REPORTAŻ: Mam kompleks paskudnego głosu. Ludzie uciekają, kiedy mnie słyszą!

Kasia i Marta twierdzą, że nikt nie słucha tego, co mają do powiedzenia. Liczy się wyłącznie ich nieprzyjemna barwa głosu.
REPORTAŻ: Mam kompleks paskudnego głosu. Ludzie uciekają, kiedy mnie słyszą!
13.07.2015

Każdy człowiek rodzi się z zestawem indywidualnych cech, które wpływają na postrzeganie nas przez innych. Większość z nich dotyczy naszego wyglądu, który można mniej lub bardziej modyfikować, ale nie zawsze jest to możliwe. Możesz zmienić kolor włosów, a nawet oczu, zawalczyć o lepszą figurę, operacyjnie wpłynąć na kształt nosa, uszu i niemal wszystkich innych części ciała. Głosu tak łatwo nie zmienisz. Jego barwa jest przez większość nas bagatelizowana – szybko się do niego przyzwyczajamy i jeśli tylko nie drażni innych, przestaje mieć większe znaczenie.

Istnieją oczywiście metody modulacji głosu i świadomego wpływania na jego barwę. Wymaga to jednak sporej cierpliwości i ogromnych nakładów własnej pracy. Po kilku latach ćwiczeń niektórym udaje się obniżyć lub podwyższyć głos, choć zazwyczaj efekty trudno nazwać spektakularnymi. Tymczasem, osoby obdarzone skrzeczącą i drażniącą barwą jakoś muszą z tym żyć. Każdego dnia mierzą się z często skrajnymi reakcjami innych ludzi.

Poznajcie Katarzynę, która cierpi z powodu bardzo piskliwego, niemal dziecięcego głosu, który dla wielu rozmówców jest nie do zniesienia oraz Martę, która (jak sama twierdzi), zamiast mówić – skrzeczy.

dziewczyna w okularach

Kasia ma 21 lat, studiuje geodezję i wydaje się bardzo nieśmiała. Jak mówi, w głębi duszy jest żywiołową młodą dziewczyną, a to że jest postrzegana jako cicha i wycofana, to wyłącznie „zasługa” jej barwy głosu. Rzadko kiedy się odzywa, bo boi się reakcji otoczenia. Nie na to, co ma do powiedzenia, ale w jaki sposób to zrobi. Według niej, kiedy już musi się odezwać, nikt nie zwraca uwagi na treść. Liczy się wyłącznie forma.

Od najmłodszych lat bardziej piszczałam, niż mówiłam, ale rodzice przekonywali mnie, że z wiekiem barwa na pewno się zmieni. Z tego powodu nigdy nie trafiłam do logopedy, ani żadnego innego specjalisty od emisji głosu. Lata mijały, a ja piszczałam jeszcze bardziej. Od kiedy pamiętam mam przezwisko „piszczałka”. Wszystko doprowadziło do tego, że zamknęłam się w sobie, a kiedy musiałam się odezwać, to robiłam to bardzo niewyraźnie. Zanim wypowiadałam słowo, chciałam już je skończyć. Byle nie piszczeć za długo – opowiada nam o swoich doświadczeniach.

Ze swojego problemu i największego kompleksu nie udało jej się wyrosnąć. Można powiedzieć, że trauma się wręcz pogłębia.

dziewczyna w okularach

Możecie sobie wyobrazić, jak wyglądało moje chodzenie do szkoły, obcowanie z rówieśnikami, nie mówiąc już o relacjach z chłopakami. To wszystko wymaga bezpośredniego kontaktu, a trudno osiągnąć to przy pomocy języka migowego. Trzeba mówić i to najlepiej bardzo dużo, bo ludzie wolą osoby rozgadane i otwarte, niż takie, które boją się odezwać. Ja mentalnie bardzo tego chciałam i gdyby nie barwa głosu, pewnie byłabym gadułą. Mój kompleks zdążył mnie jednak bardzo zablokować. Znajomych nie miałam praktycznie nigdy. Może oni nawet mieliby ochotę się ze mną kolegować, ale nie wykazywałam żadnej inicjatywy. Ze strachu przed odrzuceniem i ośmieszeniem – tłumaczy Kasia.

21-latka jest w stanie przytoczyć mnóstwo sytuacji, kiedy tempr głosu doprowadził do jej kompromitacji. Najgorzej wspomina wszelkie próby flirtu z chłopakami. - Ostatnio siedziałam z koleżanką w lokalu, podeszło dwóch kolesi, zagadują nas, kumpela coś odpowiada i wreszcie pada pytanie skierowane do mnie. Odezwałam się i widzę w ich oczach, jak gaśnie całe zainteresowanie. Szybko się zmyli. Nie zdążyłyśmy nic konkretnego powiedzieć, więc musiało chodzi o mój głos – twierdzi.

Czy kiedykolwiek próbowała coś z tym zrobić? Jeszcze nie. Sama uważa, że teraz potrzebuje opieki przede wszystkim psychologicznej.

dziewczyna w okularach

Marta ma 29 lat i pracuje w branży odzieżowej. Negocjuje z dostawcami, wspiera marketing firmy, ale nie ma bezpośredniego kontaktu z klientami. Większość spraw załatwia drogą elektroniczną, co pozwala jej uniknięcia kłopotliwych sytuacji. Sztukę komunikacji pisemnej opanowała do perfekcji. Ze sztuką mówienia ma ogromny problem. Jest przekonana, że ze względu na tempr głosu nikt nie traktuje jej poważnie. Bo kto chciałby rozmawiać ze „skrzeczącą ropuchą”?

