Sąsiadów, podobnie jak rodziny, sobie nie wybieramy. Niektórzy mają szczęście i trafiają na wspaniałych ludzi, na których na dodatek można liczyć w trudnych sytuacjach. Inni muszą się mierzyć z ciągłymi problemami, sprawianymi przez mieszkańców zza ściany. Nie zawsze chodzi o zbyt duży hałas, zagracanie korytarza czy roznoszenie plotek. Problemem może być też wykorzystywanie cudzej dobroci.
Za co sąsiedzi Cię znienawidzą? Mieszkając w bloku NIGDY tego nie rób!
Żaneta niedawno wynajęła z siostrą mieszkanie w starej, warszawskiej kamienicy. Jedną z sąsiadek jest kobieta bez ręki. Ma 40 lat i jest samotna. Pani Danuta wykorzystuje swoje kalectwo i nieustannie prosi siostry o przysługi. Na początku dziewczyny nie miały nic przeciwko, ale prośby sąsiadki stały się męczące. Nie wiedzą, jak wybrnąć z tej sytuacji. Pogarsza ją bliska przyjaźń sąsiadki z właścicielką mieszkania.
- Wychowano mnie tak, aby pomagać innym – opowiada Żaneta. – Uważam jednak, że są pewne granice, a moja sąsiadka je przekroczyła.
Fot. unsplash.com
Znajomość zaczęła się bardzo przyjacielsko. Pani Danuta wpadła bez zaproszenia na zapoznawczą herbatę. Przyniosła ciasto i herbatniki. Pogawędziła z nami przez chwilę, a na koniec wizyty zapytała, czy mamy samochód. Gdy potwierdziłam, zapytała, czy nie mogłybyśmy któregoś dnia przy okazji podrzucić jej do przychodni lekarskiej. Powiedziałam, że nie ma problemu. Tydzień później sytuacja powtórzyła się. Po dwóch miesiącach stała się normą.
Sąsiadka czatuje na siostry na klatce schodowej albo obserwuje z okna, czy nie wychodzą. Prosi już nie tylko o podwiezienie, ale również o ksero dokumentów albo zrobienie zakupów w sklepie spożywczym. Przestała pytać, czy mogą coś dla niej zrobić, ale traktuje to jako oczywistość.
- Wczoraj złapała mnie przy drzwiach - opowiada Żaneta. - Wręczyła mi banknot 100-złotowy i listę zakupów. Powiedziałam jej, że nie mam dziś wiele czasu na zakupy, ale uśmiechnęła się i zwróciła uwagę na swoje kalectwo. Spasowałam.
Przez nią spóźniłam się na kurs językowy. Chodzenie po sklepie w poszukiwaniu produktów dla niej zajęło mi dodatkowe 20 minut. Na dodatek 100 zł to była za mała kwota. Musiałam dołożyć 10 zł ze swojej kieszeni.
Fot. unsplash.com
Wieczorem zapukałam do jej drzwi i wręczyłam zakupy z paragonem. Spojrzała na ten ostatni, ale nic nie powiedziała. Wtedy ja zapytałam, czy mogłaby mi zwrócić moje 10 zł. Obiecała niechętnie, że zrobi to następnym razem. Co za kobieta! Kilka razy pożyczała też produkty spożywcze: mąkę, cukier, jajka. Nigdy nic nie oddała.
Nie wiem, dlaczego tak się zachowuje, bo pomimo braku jednej ręki jest bardzo sprawna. Podobno ma rodzinę i nie jest biedna, więc trudno mi zrozumieć, w czym leży problem. Najgorsze jest chyba to podwożenie jej. Zrobiła się na tyle bezczelna, że teraz domaga się też, aby po nią przyjeżdzać. Bierze nas na litość. Kilka razy płaciłam też za nią rachunki na poczcie. Nie chce robić tego przez Internet, bo dzięki poczcie od razu dostaje potwierdzenie. Kilka razy prosiła nas też o nakarmienie swojego kota.
Żaneta przyznaje, że ona i siostra unikają kobiety.
- To jest aż śmieszne, ponieważ staramy się wychodzić z mieszkania najciszej, jak się da. W mieszkaniu też poruszamy się bezszelestnie. W miarę możliwości. M. in. nie puszczamy muzyki i nie trzaskamy drzwiami. Zasłoniłyśmy okna, żeby nie było wiadomo, czy wieczorem pali się światło i jesteśmy w domu. Kilka razy udało się tak oszukać panią Danutę. Pukała do drzwi, ale jej nie otworzyłyśmy.
Fot. unsplash.com
Kiedy wychodzimy z mieszkania, bardzo szybko kierujemy się do samochodu. Na razie nie widzę innego rozwiązania. Wiem, że właścicielka mieszkania, które wynajmujemy, i sąsiadka to serdeczne przyjaciółki. Pani Danuta mówiła o tym kilka razy i chwaliła właścicielkę, że tak jej pomagała.
Idziesz dzisiaj do kina? Oto typy ludzi, którzy zepsują Ci cały seans
Zależy nam na tym mieszkaniu, bo jest przytulne, zadbane, przestronne i cena nie zwala z nóg. Dlatego głupio nam powiedzieć wprost sąsiadce, żeby się odczepiła. Poza tym to kaleka. Na jakie osoby byśmy wyszły. Pewnie poleciałaby na skargę do właścicielki i nie wiadomo, jakby się to skończyło. Ostatnia rzecz, na jaką mam teraz czas, to szukanie nowego mieszkania. Niemniej jednak sytuacja jest męcząca i nie wiem, jak sobie poradzić z panią Danutą.
Dodam tylko, że wygląda na dwulicową. Jej uprzejmość czasami wydaje się wymuszona.