Która z was nigdy w życiu nie zaklęła siarczyście w kryzysowej sytuacji? Nie wydaje nam się, żeby znalazła się tu taka osoba. Spokojnie, przeklinanie najwyraźniej leży w naszej polskiej naturze – jak wykazały sondaże CBOS-u, w Polsce brzydkich wyrazów używają po prostu wszyscy.
Jak podają wyniki sondaży przeprowadzonych przez CBOS, obecnie 8 na 10 Polaków przyznaje się, że używa wulgaryzmów w codziennym komunikowaniu się. Nie mamy się czym chwalić, gdyż to najgorszy wynik w historii.
Najczęściej bluzgi rzucane od niechcenia możemy usłyszeć w miejscach publicznych, a mianowicie w pracy, szkole, na ulicy i na uczelni, podczas gdy w domach dopuszczamy się tego `językowego wykroczenia` bardzo rzadko. Przeklinają wszyscy Polacy, niezależnie od tego, ile mają lat, czy pieniędzy na koncie. Jednakże raczej nie usłyszymy brzydkich wyrazów od osób religijnych, prawicowych i (o dziwo) z wykształceniem podstawowym.
– Niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć, ale kiedy usłyszałem słowo `ch**owizna`, szczęka mi opadła. Zwłaszcza gdy okazało się, że oznacza ono, iż coś jest kiepskie. Z nóg ścięły mnie też `ch**owice` w znaczeniu odludzia – nie może nadziwić się dr Piotr Fąka, specjalista ds. komunikacji, który dwa lata temu współpracował z grupą badaczy z Uniwersytetu Wrocławskiego i stworzył `Słownik polszczyzny rzeczywistej`.
– Ludzie, których podsłuchiwałem, nie mieli świadomości, że przeklinają, byli po prostu w ferworze rozmowy. Porozumiewali się przy pomocy takich środków komunikacji, jakimi dysponują. Żadnych innych nie mają. Ale wystarczały im, by się z innymi dogadać – mówi dr Fąka.
Naukowiec zauważa, że – choć ich walory słuchowe są wątpliwe – wyrazy niecenzuralne są same w sobie bardzo ciekawe, głównie przez ich liczne zastosowania i znaczenia. To, jakiego charakteru nabierze dany bluzg, zależy w dużej mierze od tego, w jaki sposób go przedstawimy, a mianowicie od intonacji. Dla przykładu, słowo `k**wa` może wyrażać zdziwienie, niezadowolenie, współczucie, żal, ale też i szczery zachwyt.
Pytany o szczegóły swoich badań dr Fąka przyznaje, że większość zasłyszanych przekleństw to klasyki gatunku, choć zdarzały się też te bardziej oryginalne. (np. `p***dol Barbie aż się zgarbi` - w znaczeniu: nie przejmuj się). Po raz kolejny obalony został stereotyp niewykształconego faceta w dresie, który nie potrafi sklecić dłuższego zdania bez stosownego ozdobnika. Najczęściej bowiem klną ludzie młodzi (poniżej 34 roku życia), spośród których większość to mężczyźni. Wszyscy ankietowani zgodnie twierdzą, że powodem ich przeklinania jest przede wszystkim stres.
Jedyną Polką, która (podobno) nigdy nie klęła, była pani Wisława Szymborska. Jak zapewnia sekretarz poetki, nienawidziła brzydkich wyrazów. Szczyt wulgarności osiągała mówiąc, że coś jest `do dupy`.
A jak tam u Was z przeklinaniem? Zdarza się wam czasem zakląć siarczyście, gdy coś nie idzie po Waszej myśli?
SŻ