Zapewne niejednokrotnie w autobusie czy w tramwaju zmuszona byłaś do przebycia całej trasy z zatkanym nosem, gdyż jeden ze współpasażerów - delikatnie mówiąc - niespecjalnie przejmował się higieną osobistą. Za każdym razem zadawałaś też sobie pytanie jak to jest możliwe, że ta sytuacja nie wywołuje żadnej reakcji. Na szczęście to niedługo może się zmienić.
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez gdański ZTM, ponad 77% mieszkańców dużych miast domaga się od kierowców wypraszania śmierdzących pasażerów.
Pomysł ten spodobał się też lubelskim samorządowcom, którzy są na dobrej drodze do wprowadzenia nowych zasad obowiązujących kierowców w środkach komunikacji miejskiej. Mieliby oni prawo do wyproszenia z autobusu osób, których obecność przeszkadza innym podróżnym.
-Chodzi także o pasażerów, z którymi podróżowanie jest przykre z uwagi na brzydki zapach - wyjaśnia Beata Krzyżanowska z lubelskiego magistratu.
Projekt tej uchwały budzi jednak kontrowersje.
-Najpierw trzeba by skodyfikować rodzaje smrodu i ich intensywności. W ten sposób osiągamy wysoki poziom absurdu. Szanuję zdanie tych, którzy nie chcą jechać z kimś, kto śmierdzi. Niech idą więc pieszo lub pojadą własnym samochodem - stwierdza Tadeusz Narkun ze Związku Powiatów Polskich.
Choć pomysł ten może faktycznie wydawać się absurdalny, trudno nie zgodzić się z jego słusznością. Nie ma bowiem nic gorszego w podróży, niż śmierdzący współpasażer.
SŻ