„Wirtualna liposukcja” robi furorę w Sieci. „Zabawa” wymyślona przez użytkowników serwisu 4chan, nazywanego przez wielu „wylęgarnią internetowych trolli”, polega na graficznym odchudzeniu popularnych blogerek plus size. Złośliwi internauci przerabiają ich zdjęcia w taki sposób, aby puszyste do tej pory ciało wyglądało jak najbardziej szczupło.
Po co to wszystko? Organizatorzy akcji „Projekt Harpun” twierdzą, że to ich głos sprzeciwu wobec nachalnej promocji otyłości. W ten sposób chcą pokazać, że nawet najbardziej apetyczna kobieta plus size wyglądałaby lepiej, gdyby udało jej się zrzucić zbędne kilogramy. A przy okazji sprawić, aby zaczęły wstydzić się swojej nadwagi.
Czy przedsięwzięcie przyniosło jakikolwiek efekt? Portal BuzzFeed dotarł do jednej z modelek, którą wbrew jej woli odchudzono. Jak zareagowała sama zainteresowana?
Więcej zdjęć z akcji „Projektu Harpun” znajdziesz TUTAJ.
- Szczerze mówiąc, kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę przeróbkę, zaczęłam się śmiać. Przede wszystkim dlatego, że porównanie zdjęć przed i po retuszu opatrzono opisem „Od zdesperowanego wieloryba do eleganckiej lisicy”. Trudno o coś bardziej absurdalnego i nieprawdziwego. Naprawdę uwielbiam to, kim jestem i jak wyglądam. Jestem pewną siebie i znającą swoją wartość kobietą. Jestem piękna wewnątrz i na zewnątrz. Kiedy dłużej o tym myślałam, zrobiło mi się naprawdę przykro. Ja jestem przyzwyczajona do hejtu i w ogóle mnie to nie rusza, ale nie wiem jak zareagowały inne potraktowane w ten sposób dziewczyny. To jest forma przemocy – twierdzi Paulina.
W tej chwili wszystkie profile „Projektu Harpun” zostały zablokowane.
A co na temat akcji ma do powiedzenia jeden z jej pomysłodawców? Użytkownik serwisu 4chan w rozmowie z BuzzFeed wyjawił prawdziwe intencje.
- Intencją było pokazanie tego, jak bardzo obniżyły się społeczne standardy. Okazuje się, że akceptacja dla otyłości powoli przesłania tak zwany zdrowy styl życia. Ludzie przesadnie na wszystko reagują i starają się być do bólu poprawni politycznie. Bez względu na to, co rzeczywiście myślą na dany temat. Cała akcja, jak również usunięcie naszych profili, jest najlepszym dowodem na to, że wolność słowa umarła. My promujemy zdrowe życie. Pokazujemy, jak wspaniale mogłyby wyglądać te dziewczyny, gdyby wzięły się za siebie. Nie popieramy anoreksji i innych zaburzeń odżywiania. Chcemy jedynie pokazać, że otyłość nie jest w porządku – tłumaczy jeden z pomysłodawców.
Przekonał Was, że to co robi ze swoimi internetowymi znajomymi, nie jest wcale piętnowaniem, ale szlachetną i potrzebną akcją?