Rozpiętość liczb jest tutaj tak duża, ponieważ studenci tworzą kompilacje tekstów z kilku różnych źródeł i profesorzy często nie są w stanie wykryć plagiatu. Zazwyczaj młodzi ludzie korzystają z darmowych portali, które dostarczają im gotowych prac niemal na wszystkie tematy. Wykładowcy natomiast przeważnie używają internetowych wyszukiwarek do wykrycia „materiałów źródłowych” piszącego, co nie zawsze jest skuteczne.
Gdyby chcieli skorzystać ze specjalnego portalu, który zawiera ogólnopolską bazę prac, musieliby zapłacić 5 zł z własnej kieszeni. Korzystanie z tego portalu jest obowiązkowe na większości polskich uczelni tylko w przypadku sprawdzania prac dyplomowych. Aby korzystać z tego serwisu, szkoły wyższe muszą oczywiście wykupić abonament.
Problem z plagiatami w Polsce polega także na tym, że studentom nie grożą żadne poważne konsekwencje za oszustwo. W Wielkiej Brytanii za takie przewinienie uczniowie najczęściej są dyscyplinarnie wydalani ze szkół, natomiast w naszym kraju kończy się zazwyczaj na ocenie niedostatecznej i pisaniu pracy od nowa.
Zdarzają się jednak w Polsce także przypadki surowych kar za plagiaty. Studentce z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu odebrano tytuł magistra, a sąd dodatkowo skazał ją na osiem miesięcy robót publicznych. W innej sprawie, jednemu z pracowników uniwersytetu odebrano prawo wykonywania zawodu na 10 lat. W obu przypadkach sprawa plagiatu naukowego była rozpatrywana przez komisję dyscyplinarną i kierowana do prokuratury.
Studenci przyznają, że do podkładania kradzionych tekstów zachęca ich przede wszystkim fakt, że wielu wykładowców zazwyczaj prac nie czyta.
Maja Zielińska
Zobacz także:
Gwiazdy porno poza planem: Jak wygladają na co dzień?
Myślisz, że potrafiłyby uwieść każdego faceta? Zobacz, jakie są naprawdę! Gwarantujemy - Twój ukochany nie obejrzałby się za nimi na ulicy!
Ile kosztuje wynajęcie Świętego Mikołaja?
Wielkimi krokami zbliżają się Święta. Jeśli ktoś myśli o wynajęciu Świętego Mikołaja, musi liczyć się ze sporymi wydatkami.