W pierwszej komunii świętej chodzi o przyjęcie sakramentu, a nie drogie prezenty i wystawne przyjącia. Jednak właśnie takie odwrócenie wartości obserwujemy już od kilku lat. Rodzice zastanawiają się, za ile i gdzie zorganizować poczęstunek, chrzestni, co kupić albo ile włożyć w kopertę, a dziecko... Dziecko przeważnie ma w głowie prezenty. Nawet jeśli charakteryzuje się większą od rówieśników świadomością dotyczącą Eucharystii, wydaje się niemożliwe, aby w ogóle nie myślało o rzeczach, które otrzyma. W końcu to zaledwie kilkuletnia osoba. W przypadku dzieci, które przystępują do komunii, bo tak wypada albo tak się utarło, tym bardziej.
Można też żauważyć, że nawet jeśli komunia jest skromnym wydarzeniem, często wynika to z braku środków finansowych rodziców. Gdyby mogli, zorganizowaliby coś bardziej wystawnego. Przynajmniej tak mówi Renata – kobieta, która zgodziła się opowiedzieć o planach na komunię swojego dziecka. Odbędzie się ona dopiero pod koniec maja, ale matka już zastanawia się, co przygotuje i za ile. Renata obliczyła, że potrzebuje około tysiąca złotych na skromny poczęstunek. Ponieważ to dla niej za duża suma, będzie cięła koszty na wszelkie możliwe sposoby. Zastanawia się jednak, czy to nie wstyd. Dlatego bierze pod uwagę pożyczkę.
- Okres komunijny powiniem być czasem radości, ale u mnie wywołuje wyłącznie zmartwienia. Dotyczą one finansów. Nie ukrywam, jestem biedna i z przykrością łapię się na myśli, że obyłabym się bez tego wszystkiego. Najbardziej chciałabym, aby odbyła się skromna uroczystość w kościele. Bez darów, dekoracji z kwiatów i fotografa. W zwyczajnych ubraniach. Czy nie wystarczyłaby biała koszula i eleganckie spodnie, a u dziewczynek ciemna spódniczka? Moim zdaniem tak. Dla mnie nawet zwykła alba jest sporym wydatkiem. Zdaję sobie jednak sprawę, że zostałabym przekrzyczana.
Fot. unsplash.com
Niedawno odbyło się spotkanie rodziców. Słyszałam, co mówili... Wynajmują restauracje na kilkadziesiąt osób albo przynajmniej robią poczęstunek dla krewnych w domu. Ale na co najmniej kilkanaście osób. Nie słyszałam, aby ktoś był w takiej sytuacji, jak ja. Padły też słowa na temat kwot... 1500 zł, 3000 zł, a nawet więcej. Co mam powiedzieć ja, która wyłuskam co najwyżej 200-300 zł na lepszy obiad dla pięciu osób i książeczkę komunijną dla syna? W końcu oprócz tego muszę kupić albę i pokryć opłatę kościelną.
Nie stać mnie na więcej. Mąż pracuje nieregularnie. Jak jest zlecenie, idzie do pracy, a jak nie ma, siedzi w domu. W naszej miejscowości nie jest najlepiej, jeżeli chodzi o zatrudnienie. Ludzie wyjeżdżają.
Ja zarabiam bardzo mało. Miesięcznie udaje nam się zaoszczędzić maksymalnie 100 zł. Przeważnie żyjemy od pierwszego do pierwszego. Dlatego mogę zorganizować coś za najwyżej 300 zł.
Jeżeli chodzi o prezent dla syna, planuję kupić mu książeczkę komunijną – taką pamiątkę.
Na obiad mam zamiar ugotować rosół. Zrobię też zrazy z pieczarkami, pieczone ziemniaki i surówkę. Pewnie z pora i marchewki. A do tego buraczki. To wychodzi najtaniej. Oprócz tego sama upiekę tort, sernik, kupię lody oraz napoje. Na nic więcej pewnie już nie starczy. Co najwyżej na jakąś sałatkę i wędlinę z chlebem, gdyby goście posiedzieli dłużej.
Fot. unsplash.com
A co do samych gości, będzie ich ośmioro. Moja siostra z mężem i dziećmi oraz brat męża i dziadkowie. Zapowiedzieli już, że kupią mojemu dziecku Pismo Święte, medalik i rower. To by było na tyle, jeżeli chodzi o prezenty.
Zobacz także: Ile włożyć do koperty z okazji Pierwszej Komunii Świętej? Znamy obowiązujące STAWKI
Renata ostatnio naszła jednak myśl, że to wstyd. Martwi się też, że jej dziecko nie dostanie nic więcej.
- Ja wiem, że w komunii nie o to chodzi. Starałam się wyjaśnić synowi, co jest najważniejsze. Mimo wszystko jest mi przykro ze względu na niego. Niedawno wrócił ze szkoły przygnębiony. Gdy zapytałam go, co się stało, wyznał, że koledzy opowiadali, co dostaną z okazji komunii. Była mowa o laptopach, dronach i e-deskorolkach. Mój syn nie zdradził, co sam dostanie. Wstydził się.
Podejrzewam, że sprawa prezentów wypłynie jeszcze po komunii. Obawiam się, że moje dziecko zostanie wyśmiane albo zepchnięte na margines przez to, że nie dostało niczego fajnego. Wiadomo, jakie są teraz dzieci. Okrutne... Wystarczy, że ktoś w jakiś sposób odstaje od reszty, a już ma przechlapane. Nie wiem, kto je wychowuje, ale jestem przerażona.
Kobieta zastanawia się, czy nie wziąć kredytu i nie zorganizować poczęstunku na większą liczbę osób. Żeby nie musiała się wstydzić. Kredyt pozwoliłby jej też na kupno lepszego prezentu dla syna.
- Wiem, że on marzy o xboxie. Powiedział mi. Teraz mam dylemat, co zrobić. Czy warto zadłużać się z takiego powodu? Mam na myśli dobro mojego dziecka oraz własny honor.