Sprawna komunikacja miejska to spore ułatwienie w naszym życiu. Dzięki niej możemy łatwo poruszać się po najbliższej okolicy. To wygodna i tania forma transportu, z której każdego dnia korzystają miliony Polaków. Jeździmy w ten sposób do szkoły, pracy, na zakupy. Niektórzy w autobusie lub tramwaju spędzają codziennie nawet kilka godzin. W towarzystwie przypadkowych i obcych ludzi, którzy nie zawsze potrafią się zachować.
O ile komunikacja publiczna, jako forma transportu, jest dla nas sporym ułatwieniem, tak jej pasażerowie bywają utrapieniem. Na niewielkiej przestrzeni spotykają się różne osobowości, które mają zupełnie odmienne podejście do kultury osobistej czy higieny. A Tobie nie pozostaje nic innego, jak zacisnąć zęby lub... głośno wyrazić swoje zdanie. Licząc się z tym, że możesz nie zyskać zrozumienia u pozostałych.
Co irytuje nas najbardziej? Oto zachowania pasażerów, które sprawiają, że na myśl o tramwaju lub autobusie niektórym z nas robi się zwyczajnie niedobrze...
„SADZANIE” SIATEK Z ZAKUPAMI
Sytuacja powszechna i bardzo charakterystyczna dla polskiej komunikacji zbiorowej. Bez względu na porę dnia lub nocy w autobusach i tramwajach pojawiają się zmęczone kobiety w pewnym wieku, które nie zważając na potrzeby innych – same zajmują jedno miejsce siedzące, a kolejne przeznaczają dla swoich bagaży (najczęściej siatek). Rozumiemy, że odpoczynek należy się wszystkim, ale reklamówki mogłyby spokojnie „usiąść” na podłodze.
ROZKRACZENI PANOWIE
Media ze Stanów Zjednoczonych donosiły niedawno o zatrzymaniu przez policję dwóch pasażerów metra, którzy zdaniem funkcjonariuszy zajmowali zbyt dużo miejsca w wagonie. Być może to przesada, ale faktem jest, że niektórzy panowie siadają zbyt szeroko. A to, wbrew pozorom, nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Nie jest prawdą, że kiedy zbliżą nogi do siebie, cierpi na tym ich męskość. W ten sposób zajmują przynajmniej jedno dodatkowe miejsce, z którego mógłby skorzystać inny pasażer.
PROBLEMY Z HIGIENĄ OSOBISTĄ
I wcale nie mówimy o sezonie wakacyjnym, kiedy upał powoduje nadmierną potliwość. Nad tym trudno zapanować i przykry zapach po prostu trzeba jakoś znieść. Problem w tym, że pasażerowie, którzy są na bakier z higieną osobistą pojawiają się w komunikacji miejskiej o każdej porze roku. Nieświeże ubrania, przetłuszczone włosy, brudne paznokcie i charakterystyczny zapach to prawdziwa zmora. Oczywiście, nawet oni mają pełne prawo wsiąść do autobusu, ale my mamy pełne prawo odczuwać zniesmaczenie.
WALKA O WOLNE MIEJSCE
Myli się ten, kto uważa, że korzystanie z komunikacji miejskiej to sielanka. Wystarczy wsiąść, zająć miejsce siedzące i rozkoszować się podróżą w komfortowych warunkach. Takich miejsc jest zdecydowanie mniej, niż chętnych, więc na każdym przystanku odbywa się prawdziwa bitwa. Jedni próbują wyjść, drudzy wejść, nerwowo rozglądają się po pojeździe i nie bacząc na przeszkody podążają w kierunku upragnionego siedziska. Przed towarzyszącymi temu ciosami naprawdę trudno się obronić.
GŁOŚNE ROZMOWY TELEFONICZNE
Prawdziwa zmora współczesności i powód, dlaczego niektórzy tęsknią do czasów, kiedy telefony komórkowe nie były tak powszechne. Dzisiaj podróż komunikacją publiczną oznacza jedno – musisz wysłuchiwać cudzych historii. I to kilku równocześnie. Pasażerowie mają słabość do umilania sobie podróży pogawędkami przez telefon, najczęściej zdecydowanie zbyt wysokim tonem głosu. Niektórzy rozmawiają od wejścia do wyjścia z pojazdu, nawet kiedy podróż trwa godzinę.
SPOŻYWANIE POSIŁKÓW
Na nic regulaminy i obrazkowe instrukcje w większości pojazdów. Dla wielu Polaków podróż komunikacją miejską to najlepszy moment na nabranie sił. W autobusach i tramwajach spożywają wszystko, co tylko mają przy sobie. Kanapki, frytki, lody, czasami nawet alkohol. Pomijając charakterystyczny aromat, który po chwili roznosi się po całym przedziale i spadające na podłogę resztki – istnieje także spora szansa, że część z tych przysmaków wyląduje wprost na Twojej nowej bluzce.
STANIE „W DRZWIACH”
Niecierpliwość to nasza narodowa cecha, co doskonale widać w środkach komunikacji publicznej. Wielu pasażerów uparcie ustawia się tuż przy drzwiach do pojazdu, blokując tym samym ruch. W efekcie jedni nie są w stanie swobodnie go opuścić, a pozostali wejść do środka. Dlaczego to robią? W ten sposób gwarantują sobie szybkie opuszczenie tramwaju lub autobusu. Zupełnie tak, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.