Pierwsze skojarzenia z Polską, kiedy na temat naszej ojczyzny wypowiada się obcokrajowiec – Lech Wałęsa, Jan Paweł II, Solidarność, katolicyzm i... homofobia. Ewentualnie rasizm i antysemityzm. Brak sympatii dla mniejszości to nasz znak rozpoznawczy. Jedni się tego wstydzą, bo to oznacza, że wciąż daleko nam do zachodnich standardów, inni szczycą, bo mamy własne zdanie i nie ulegamy wszechobecnej poprawności politycznej.
Nie ma sensu temu zaprzeczać, bo problem rzeczywiście istnieje. Przez lata zmieniła się jednak jego skala, czego wielu nie potrafi lub nie chce dostrzec. Polacy stają się coraz bardziej liberalni światopoglądowo. Potwierdzają to wyniki badania przeprowadzonego na zlecenie stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza.
Aż 62 procent rodaków dostrzega, że związkom osób tej samej płci nie przysługują żadne prawa. I wielu z nas domaga się, aby wreszcie coś z tym zrobić. Ponad połowa Polaków opowiada się za prawnymi rozwiązaniami, które umożliwią zawieranie związków jednopłciowych.
Poparcie dla tej sprawy wyraża już 55 procent Polaków. Najczęściej opowiadamy się za wprowadzeniem umów notarialnych, które ułatwią życie par jednopłciowych. 37 procent badanych nie ma nic przeciwko temu, aby wprowadzić instytucję związku partnerskiego. 29 proc. ankietowanych domaga się ślubów cywilnych dla osób homoseksualnych, a 15 procent – ślubów kościelnych!
Dlaczego zaczęliśmy wreszcie dostrzegać, że mniejszości są dyskryminowane? Większości z nas wydaje się to zwyczajnie niesprawiedliwie. Skoro dwie dorosłe osoby decydują się na związek, powinny im przysługiwać podobne prawa, jak parom heteroseksualnym – np. wspólne rozliczanie podatków, zasiłek na chorego partnera czy dziedziczenie.
- To pokazuje, że ludzie rozumieją trudne sytuacje, w jakich mogą znaleźć się dwie kochające się osoby, i że trzeba coś z tym zrobić. Ale tak im wszyscy zohydzili "te straszne związki", że mimo to bywają przeciwni formalizacji. Źle im się to kojarzy – stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Hubert Sobecki, członek stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza.
Z badania wynika jednoznacznie, że większość Polaków wcale nie wyznaje radykalnie konserwatywnych wartości. Wręcz przeciwnie – stajemy się coraz bardziej liberalni i otwarci. Nie idzie to jednak w parze z naszą reprezentacją w parlamencie. Wszelkie próby normalizacji tego zagadnienia, czyli wprowadzenia związków partnerskich, kończą się na niczym.
Tu jednak kolejne zaskoczenie – gdyby zależało to od wyborców takich partii jak Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość – sprawa nie byłaby przesądzona. Przychylnie wobec związków tej samej płci opowiada się 40 procent sympatyków PO i... 31 procent wyborców PiS.
Myślicie, że kiedyś uda się to zrobić?