„Nie mogę znaleźć sobie faceta, bo jestem kasjerką” (Historia Kasi)

Dziewczyna uważa, że współcześni mężczyźni są bardzo płytcy.
„Nie mogę znaleźć sobie faceta, bo jestem kasjerką” (Historia Kasi)
Fot. Thinkstock
22.02.2018

Nie wszyscy mają ambicje, żeby zostać lekarzem, prawnikiem czy inżynierem. Wolą żyć spokojnie, bez presji, nawet kosztem mniejszych zarobków oraz braku jakiegokolwiek prestiżu. W zamian mogą cieszyć się prostym, rodzinnym życiem i mieć czas dla siebie.

Kasia ma 25 lat i pracuje jako kasjerka. Zdała maturę, ale nie skończyła studiów z własnego wyboru. Nie ma też zamiaru zmieniać swojej sytuacji. Praca w dyskoncie zupełnie ją satysfakcjonuje. Jest tylko jeden minus takiego stanu rzeczy. Trudno jej znaleźć życiowego partnera. Jak wiele dziewczyn w jej wieku, Kasia chciałaby się wreszcie ustatkować.

W mailu do naszej redakcji dziewczyna postanowiła się wyżalić. Pyta, czy naprawdę nie ma szans u porządnego faceta, tylko dlatego, że jest kasjerką. Wskazują na to jej ostatnie doświadczenia.

Zobacz także: „W dzisiejszych czasach nie opłaca się studiować. Im szybciej to zrozumiecie, tym lepiej dla was”

praca jako kasjerka

Fot. unsplash.com

- Mam wrażenie, że żyję w świecie, w którym liczą się tylko pieniądze i prestiż. Ludzie wyjeżdżają do dużych miast, żeby się dorobić. Wielu moich znajomych przyjechało do Warszawy na studia, a teraz stara się o pracę w dużych korporacjach. Ja miałam szczęście i urodziłam się w stolicy. Mogłabym bez żadnych przeszkód iść na studia, ale nie zdecydowałam się na nie. Męczy mnie stres, presja, żeby coś osiągnąć, krytyka i porównywanie do innych. W mojej pracy się z tym nie spotykam. No może poza niemiłymi klientami, ale do nich się już przyzwyczaiłam.

Większość krewnych i znajomych ma mnie za pozbawioną ambicji, leniwą dziewczynę, a to nieprawda! Czy to, że nie chcę się dalej uczyć przesądza o wszystkim? Moim zdaniem studiowanie nie jest warte przechodzenia przez męczarnię, jaką jest sesja, rywalizacja, upokorzenia doznawane od wykładowców i wiele innych. Ja mam spokój i czas na wszystko.

Kasia podkreśla, że pieniądze nie są dla niej najważniejsze, a pensja kasjerki w zupełności jej wystarcza.

- Mieszkam z rodzicami i dokładam się do rachunków, a resztę pieniędzy mam dla siebie. Część odkładam, a drugą część wydaję. Wcale nie jestem zaniedbana, bo tak niektórzy myślą o kasjerkach. Regularnie chodzę do fryzjera, robię sobie paznokcie i kupuję modne ciuchy.

Dziewczyna wylicza kolejne zalety pracy w dyskoncie.

praca jako kasjerka

Fot. unsplash.com

- Mam dla siebie mnóstwo czasu. Nie chodzę na żadne dodatkowe kursy doszkalające. Je również uważam za stratę czasu. W przyszłości dostanę mieszkanie po babci, więc będę ustawiona. Do końca życia wystarczy mi taka pensja. Samochodu nie potrzebuję, bo wszyscy znajomi i najbliższa rodzina są na miejscu. Jeżeli chodzi o wczasy, mogę skorzystać z pociągu albo samolotu. Po co mi samochód?

Kasi brakuje do szczęścia tylko jednego.

- Nie ukrywam, że chciałabym wreszcie kogoś poznać i ustatkować się. Od trzech lat jestem sama. Ostatni facet zerwał ze mną przez brak ambicji. Bardzo się pokłóciliśmy, bo on studiował medycynę i oczekiwał „żony na poziomie”. Tak do mnie powiedział. Jego zdaniem kasjerka dyskontowa nie pasuje do lekarza.

Zrobiło mi się bardzo przykro, kiedy to usłyszałam. Na pewno nie uważam się za kogoś gorszego tylko z racji braku ambicji. W przeciwieństwie do tych ambitnych kobiet na wysokich stanowiskach, nie mam żadnych nałogów i nie sypiam z kim popadnie. Miałam tylko dwóch partnerów seksualnych. Nie wywyższam się też, bo i nie mam z jakiego powodu.

Niektórzy mówili mi, że właśnie przez to wzrosną moje szanse, bo mężczyźni boją się ambitnych kobiet, które podobno przytłaczają je swoimi zdolnościami i pewnością siebie. Patrząc na moje doświadczenia nie jest to prawda.

