Wykorzystywanie stanowiska do celów prywatnych nigdy nie powinno mieć miejsca. Zwłaszcza, jeśli jest to stanowisko w publicznym urzędzie, a tym samym opłacane z naszych podatków. Tyle w teorii, bo praktyka pokazuje, że urzędnicy często korzystają ze swojej pozycji. Tak jak w Szczecinie, gdzie dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie zaangażowała swoich współpracowników do... organizacji urodzin syna.
Pani dyrektor poprosiła o pomoc pracowników Domu Pomocy Społecznej, a konkretnie – obsługujących placówkę kucharzy. Mieli oni przygotować okolicznościowy catering dla przyjaciół syna, którzy razem z nim będą świętować jego osiemnastkę. Ustną umowę zawarto na linii dyrektor MOPR-dyrektor DPS. Sprawa nie wyszłaby pewnie na jaw, gdyby nie dokumentacja fotograficzna, do której dotarły po kilku miesiącach lokalne media.
Dziś nie tylko wiemy o zaistniałej sytuacji, ale poznaliśmy także bardzo nietypowe menu.
fot. gs24.pl
Dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przyznaje, że skorzystała z usług Domu Pomocy Społecznej. Zgodę wyraził dyrektor tej drugiej instytucji. Kobieta twierdzi, że zapłaciła za wszystkie produkty, więc sprawy nie ma. A kontrowersje związane z niektórymi daniami to nie jej wina. To kucharze mieli zaproponować menu „z jajem”. Wkrótce okazało się, że dwie przekąski były nie tylko zabawne, ale także mocno nieprzyzwoite.
Goszczące na osiemnastce dziewczęta otrzymały deser składający się przede wszystkim ze sterczących bananów, które z założenia miały wyglądać jak penisy w czasie erekcji. Żeby efekt był jeszcze bardziej jednoznaczny, kucharze zadbali o szczegółowy zarys żołędzi.
Nie mogło zabraknąć atrakcji także dla chłopców...
fot. gs24.pl
Koledzy syna pani dyrektor musieli zadowolić się na pierwszy rzut oka zwykłymi bułkami. W środku nie znaleźli jednak tradycyjnej szyneczki, sera żółtego i pomidora, ale małe zawiniątko. Okazało się, że to szczelnie zamknięta prezerwatywa, którą będą mogli wykorzystać przy najbliższej okazji.
Historia ta dla wielu może okazać się zaskakująca. Fakt, że urzędnicy wykorzystują swoje stanowisko do celów prywatnych raczej nikogo nie dziwi, ale to, że mają tyle fantazji – już tak. Sprawą zajmuje się szczeciński magistrat, który sprawdzi, czy dyrektorowie placówek nie przekroczyli swoich uprawnień.