Ropuchy sobie nie wymyśliłam. Kiedyś często słyszałam takie epitety w szkole. Teraz obracam się wśród ludzi dorosłych, więc raczej tego nie komentują, ale i tak wiem, że ich śmieszę, a czasami wręcz denerwuję. Nie obrażam się. Gdybym miała się dogadać sama ze sobą, to chyba bym nerwowo nie wytrzymała. Tego dźwięku nie da się długo słuchać. Raz zrobiłam prosty eksperyment – nagrałam się na dyktafon, a potem próbowałam to odsłuchać. Po kilkunastu sekundach miałam dosyć – twierdzi.

W przeciwieństwie do Kasi, ona próbowała zmienić swój głos. Czy praca ze specjalistą przyniosła oczekiwane rezultaty?

dziewczyna w okularach

To nie były zajęcia u logopedy, bo nie mam wady wymowy. Potrafię mówić wyraźnie. Przez kilka miesięcy szkoliłam się u trenerki od emisji głosu, która nauczyła mnie świadomego korzystania z aparatu mowy, odpowiedniego oddechu, używania przepony. To strasznie ciężka robota, bo efekty nie pojawiają się z dnia na dzień. Dzięki temu mówię jednak w mniej skrzeczący sposób, o ile można tak powiedzieć o osobie, która dalej skrzeczy. Chodziło o to, abym już tak nie drażniła rozmówcy. Kiedy się uspokoję i zastosuję znane mi techniki, jest naprawdę dobrze. Gorzej, jeśli mam się odezwać bez przygotowania i w stresie. Wtedy wraca stara, znienawidzona barwa – mówi Marta.

Nasza bohaterka twierdzi, że nieprzyjemny tempr głosu utrudnia jej życie. Kilka razy straciła szansę na wymarzone stanowisko, chociaż spełniała wszystkie obiektywne wymagania pracodawcy. Nastawienie do jej kandydatury zmieniało się w momencie pierwszej bezpośredniej rozmowy.

Ludzie męczą się, kiedy mnie słuchają. Sama się z tym męczę – twierdzi.

dziewczyna w okularach

Kasia i Marta dobrze wiedzą, jak nieprzyjemne potrafią być reakcje innych ludzi. Dostrzegają swój problem, ale zdają sobie także sprawę, że nie mają na niego większego wpływu. Nie każdy głos można zmienić, a w społeczeństwie jakoś trzeba żyć. Wspólnie zachęcają do tego, by spojrzeć na takie osoby, jak one, w bardziej łaskawy sposób.

- Rozumiem, że czasami to się wydaje śmieszne i trudno się opanować, ale błagam – nie wyśmiewajcie ludzi takich, jak ja. Nie prosiłam się o taką barwę i nie mam na nią żadnego wpływu. Akceptuję to, że niektórych mogę irytować moim piszczeniem, ale to nie powód, żeby się ode mnie odsuwać i ignorować – apeluje Kasia.

Wszyscy powtarzają jak mantrę, że liczy się wnętrze, osobowość i to, co mamy w głowie. Kiedy spotykasz osobę piszczącą, skrzeczącą, sepleniącą lub z jakąkolwiek inną wadą wymowy – przypomnij sobie o tym. Spróbuj skupić się na tym, co mówi, a nie w jaki sposób – przekonuje Marta.

Polecane wideo

Komentarze (14)
Ocena: 5 / 5
Gaga (Ocena: 5) 28.02.2019 17:42
Dokładnie, liczy się tylko atrakcyjność fizyczna i atrakcyjna barwa głosu, wnętrze nie ma znaczenia. Osoba piękna może zachowywać się jak buc i ostatni debil a i tak bedzie miał branie, osoba z aksamitnym tembrem może gadać największe głupaty a i tak będzie słuchana, dla samej przyjemnośći nawet. Wszystko można wytłumaczyć psychologią ewolucyjną ale nie miejsce tu na to a samo dobre i ciekawe wnętrze nie da powodzenia w życiu, pozamiatane.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.07.2015 14:11
a mi wszyscy mowia ze mam glos radiowy często slysze taka opinie z czego jestem bardzo zadowolona .sama tez lubie jak ktoś ma przyjemny glos
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.07.2015 13:58
A ja mam bardzo nisko głos i parę nieprzyjemności z tym związanych było. Kiedyś rozmawiałam z konsultantką Tepsy to mówiłą do mnie per "Pan" (załamka), koleżanka ze studiów po pijaku wyznała, że jak mnie pierwszy raz usłyszała na zajęciach to byłą przerażona, myślała, że za chwilę wyzionę ducha -.- No i...mój ojciec jest dośc muzykalną osobą, zawsze chciał, żebym śpiewała. Ja nie mam słuchu, na profesjonalne ćwiczenia głosowe nigdy nie chodziłam (no dobra, raz... nauczycielka mnie usłyszała i było "o kurcze, jaki niski głos"), no i nie wyciągam standardowych tonów. Chyba, że zaśpiewam "Enigmę" -.-
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.07.2015 10:13
TEMBR GŁOSU a nie "tempr", nie ma czegoś takiego. Masakra, kogo wy zatrudniacie do reda.kcji, samych niedouków chyba.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.07.2015 08:57
a ja nie mówię r,niektórzy mówią,że to urocze,ale no nie wierzę :/
odpowiedz

Polecane dla Ciebie