Dziewczyna wspomina swoje randki.

Zobacz także: Zakonnica ukradła piwo. Butelki schowała pod habit!

praca jako kasjerka

Fot. unsplash.com

W ciągu trzech ostatnich lat byłam na wielu randkach. Spotykałam się z różnymi mężczyznami, ale ci, którzy chcieli się ze mną spotykać na dłuższą metę byli typowymi Sebami. Jeden okłamał mnie co do wieku i zataił, że był w więzieniu za kradzież. Drugi od kilku lat siedział na zasiłku i mieszkał u rodziców bez motywacji do podjęcia jakiejkolwiek pracy. Mówił, że za marne 1000 zł się nie zatrudni. Byli jeszcze inni, ale też nie nadawali się na partnerów życiowych. W grę wchodziły zobowiązania rodzinne, nieróbstwo albo nałogi.

Jeżeli chodzi o tych „lepszych” mężczyzn, żaden nie chciał się ze mną spotykać. Zostałam odrzucona przez denstystę, ratownika medycznego, urzędnika, właściciela piekarni, a nawet hydraulika. Mówię o facetach, którzy mi się spodobali i których chciałam poznać bliżej.

Widziałam, że podobam im się wizualnie. Dbam o siebie i jestem atrakcyjną kobietą. Dopiero gdy wspominałam o tym, gdzie pracuję i jako kto, tracili zainteresowanie. Nagle stawali się milczący, zerkali na telefon i już nie odzywali się po spotkaniu. Byli też tacy, którzy uciekali po kilkunastu minutach. Naprawdę dało się wyczuć, że chodzi o moją pracę i brak ambicji.

Czy praca i brak ambicji naprawdę definiują mnie jako człowieka? Czy to źle, że moimi priorytetami są najbliżsi, brak stresu i zadowalanie się prostymi rzeczami? Założę się, że ci mężczyźni trafią na swoje ideały – ambitne kobiety i kiedyś się na nich przejadą. Bo dla nich będzie liczyło się dorabianie, wyższe stanowiska, podróże i romanse. Taka jest prawda o współczesnych, ambitnych kobietach.

Myślałam, że w związku powinien liczyć sie głównie charakter, ale chyba się pomyliłam. Czy uważacie, że ci faceci mają rację, nie chcąc się ze mną spotykać? Czy naprawdę jestem skazana na typowego Sebę?

 

Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Prześliją ją na mail: [email protected]. Opublikujemy ją anonimowo.
 

Polecane wideo

Komentarze (48)
Ocena: 4.94 / 5
gość (Ocena: 5) 01.03.2018 21:37
haha, nie kazdy dostaje mieszkanie po babci i jest ''ustawiony" A nie kazda karierowiczka ma nałogi i jest rozwazła. Ja jestem lekarzem mialam jednego partnera. Niech kazdy szuka drugiej polowki jaka mu odpowada. Osobiscie wcale sie nie dziwie studentowi medycyny ze ja zostawil. On by ciezko pracował, zarabial wieksze pieniadze, na utrzymanie tego mieszkania, dzieci, wakacje, a ta szczeslwa stala by na kasie za 2 tys. porazka
odpowiedz
Meg (Ocena: 5) 23.02.2018 18:00
Ja mam 27 lat, jestem dentystą i też nie mogę sobie znaleźć faceta.... a wszystkie znajome, które pracują na kasie czy to w marketach czy drogerii tworzą bardzo udane związki....A u mnie proza życia, kolejny rok mija a ja niczyja, może to przez mój pracoholizm, bo praktycznie non stop siedzę w gabinecie.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 2) 23.02.2018 00:46
Ehhh cóż tu dużo mówić oszczędzę sobie komentarza do hipokryzji i prowincjonalnego myślenia owej damy :)
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 23.02.2018 00:32
Moi rodzice tworza bardzo szczesliwy zwiazek od dwudziestu lat z gora, mimo ze tylko jedno z nich ma wyzsze wyksztalcenie i nie pracuje fizycznie. Szkopul w tym, ze moj ojciec odkad pamietam uczestniczy w kursach zawodowych, poduczyl sie tez jezyka i pracuje obecnie za granica. Dlatego tez nigdy nie byl odbierany przez ludzi jako len bez ambicji. Jesli autorka nie ma kompletnie zadnych aspiracji i jej szczytem marzen jest to samo stanowisko do konca zycia to wypada tylko pogratulowac. "Seby" to wcale nie jest najgorsza partia, oni tez poprzestali na pewnym poziomie i krytykuja "inteligencikow", wiec jakis temat do rozmow by znalezli.
odpowiedz
MJ (Ocena: 5) 22.02.2018 22:04
Odphierdolcie sie od tej dziewczyny. Nie kazda musi byc po studiach! To jej zycie i jej wybory. Zluzujcie majty, okropne babska.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie