę tak wiele polskich studentek prowadzi podwójne życie? Udało nam się dotrzeć do kilku młodych kobiet, które opowiedziały nam prawdę. O sobie oraz o znajomych dziewczynach. Imiona zostały zmienione na ich prośbę.
Zobacz także: Czy to najpiękniejsza studentka prawa w Polsce? Poznajcie Weronikę!
Fot. Thinkstock
- Niestety jest część prawdy w tym, co mówi się o studentkach. Że palą, piją, zadają się z przypadkowymi mężczyznami i robią nawet gorsze rzeczy, ale o tym opowiem za chwilę – mówi Mariola z Warszawy. - Wydaje mi się jednak, że problem tkwi głównie w zmianie obyczajów. Teraz jest normą, że młode dziewczyny wrzucają do Sieci zdjęcia w skąpych majtkach i krótkich koszulkach, co oczywiście nie znaczy, że kiedyś kobiety prowadziły się idealnie. Obecnie po prostu wolą iść na łatwiznę niż męczyć się. Tak mi się wydaje. Niektóre natomiast mają tak trudną sytuację życiową, że właściwie im się nie dziwię. Nie mam zamiaru ich oceniać, bo sama nie jestem lepsza.
Mariola studiuje budownictwo, ale nie chce zdradzić, na jakiej uczelni.
- Na ten kierunek nie tak trudno się dostać, ale utrzymać się to już inna bajka. Studia są dla mnie jedyną szansą na lepszą przyszłość. Wychowałam się w biednej rodzinie i mama zawsze powtarzała, że chce dla mnie lepszego życia. Nie jestem bardzo zdolna, ale za to pracowita. Dlatego jakoś udało mi się dostać na budownictwo. Niestety już na pierwszym roku miałam problemy z zaliczeniami, chociaż się uczyłam. Na korki nie było mnie stać. Kiedy groziło mi widmo dwóch warunków, postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić. Poszłam do wykładowców i dyskretnie dałam do zrozumienia, że chętnie zaliczę przedmioty w inny sposób. Szybko zrozumieli, o co chodzi. Jeden zgodził się od razu, a drugi był oburzony. Jak się okazało, tylko pozornie. Potem przystał na układ. Kiedy robiłam to pierwszy raz, byłam przerażona i miałam ochotę się wycofać, ale było za późno. Drugie podejście wspominam trochę lepiej. Po jakimś czasie zupełnie się przyzwyczaiłam. Tym sposobem uniknęłam warunków. Piąteczki wylądowały na moim koncie.
Fot. Thinkstock
Mariola przyznaje, że nie z każdym wykładowcą da się dogadać.
- Nauczyłam się już rozpoznawać tych, których mogę skusić swoimi wdziękami. Na ogół to ci starsi – nieszczęśliwi w małżeństwie - oraz samotni. Wpadka zdarzyła mi się tylko raz. Pamiętam wykładowcę, który nie przystał na układ i zagroził, że o wszystkim powiadomi władze uczelni. Wystraszyłam się, ale na szczęście nie spełnił swojej groźby. Teraz już uważam. Nie mam o sobie złego zdania. Robię to, co muszę. Oddaję swoje ciało tylko w zamian za dobre oceny. Co prawda żyję bardzo skromnie, ale powtarzam – sypiam z wykładowcami tylko w przypadku, gdy nie ma innego wyjścia. Ilu ich było? Kilku, nie pamiętam dokładnie. Czasami załatwiałam sobie dobre oceny w ten sposób, że sypiam z jednym profesorem i oczekuję, że porozmawia o mnie z drugim, u którego chcę zaliczyć przedmiot. Jak na razie mam szczęście. W ten sposób dotarłam do drugiego roku studiów. Niedługo zaprzestanę mojego procederu.
Kasia uprawia podobne zajęcie.
- W Krakowie, gdzie studiuję, wszystko jest bardzo drogie. Dostałam się na studia dzienne, więc rzadko kiedy mogę dorobić do domowego budżetu. Moja sytuacja finansowa zmusiła mnie do sypiania z mężczyznami za pieniądze. Nie jestem pierwsza ani ostatnia. Wiem, że na moim roku jest jeszcze kilka takich dziewczyn. Nie kryjemy się z tym między sobą. Nie robimy tego dla przyjemności. Po prostu chcemy żyć na godnym poziomie: pragniemy ładnie się ubierać, móc czasem wyjść do kina czy kawiarni. Trudno jest sobie wszystkiego odmawiać, gdy inne dziewczyny chodzą wystrojone i w każde wakacje wyjeżdżają za granicę. Teraz mam stałego klienta, który czasami zabiera mnie na weekend na wycieczkę do innego kraju. Dzięki temu zwiedziłam już Grecję, Hiszpanię, Węgry, Egipt i Tunezję. Nie żałuje też pieniędzy na ubrania dla mnie. Co miesiąc zabiera mnie na zakupy i wydaje ok. 1000 zł. Oprócz tego daje mi 300 zł za jedną noc. Spotykamy się dwa razy w tygodniu. Pewnie mogłabym wyciągnąć od niego więcej. Facet jest bajecznie bogaty. Ma swoją firmę, a oprócz tego zajmuje się jeszcze innymi sprawami. Cóż, ale i tak nie mogę narzekać.
Fot. iStock
Pierwszy raz nie był dla Kasi trudny.
- Niektóre dziewczyny twierdzą, że nie mogłyby tego robić bez miłości, ale dla mnie to żadem problem. Seks jak seks. Dopóki partner jest zadbany i nie traktuje mnie przedmiotowo, wszystko jest w porządku. Myślę, że miałam szczęście ze swoim. Umówiłam się z nim przez Internet, spotkaliśmy się i tak już zostało. Wcześniej robiłam to z innymi i też za pieniądze, ale kilka razy trafiłam na buraków. Raz zdarzyło się też, że nie dostałam żadnych pieniędzy. Dlatego trzymam się obecnego klienta i nie żądam wyższych kwot. Tak jak teraz jest w porządku.
Ula nie ma kłopotów finansowych, ale okres studiów traktuje jak okazję do dobrej zabawy. Jej nocne życie polega na imprezowaniu.
- Człowiek musi wyszaleć się w młodości, bo potem będzie próbował to sobie odbić. Dlatego imprezuję na całego i staram się spróbować wszystkiego. Jestem na pierwszym roku, a już zdążyłam zrobić sobie tatuaż. Kilka razy miałam okazję palić trawkę. Na narkotyki na razie nie się nie odważyłam. To spore ryzyko, no i nie za bardzo mnie stać. Znam jednak ludzi, którzy zażywają je regularnie. Oczywiście to studenci.
Weekend bez imprezy dla mnie nie istnieje. Potrafię balować przez kilka dni z rzędu. Kilka razy przyszłam na kacu na wykłady. Żaden z wykładowców się nie zorientował. Cieszę się życiem i korzystam z młodości. Nie mam zamiaru być jak ci sztywniacy, którzy każdy wolny wieczór spędzają nad książkami i w ogóle nie mają życia towarzyskiego.
Co myślicie o postępowaniu tych dziewczyn? Macie w swoich znajomych osoby, które prowadzą podobny styl życia?
Zobacz także: MĘSKIM OKIEM: Ze studentką jakiego kierunku wolałbym się nie spotykać?