Anna, mama siedmioletniej dziewczynki, jest załamana tym, co dzieje się w polskich szkołach. Nie chodzi wcale o system nauczania czy kompetencje pracowników. Anna przekonuje, że w ośrodkach panuje samowola oraz gnębienie jednych dzieci przez drugich. Jej córka odczuła to na własnej skórze. Anna postanowiła napisać maila do naszej redakcji, aby zwrócić uwagę na ten poroblem. Głównym zarzutem jest wyśmiewanie się z imienia dziewczynki.
Adoptowałam moją córkę. To jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Nie dało się tego ukryć, bo gdy przyjęliśmy ją do swojej rodziny, miała już cztery lata. Cóż, nie udało się mieć własnego potomka, ale i tak bardzo się cieszymy i kochamy ją jakby była rodzonym dzieckiem.
Gdy napisałam, że to bardziej komplikuje sprawę, miałam na myśli prześladowania innych dzieci. One zawsze znajdą sobie kozła ofiarnego. Padło na moje dziecko. Córka nigdy nie czuła się źle z tym, że nie jest naszym biologicznym dzieckiem. Gdy przedstawiliśmy ją znajomym oraz rodzinie, sama zaczęła o tym mówić. Była pogodnym i szczęśliwym maluchem, dopóki nie poszła do szkoły. Rówieśnicy bardzo szybko zaczęli się z niej wyśmiewać. Powodem było inne pochodzenie oraz imię...
Zobacz także: Historia Ilony: „Wszyscy śmieją się z imienia mojego syna. Ja uważam, że jest piękne!”
Fot. unsplash.com
Córka Anny ma na imię Vanessa. Takie imię wybrała jej biologiczna matka.
Imię Vanessa jest kojarzone z patologią społeczną. Podobno zagraniczne imiona nadają swoim dzieciom osoby niewykształcone i pochodzące z nizin, które chcą w ten sposób podwyższyć swój status społeczny. Słyszałam o tym, ale moim zdaniem to generalizowanie. Co prawda nie nazwałabym swojego syna Brajanem ani córki Dżesiką, ale niech każdy żyje jak chce. Dlaczego myślę, że to generalizowanie? Mam sąsiada, wykształconego człowieka, który jest wykładowcą na jednej z uczelni. Ma dwoje dzieci. Jedna córka nazywa się Nikola, a druga Kamila. Więc nie szufladkujmy ludzi.
Co do imienia Vanessa, to na pewno nie nazwałabym tak córki. Nie dlatego, że uważam je za brzydkie. Wręcz przeciwnie, jest bardzo kobiece i światowe. Mnie jednak bardziej podoba się Blanka, Tatiana czy Olimpia. Niestety nie miałam wyboru w tej kwestii.
Anna opowiada, że nikt ze znajomych czy krewnych nie komentował imienia.
Wszyscy cieszyli się razem z nami, że wreszcie mamy dziecko. Niestety nasza sielanka trwała do momentu, gdy Vanessa poszła do szkoły. Córka opowiedziała mi, że nie ukrywała przed dziećmi swojego pochodzenia. Od razu zaczęli się z niej wyśmiewać. Nikt nie chciał z nią siedzieć ani bawić się. Wymyślili jej nawet przezwisko „kurczak”.
Fot. unsplash.com
Po jakimś czasie zorientowałam się, że coś jest nie tak. Mała stała się mniej rozmowna, chowała się po kątach i straciła apetyt. W końcu przyparłam ją do muru i powiedziała mi o wszystkim. Najbardziej zdziwiło mnie to, że nauczycielki nie reagowały. Vanessa powiedziała, że czasami zwracały uwagi innym dzieciakom, żeby z nią usiadły czy bawiły się, ale po jakimś czasie, gdy pozory były zachowane, dawały sobie spokój. Tak zrozumiałam z jej wypowiedzi. Córka wyznała mi, że ją przezywają, a najbardziej przyczepili się do imienia. Któreś z dzieci powiedziało, że tak nazywają się dzieci mam, które są biedne, piją alkohol i biją swoje dzieci. Kiedy to usłyszałam, wściekłam się i następnego dnia poszłam z Vanessą do szkoły.
Anna nie odniosła najlepszego wrażenia po rozmowie z opiekunką grupy. Kobieta zauważyła brak akceptacji ze strony dzieciaków w stosunku do Vanessy i podkreśliła, że reagowała na takie zachowanie.
Po tej rozmowie trochę zmieniło się na lepsze. Córka przyznała, że nauczycielki częściej zwracają uwagę dzieciakom i starają się zasymilować ją z grupą. Szkoda, że wcześniej się tak nie starały. Skoro ta opiekunka zauważyła problem, to powinna od razu być bardziej stanowcza, a poza tym zadzwonić do mnie. Sprawiła wrażenie osoby niezbyt kompetentnej w tym sensie, że to taki typ, który lubi na przerwie wypić kawkę i poplotkować, a nie pilnować dzieci.
Niestety problem przeniósł się na plac zabaw. Niedawno Vanessa wróciła z płaczem, bo została nazwana „patolą”. Jedno z dzieci usłyszało to określenie z ust swojego rodzica. Rówieśnicy śmiali się z niej, że ma zagraniczne imię. Powiedzieli, że w takim razie nie może należeć do ich paczki. Mała próbowała sobie radzić, ale rzucali w nią plastikowymi zabawkami i piaskiem. Po tym incydencie już nie chce wychodzić na podwórko, chyba, że ja jej towarzyszę.
Fot. unsplash.com
Vanessa poprosiła Annę, aby zmieniła jej imię.
- Wytłumaczyłam, że na razie to niemożliwe. Poza tym powiedziałam, że ma piękne imię i nie powinna się go wstydzić. Niestety nie przekonałam jej, więc mogłam tylko obiecać, że gdy skończy 18 lat, będzie mogła sama je wybrać.
Dzwoniłam do niektórych rodziców tych dzieci i obiecali z nimi porozmawiać. Boję się tylko, że już zdązyli wyrządzić Vanessie szkodę. Poza tym i tak nie uchronię jej przed całym światem. Jakiś czas temu zabrałam ją na lody i widziałam złośliwy uśmiech pracownicy, gdy zwróciłam się do córki tym imieniem. Obrzuciła mnie wzrokiem od stóp do głów. Coś podobnego zdarzyło się jeszcze kilka razy, też w miejscach publicznych. Tacy są ludzie. Zero tolerancji. Niektórzy chyba czerpią satysfakcję z tego, żeby komuś dopiec. Wiadomo, że dziecku najłatwiej, bo jemu trudniej się bronić.
Imię Vanessa jest jak każde inne. Nie pozwolę krzywdzić swojej córki ograniczonym ludziom, którzy oceniają innych po imieniu. Czy naprawdę tak nisko upadliśmy jako naród?
Zobacz także: 12 najpiękniejszych & mało popularnych imion żeńskich (Pewnie nie znasz nikogo, kto ma tak na imię!)